Dodano: 02-04-2022
Bufory ciepła są powszechnie stosowane w Europie. U nas pozostają egzotyką – niesłusznie, bo takie urządzenie przyniosłoby przeliczalne wprost na złotówki korzyści w każdym domu ogrzewanym węglem, a tym bardziej drewnem. Korzyści byłyby odczuwalne też na zewnątrz, w postaci powietrza pozbawionego smrodu dymu.
Zobaczmy więc, na jakiej zasadzie działa bufor ciepła, jak przedstawiają się koszty instalacji oraz zyski z jego stosowania. Nie zabraknie też szczegółów odnośnie prawidłowej budowy zbiornika buforowego, który wbrew pozorom nie jest takim dziwnym wielkim bojlerem. Informacje zostały pozyskane z kopalni wiedzy na temat buforów ciepła - wątku na forum Muratora Jak "to" się robi? - czyli bufor ciepła.
Najważniejsza cecha bufora ciepła to warstwowy układ wody. Woda gorąca jest lżejsza od zimnej. Dlatego jeśli warstwę wody gorącej umieści się ponad warstwą wody zimnej, to taki układ zachowa się jak mieszanina wody i oliwy. Nie dojdzie do wymieszania warstw, a woda gorąca nigdy nie ogrzeje wody zimnej od góry, mimo że bezpośrednio się stykają. Grzanie wody od góry przez kontakt jest niewykonalne. Dlatego właśnie palniki na kuchenkach znajdują się pod garnkami.
Powyższy schemat przedstawia ideę najprostszego podłączenia bufora ciepła w instalacji grzewczej. Są tutaj dwa połączone ale temperaturowo niezależne obiegi: kocioł-bufor oraz bufor-grzejniki.
Kocioł pracując na pełnej mocy grzeje bufor do 80-90st.C. Grzanie trwa kilka godzin i w efekcie cały zbiornik powinien zostać nagrzany do jak najwyższej temperatury. Na tym praca kotła się kończy, a następne rozpalenie będzie konieczne dopiero gdy cały zapas ciepła z bufora zostanie wyczerpany (zwykle od jednej doby do nawet tygodnia, zależnie od pojemności bufora i pogody).
Bufor przechowuje ciepło z niewielkimi stratami i pozwala pobierać je w dowolnych ilościach dokładnie wtedy, gdy jest potrzebne. Na wyjściu z bufora na instalację montuje się najlepiej automatyczny termostat, który dawkuje ciepło w taki sposób, by utrzymać stałą temperaturę w domu. Sterowanie grzaniem budynku staje się równie precyzyjne jak przy ogrzewaniu gazowym czy elektrycznym.
Dzięki warstwowemu układowi wody nie jest konieczne nagrzanie całego bufora do wysokiej temperatury, aby móc pobierać z niego ciepło. Najgorętsza woda zawsze znajduje się u góry zbiornika.
Bufor ciepła sprawia, że kocioł zasypowy staje się czysty i mało wymagający w kwestii obsługi – niemal jak kocioł podajnikowy, przy czym można palić dowolnym (tanim) paliwem.
Bufor ciepła to coś więcej niż wspomaganie dla kotła na węgiel czy drewno. To domowy magazyn ciepła, mogący łączyć w sobie funkcje:
Gromadząc ciepło w jednym miejscu nie trzeba kupować osobnych zbiorników do każdego z tych celów i marnować miejsce na ich rozstawienie. Przechowywanie gorącej wody w jednym, świetnie zaizolowanym zbiorniku to także mniejsze straty energii, a więc niższe koszty.
Zbiornik na bufor ciepła jest prosty i trwały. Prosty, bo wystarczy czarna stal. Trwały, bo w trakcie pracy ma kontakt jedynie z wodą kotłową. Nie dotyczy go problem szybkiej korozji znany z bojlerów CWU.
Główny minus bufora ciepła to fakt, że zajmuje on miejsce. Nowe, małe domki są przeważnie projektowane w oderwaniu od realiów (z myślą o ogrzewaniu gazem ziemnym), więc kotłownia występuje szczątkowo i ma wymiary kanciapy na miotłę i wiadro. Co prawda bufor można postawić w sąsiednim pomieszczeniu, ale wymaga to wykrojenia cennego metra kwadratowego lokalu na ten cel.
Nie bez znaczenia jest też cena zbiornika buforowego. Gotowy prosty zbiornik 1000l to koszt ok. 2000zł. Dodaj do tego wężownicę solarną oraz CWU i cena rośnie do 4-5 tys. zł.
Na szczęście cenę bufora można mocno obniżyć kupując odpowiedni zbiornik z odzysku lub zlecając wykonanie lokalnemu fachmanowi. Jednak biorąc pod uwagę wszystkie korzyści z posiadania bufora ciepła, nawet zakup gotowego zbiornika zwraca się w kilka lat.
Faktem jest, że przechowywanie gorącej wody w buforze generuje straty, ale w ostatecznym bilansie zysków są one akceptowalne. W dobrze zaizolowanym buforze temperatura wody powinna spadać w tempie góra 2-3st.C/dobę dla 1000l (tj. ~1kWh). Nawet ta ilość ciepła nie idzie na marne, nie ucieka w próżnię, ale grzeje pośrednio dom.
Prostota budowy i działania bufora ciepła nie oznacza, że budowa całości będzie trywialna. Potrzeba minimalnego technicznego i hydraulicznego obycia, aby wykonać wszystko samemu lub konieczne będzie znalezienie fachowca, który o buforach ciepła słyszał i się na tym zna. Albo chociaż będzie w stanie skonstruować zbiornik czy instalację zgodnie z instrukcją. Jeśli od hydraulika usłyszysz: panie, po co panu taki duży bojler? - uciekaj czym prędzej.
Po zamontowaniu bufora ciepła potrzebne jest dużo większe naczynie wzbiorcze - nawet do ok. 100l. To nie są duże koszty, ale trzeba znaleźć na nie miejsce, dlatego warto mieć to na uwadze.
Łatwiej powiedzieć, kiedy nie warto stosować bufora ciepła:
w dużym, starym, nieocieplonym domu z pojemną instalacją grzewczą i grzejnikami pracującymi na wysokich temperaturach - tam kocioł ma stały odbiór ciepła, a bufor wodny, aby mógł być użyteczny, musiałby mieścić kilka ton wody
ogrzewając dom gazem ziemnym lub pelletem - te rodzaje ogrzewania są świetnie sterowalne i nie wymagają przechowywania energii na później
W każdym innym przypadku zastosowanie bufora ciepła niesie wszechstronne korzyści. Są takie sytuacje, gdzie bufor staje się wręcz niezbędny, aby ogrzewanie nie było pasmem udręk:
Nieco osobną, ale pokrewną historią jest bufor w instalacji z pompą ciepła. To nie jest klasyczny bufor ciepła, chociaż też nazywa się "bufor".
Bufor dla pompy ciepła zazwyczaj ma niewielką pojemność – 100-500 litrów. Jego zadanie to powiększyć zład wody – pojemność wodną instalacji grzewczej, która w nowoczesnych budynkach jest zwykle malutka. Odpowiednio duża pojemność wodna instalacji jest potrzebna, aby pompa ciepła włączała się rzadziej i pracowała dłużej (częste starty mocno skracają jej żywotność).
Bufor jest konieczny w przypadku gruntowych pomp ciepła (które nie modulują mocy, potrafią jedynie włączać się i wyłączać). Może też być potrzebny w przypadku pomp ciepła powietrze-woda, które choć obecnie potrafią już modulować moc w szerokim zakresie – to przy mało pojemnej instalacji, bez ogrzewania podłogowego z akumulującymi ciepło posadzkami, mimo to mogą się zbyt często włączać.
Prawidłowo dobrany mocą i właściwie obsługiwany kocioł zasypowy osiąga średnioroczną sprawność grzania ok. 50%. Niewłaściwy sposób palenia, brak czyszczenia, zbyt duża moc nominalna, zbyt mała powierzchnia wymiennika - wszystko to może sprawić, że sprawność spadnie na łeb w okolice 30% jeśli nie niżej.
Kocioł współpracujący z buforem ciepła nie osiągnie na pewno sprawności podawanej w folderach reklamowych, ale realistycznie można oczekiwać okolic 70%, ponieważ będzie pracował z pełną mocą, spalając w godziwych warunkach i wysokich temperaturach. Dzięki temu wyciągnie z paliwa tyle, ile się da, nie będzie zarastał sadzą, odbierze tyle ciepła, na ile pozwala mu wymiennik.
Oszczędność opału rzędu 30-50% jest więc całkiem realna, oczywiście zależnie od tego, jak kiepsko było palone do tej pory. Ale nawet gdyby oszczędności opału nie było wcale, to nadal oszczędza się czas na obsłudze kotłowni.
Im większy bufor tym lepiej, oczywiście w granicach rozsądku i możliwości. Sensowna pojemność dla przeciętnego budynku (ok. 150m2) to 1000-2000l. Pojemność bufora ciepła należy ustalić w odniesieniu do zapotrzebowania budynku na ciepło (znajdziesz ją też w wyniku obliczeń na cieplowlasciwie.pl). Jeśli to możliwe, najlepiej wyliczyć pojemność tak, aby nawet w okresie największych mrozów ładowanie bufora odbywało się w najgorszym razie co 24 godziny.
Jeśli tak wyliczona pojemność to za dużo (brak miejsca lub za drogi zbiornik), to bufor może być mniejszy, np. 1000l w w/w przypadku, co oznacza, że do okolic zera zgromadzi ciepło potrzebne na co najmniej 24 godziny, a w czasie mrozów w najgorszym przypadku ładować go będzie trzeba co 12 godzin. Mniejszy bufor wciąż ma tę zaletę co duży: można hajcować na pełnej mocy otrzymując sumarycznie więcej energii z tej samej ilości paliwa. Skraca się jednak czas między kolejnymi rozpaleniami.
Zwykle najprościej i najlepiej będzie zainstalować bufor ciepła możliwie blisko kotła, na tym samym poziomie podłogi co kocioł. Ale nie jest to przymus. W razie potrzeby można ustawić bufor ciepła zarówno wyżej jak i niżej (nawet o piętro lub więcej) względem kotła. W dobie pomp obiegowych różnice poziomów nie stanowią problemu.
Trzeba przy tym uważać na:
Najłatwiej kupić gotowy zbiornik przeznaczony pod bufor ciepła. Najprostszy 1000-litrowy to koszt ok. 2000-2500zł. Powinien on wyglądać jak na zdjęciu poniżej: po 4 wyprowadzenia 6/4 cala na czterech poziomach dla zasilania bufora oraz dla poboru ciepła. Ten akurat zbiornik nie ma żadnych wężownic w środku. Dopóki do bufora nie podpinasz grzania CWU albo solarów - żadna wężownica nie jest potrzebna. Gotowy zbiornik z dwiema wężownicami (solarną oraz dla CWU) będzie kosztował co najmniej 4-5 tys. zł.
Gotowy zbiornik pod bufor ciepła - po lewej goły, po prawej w ociepleniu. Fot. husky03, elektroda.pl
Głównym mankamentem gotowego zbiornika może być dość kiepskie fabryczne ocieplenie. Ten element najlepiej wykonać porządnie samemu by był jak najlepszy, bo przekłada się to na czas "trzymania ciepła" przez bufor.
Zbiornik z wężownicami jest już dość drogi. Tańsza opcja to zakup dowolnego zbiornika i samodzielna przeróbka na bufor ciepła. Konieczne będą umiejętności spawalnicze lub zlecenie zadania fachowcowi, ale finalny koszt i tak będzie znacznie niższy niż cena gotowego zbiornika.
Jaki zbiornik nada się na bufor:
Kocioł zasypowy do współpracy z buforem musi być poprawnej konstrukcji kotłem górnego lub dolnego spalania. Będzie pracował ze stałą, wysoką mocą, dlatego zbędne staje się jakiekolwiek sterowanie kotłem bardziej wyrafinowane niż klapka i śrubka.
Zasady doboru mocy kotła do potrzeb budynku przy zastosowaniu bufora ciepła przestają obowiązywać, bo nie grzejemy już wprost budynku, ale wielką beczkę z wodą. Dlatego moc kotła może być niemal dowolnie wysoka. Ograniczeniem jest nie tyle moc kotła co raczej objętość zasypu. Ilość paliwa musi być tak dobrana, aby ilość wytworzonego ciepła nie przekroczyła pojemności cieplnej bufora.
Bez problemu można zastosować kocioł o mocy 20-30kW a nawet większej. Taki wielki kocioł może być o wiele tańszy niż moce niższe. Być może w pobliskim sklepie zalega 30-kilowatowy potwór, którego nie udało się nikomu wcisnąć i sprzedawca odda go za śmieszne pieniądze? A może na lokalnym serwisie ogłoszeniowym ktoś chce się pozbyć za grosze mocno przewymiarowanego kotła, który wykończył go nerwowo?
Podpięcie kotła podajnikowego pod bufor ciepła ma umiarkowany sens. Sprawność kotła podajnikowego utrzymuje się na wysokim poziomie w szerokim zakresie obciążenia, a znacząco spada dopiero przy pracy poniżej 30% mocy nominalnej. Sprawa może być warta rozważenia jedynie w wysoce energooszczędnych domach, w których przeciętnie kocioł podajnikowy pracowałby z mocą 2-3kW czyli poniżej 30% mocy nominalnej najmniejszych modeli.
Zagrzanie bufora przez kocioł podajnikowy to żaden problem. Gorsze jest to, co potem. Kocioł musi przejść w podtrzymanie do czasu, aż bufor choć trochę się rozładuje. Podtrzymanie będzie więc zjadać zysk z pracy z wysoką mocą. Ale mimo wszystko podtrzymanie może być lepsze niż praca z mocą 2-3kW, która z uwagi na niską temperaturę spalin może powodować problemy z kondensacją wilgoci w kominie.
Tylko rodzaj kotła i wygoda palacza są ograniczeniem dla rodzaju paliwa. Można palić wszystkim, co jest tanie i dostępne, a spalać to czysto, efektywnie i wygodnie.
Oczywiście im paliwo bardziej kaloryczne, tym mniejsza ilość będzie potrzebna do nagrzania bufora i zajmie ono mniejszą objętość. W przypadku mało kalorycznych, drobnych paliw jak odpady drewniane jeden zasyp może nie wystarczyć do naładowania bufora, dlatego wybierając moc kotła i jego pojemność zasypową, trzeba wziąć pod uwagę także rodzaje paliw, jakie zamierza się stosować.
O stopniu skomplikowania instalacji z buforem ciepła i wewnętrznej budowy samego bufora decydują rodzaje i ilość źródeł ciepła, z jakich będzie on zasilany.
Grawitacja
Do ładowania bufora można zastosować kilka rozwiązań o różnym stopniu skomplikowania. Nic nie stoi na przeszkodzie, by grzać bufor grawitacyjnie.
Jedynym warunkiem działania takiego układu jest aby wlot do bufora znajdował się wyżej niż wylot z kotła. Jednak taki prosty układ ma kilka wad:
Problemu zimnego powrotu nie da się rozwiązać przy napędzie grawitacyjnym, ponieważ bez pompy nie jest możliwe wykonanie podmieszania gorącej wody z zasilania na powrót.
Podobnie sprawy stopniowego nagrzewania nie można się całkowicie pozbyć, bo prędkość przepływu grawitacyjnego reguluje się sama i jeśli aktualnie kocioł nie osiąga mocy pozwalającej na zagrzanie wody od 20st.C do 80st.C (a trzeba by ze 40kW), to woda zostanie podgrzana o kilkanaście stopni i powędruje do bufora. Nie ma możliwości spowolnienia jej przepływu, aby zdążyła się nagrzać bardziej.
Chcąc ładować bufor grawitacyjnie, z wyżej wymienionymi minusami trzeba się pogodzić. Natomiast można i da się zapobiec ucieczce ciepła do kotła. Są na to co najmniej dwa sposoby:
Rozwiązanie z zaworem klapowym jest proste i skuteczne, a do tego działa od razu. Wystarczy wstawić taki zawór na powrocie do kotła, a zablokuje on działanie grawitacyjnego obiegu w niepożądanym kierunku (do kotła) pozostawiając przy tym możliwość pracy grawitacji w kierunku właściwym.
Grawitacyjny układ ładowania bufora z klapowym zaworem zwrotnym - stan po wygaszeniu kotła, zawór zamknięty
Alternatywnie można wykorzystać prawa hydrostatyki do zablokowania ucieczki ciepła do kotła przez zasyfonowanie rury zasilania. Rysunek poniżej przedstawia układ w stanie ustalonym, w którym przepływ zostaje zablokowany.
Rozwiązanie ma jeden minus: część gorącej wody musi cofnąć się z bufora aby syfon zaczął działać i przepływ został zatrzymany. Poza tym takie prowadzenie rury zasilania stwarza też trudności dla uruchomienia przepływu grawitacyjnego we właściwym kierunku w trakcie rozpalania.
Układ pompowy jest nieco bardziej skomplikowany, ale za to rozwiązuje niedogodności występujące przy grawitacji. Oczywiście pod warunkiem, że się go właściwie wykona.
Dobry przykład można znaleźć na stronie Kalvisa (schemat poniżej). W układzie ładowania bufora znajduje się pompa oraz zawór termostatyczny zapewniający ochronę powrotu.
Jak to działa? Kocioł ma swój krótki obieg, którego temperaturę ustala się regulowanym trójdrożnym zaworem termostatycznym umieszczonym na powrocie kotła. Woda w tym obiegu jest zawracana do kotła póki nie osiągnie ustawionej na w/w zaworze temperatury. Dopiero wtedy zasila bufor. Eliminuje się tym sposobem problem zimnego powrotu oraz podnosi temperaturę ładowania bufora. Fizyki się nie oszuka - ładowanie na grawitacji przy takiej samej mocy kotła zajęłoby taki sam czas, ale temperatura wody rosłaby stopniowo. Rozwiązanie z krótkim obiegiem pozwala od razu ładować bufor wodą o wysokiej temperaturze, a uwarstwienie bufora sprawia, że od razu można z tej wody korzystać.
Pompą w obiegu kocioł-bufor trzeba jakoś sterować: ma się włączyć gdy kocioł jest cieplejszy od bufora a wyłączyć gdy bufor jest cieplejszy od kotła. Nie jest to skomplikowane zadanie, podoła mu urządzenie zwane termostatem różnicowym lub sterownikiem solarnym.
Urządzeniem typu wszystko-w-jednym realizującym łatwe połączenie kotła z buforem jest laddomat. Łączy on w sobie pompę, zawory odcinające i termostatyczną regulację przepływu a także zapewnia zawsze minimalny grawitacyjny przepływ na wypadek braku prądu.
Zasada działania jest podobna jak instalacji ze schematu powyżej, tyle że wszystkie istotne podzespoły zmontowane są w jednym korpusie. Woda z krótkiego obiegu wędruje do bufora dopiero po przekroczeniu ustalonej temperatury. Regulacja tej temperatury odbywa się za pomocą wkładek termostatycznych o określonej temperaturze otwarcia. Dostępne są wkładki dla 53st.C, 63st.C, 72st.C, 78st.C oraz 83st.C.
Laddomat nie jest jednak urządzeniem idealnym. Pierwszym mankamentem jest jego cena: ok. 1000zł + ok. 100zł za jedną wkładkę termostatyczną. Poza tym niekoniecznie załatwia on wszystkie problemy. Ponieważ zachowana zostaje możliwość awaryjnej pracy układu na grawitacji, nie ma tutaj możliwości dowolnego wyregulowania przepływu wody przez kocioł. A byłaby to rzecz przydatna, bo zbyt mały przepływ to słaby odbiór ciepła z kotła i niepotrzebnie wydłużone ładowanie bufora, zaś przepływ zbyt duży - smolenie kotła.
Ilość potrzebnych przyłączy w buforze ciepła zależy od tego, ile źródeł ciepła i odbiorników zamierzamy w nim połączyć. Podstawowa wersja łącząca kocioł oraz grzejniki i/lub podłogówkę wymaga tak naprawdę pustej beczki z czterema przyłączami (nie licząc odpowietrzenia i spustu wody).
Taki bufor można kupić w każdym sklepie z buforami. Skoczmy od razu na głęboką wodę po przypadek łączący chyba wszystkie możliwe źródła ciepła i sposoby jego odbioru. Jest to delikatnie zmieniona w kwestii grzania CWU wersja projektu autorstwa adam_mk.
Odbiornikami ciepła są:
Przyłącza zasilania i powrotu powinny być zakończone wewnątrz bufora kolanami 90 stopni ustawionymi tak, aby woda pobierana i odprowadzana przez źródła ciepła oraz odbiorniki powodowała ruch wirowy całej objętości w jednym kierunku. Takie zachowanie wspomaga uwarstwienie wody w buforze.
Kierunek ruchu wirowego powinien być przeciwny do kierunku ruchu wskazówek zegara (ma to związek z efektem Coriolisa)
Kiedy tylko się da, należy unikać stosowania wężownic. To niepotrzebny wydatek, problem wykonawczy i kolejny wymiennik, który z natury ma mniejszą efektywność niż bezpośredni przepływ wody.
Wężownica potrzebna jest tylko tam, gdzie dwa układy bezwzględnie muszą być rozdzielone:
Kocioł, grzejniki, podłogówkę należy połączyć w jednym układzie. Jeśli grzejniki wymagają układu zamkniętego, to najlepiej cały bufor wraz z kotłem także zamontować w układzie zamkniętym (jeśli kocioł jest do tego fabrycznie przygotowany, z wymaganymi zabezpieczeniami!)
Jak było wyżej wspomniane, stożkowa budowa wężownicy solarnej ma na celu zwiększenie efektywności wymiany ciepła. Przykładowe wykonanie takiej wężownicy na zdjęciu poniżej.
Do wykonania wężownicy solarnej potrzeba ok. 25mb rury miedzianej fi 15mm. Miedź to najlepsza opcja, ponieważ świetnie oddaje ciepło. Wężownica wykonana ze stali musiałaby być parę razy dłuższa. Zamiast miedzi stosuje się też karbowaną rurę ze stali nierdzewnej. Ma ona nieporównanie większą powierzchnię wymiany, jednak jest równie droga co rura miedziana i trudniejsza w obróbce (bardzo cienka - trudno zwinąć, trudno spawać, łączenia wykonuje się specjalnymi złączkami).
Do kompletu dochodzi stożek skupiający strugę z wężownicy solarnej. Może być też wykonany z przedłużeniem, co czyni z niego coś w rodzaju odwróconego lejka. Przykład wykonania poniżej. Warto zauważyć, że pionowa rura ma podłużne nacięcia na całej długości - nie musi i nie powinna być szczelna.
Chcąc pobierać ciepło z bufora, trzeba najpierw obniżyć temperaturę wody do wymaganej przez grzejniki czy ogrzewanie podłogowe. Tę funkcję bez problemu spełni trójdrożny zawór mieszający. Do tego konieczna będzie pompa zapewniająca obieg w instalacji grzewczej.
Zasilanie z bufora daje wyśmienite możliwości regulacji, dlatego najlepiej zastosować tutaj automatyczny regulator, który będzie w stanie sterować:
co w efekcie da bardzo dokładną kontrolę nad temperaturą w domu, łącznie z możliwością sterowania pogodowego (co tylko sterownik będzie potrafił).
Najlepiej, gdy temperatura potrzebna na grzejnikach do efektywnego grzania jest jak najniższa. Wydłuża to możliwość korzystania z ciepła zebranego w buforze. Przykładowo grzejniki zasilane wodą o temperaturze 60st.C dość szybko schłodzą cały bufor z 85st.C np. do 40st.C. Wodę o tej temperaturze można dalej tłoczyć w grzejniki, ale ich moc grzewcza będzie już niższa niż przy zasilaniu gorącą wodą.
Dlatego najlepszymi odbiornikami ciepła są grzejniki niskotemperaturowe - jak podłogówka, która osiąga wymaganą moc grzewczą przy bardzo niskiej temperaturze zasilania (do 35st.C). Sprawdzą się także nieco przewymiarowane grzejniki (dobrane pod zasilanie max. 55st.C). Stare grzejniki żeliwne dobrane pod zasilanie 80st.C mogą się okazać za małe, chyba że budynek został w międzyczasie docieplony i teraz te same grzejniki oddają wymaganą moc cieplną daleko poniżej 60st.C.
Źródło: czysteogrzewania.pl