Dodano: 16-05-2023
Program Czyste Powietrze od początku stycznia wprowadził możliwość dofinansowania audytu energetycznego na określoną kwotę. Ile ona wynosi? Czy wystarczy na pokrycie faktycznych kosztów? Ile przyjdzie nam zapłacić za audyt energetyczny budynku w 2023 r.?
Prawda jest taka, że audyt audytowi nierówny. Nie ma jednolitego wzoru audytu, ale zasady jego sporządzania wynikają bezpośrednio z odpowiedniego Rozporządzenia Ministra Infrastruktury (Dz.U. nr 43 z dn.18.03.2009 r., poz. 346, z późn. zm.). Audyt może się różnić w zależności od programu dotacyjnego, na potrzeby którego go wykonano. Każdy program dotacyjny ma swoje wymagania.
Dla przykładu od stycznia 2023 r. w programie Czyste Powietrze można się ubiegać o dofinansowanie w ramach tzw. kompleksowej termomodernizacji. Aby można było ją przeprowadzić niezbędne jest sporządzenie audytu energetycznego. Jest to jeden z warunków otrzymania wyższej dotacji. Trzeba więc spełnić następujące warunki:
W wyniku przeprowadzonych działań konieczne jest osiągnięcie co najmniej jednego wskaźnika kompleksowej termomodernizacji:
Wariant wskazany w audycie energetycznym musi zostać zrealizowany w całości. Co więcej, sam jego zakres powinien umożliwić spełnienie jednego ze wskaźników. Beneficjent ma na to czas nie później niż do dnia zakończenia realizacji przedsięwzięcia.
Sam audyt może zostać dofinansowany do 100% kosztów (maksymalnie 1200 zł). Dopłaty nie wlicza się do maksymalnej kwoty dofinansowania i można się o niego ubiegać zarówno przy okazji przedsięwzięcia w ramach kompleksowej termomodernizacji, jak i zwykłej. Niemniej, gdy audyt energetyczny zostanie wykonany należy wykonać wszystkie zalecenia w nim zawarte.
Oczywiście można wykonać audyt po prostu, dla własnej wiadomości. Niemniej przeważająca większość wykonywanych audytów jest sporządzana na potrzeby uzyskania środków na termomodernizację.
W programach dotacyjnych należy osiągnąć pewien pułap, dzięki któremu nasz budynek stał się bardziej ekologiczny i efektywny energetycznie. Aby móc zrealizować wymagania programów niezbędne jest wykonanie audytu energetycznego i realizacja wyszczególnionych w nim zaleceń. Zwłaszcza, gdy program prowadzi weryfikację inwestycji powziętych przez beneficjentów dofinansowania.
Wspomniany program Czyste Powietrze jako wyznacznik traktuje redukcję zapotrzebowania na energię użytkową. Z kolei program STOP SMOG wymaga zmniejszenia zużycia o co najmniej 30% energii finalnej. Premia termomodernizacyjna przysługuje, gdy jest spełniony jeden z poniższych warunków:
Dodatkowym warunkiem w mechanizmach finansujących termomodernizację może być redukcja emisji CO2. To nie są wszystkie warunki, ani wszystkie programy. Szerzej o dofinansowaniach pisaliśmy w artykułach:
1200 zł - tyle oferuje najpopularniejszy mechanizm dotacyjny w Polsce na audyt energetyczny. Koszt wykonania audytu różni się od rodzaju budynku, jego wielkości i przeznaczenia. W tym materiale skupimy się na audycie dla budynku jednorodzinnego i wielorodzinnego.
Analizując oferty firm audytorskich w Polsce można zauważyć, że ceny audytu energetycznego są wyższe od ceny świadectwa charakterystyki energetycznej budynku. Za świadectwo dla domu jednorodzinnego trzeba zapłacić od 350 do 1000 zł. Ceny audytu natomiast zaczynają się od 1000 zł. Wynika to przede wszystkim z zakresu, który zawarty jest w tych dwóch dokumentach. Audyt jest bardziej rozbudowany, wyszczególnione są w nim skonkretyzowane zakres prac termomodernizacyjnych i zawiera analizę ekonomiczną proponowanych zmian.
Tak prezentują się przedziały cenowe dla poszczególnych rodzajów nieruchomości.
Tak więc dotacja z programu Czyste Powietrze w większości przypadków pozwoli pokryć praktycznie całą należność za audyt energetyczny. Wybierając audytora powinniśmy w rozmowie z nim ustalić, które elementy powinien uwzględnić w pierwszej kolejności. Sami po części wiemy o mankamentach i bolączkach naszego domu.
Dobór instalacji fotowoltaicznej oraz koszty instalacji, robocizny z tym związanych znajdziesz w zakładce symulacje źródeł energii -> fotowoltaika,
Źródło: czyste powietrze, termomodernizacja.pl
Dodano: 05-04-2023
Mikroinstalacje fotowoltaiczne stały się popularnym rozwiązaniem dla osób, które chcą produkować własną energię elektryczną w sposób ekologiczny i oszczędny. Jednym z głównych czynników, który wpływa na popularność tej formy pozyskiwania energii, są również rosnące koszty energii elektrycznej. Jednak, jak kształtują się ceny mikroinstalacji fotowoltaicznych w Polsce? Czy ceny te również wzrosły, czy może odwrotnie - potaniały?
Według danych przedstawionych przez największych sprzedawców i instalatorów mikroinstalacji fotowoltaicznych, ceny takich systemów w ostatnich latach spadły. W 2019 roku koszt jednego kWp (kilowattpiku) instalacji fotowoltaicznej wynosił średnio 5-6 tysięcy złotych. Obecnie koszt ten wynosi średnio 4-5 tysięcy złotych, co oznacza spadek cen na poziomie około 20%.
Przyczyną spadku cen jest przede wszystkim rozwój technologii oraz rosnąca konkurencja na rynku. Produkcja paneli fotowoltaicznych oraz innych elementów instalacji stała się bardziej wydajna i tańsza, co przekłada się na niższe koszty produkcji i instalacji. Ponadto, rosnąca liczba firm oferujących instalacje fotowoltaiczne oraz większa konkurencja na rynku również wpłynęły na obniżenie cen.
Warto jednak zaznaczyć, że ceny mikroinstalacji fotowoltaicznych w Polsce wciąż są wyższe niż w niektórych innych krajach Europy. Na przykład w Niemczech, gdzie fotowoltaika jest bardziej popularna i rozwinięta, średni koszt instalacji na poziomie 3-4 tysięcy złotych za kWp. W Polsce można jednak liczyć na dotacje i ulgi podatkowe, które zmniejszają koszt zakupu i instalacji.
Wprowadzenie w Polsce tzw. "prosumenckiego rozliczenia" również przyczyniło się do wzrostu popularności mikroinstalacji fotowoltaicznych. Dzięki temu systemowi, osoby, które produkują energię elektryczną za pomocą paneli fotowoltaicznych, mogą sprzedawać nadwyżki do sieci energetycznej i otrzymywać za nie wynagrodzenie. To dodatkowo zwiększa opłacalność inwestycji w takie instalacje.
Podsumowując, ceny mikroinstalacji fotowoltaicznych w Polsce spadły w ostatnim czasie o około 20%, co czyni tę formę pozyskiwania energii elektrycznej bardziej atrakcyjną dla konsumentów. Powody spadku cen to przede wszystkim rozwój technologii, większa konkurencja na rynku oraz poprawa efektywności produkcji i instalacji. Jednocześnie warto pamiętać, że ceny w Polsce wciąż są wyższe niż w niektórych innych krajach Europy, ale możliwość skorzystania z dotacji i ulg podatkowych może zrekompensować tę różnicę. Wprowadzenie prosumenckiego rozliczenia również przyczyniło się do zwiększenia zainteresowania mikroinstalacjami fotowoltaicznymi w Polsce. W efekcie, coraz więcej osób decyduje się na inwestycję w tę formę pozyskiwania energii, co z kolei może przyczynić się do dalszego spadku cen w przyszłości.
Warto także zwrócić uwagę na fakt, że koszty instalacji fotowoltaicznej zależą od wielu czynników, takich jak rodzaj i jakość paneli, moc instalacji, ilość paneli potrzebnych do pokrycia zapotrzebowania na energię, a także rodzaj montażu i lokalizacja budynku. Dlatego też, przed podjęciem decyzji o inwestycji w mikroinstalację fotowoltaiczną, warto dokładnie przeanalizować swoje potrzeby i możliwości finansowe.
Ceny mikroinstalacji fotowoltaicznych zależą od wielu czynników, w tym:
Mocy instalacji - im większa moc, tym wyższa cena.
Technologii - istnieją różne rodzaje technologii fotowoltaicznych, a niektóre z nich są droższe niż inne.
Jakości komponentów - cena zależy również od jakości komponentów, takich jak ogniwa, inwerter, kable i złącza.
Kosztów instalacji - w ceny mikroinstalacji fotowoltaicznych wliczony jest również koszt instalacji, w tym robocizny i kosztów związanych z montażem, podłączeniem i konfiguracją systemu.
Dostawcy - ceny mikroinstalacji fotowoltaicznych różnią się w zależności od dostawcy, a także od regionu kraju.
Wsparcia finansowego - w niektórych przypadkach państwo lub samorząd mogą oferować różnego rodzaju wsparcie finansowe, które wpływa na ostateczną cenę mikroinstalacji fotowoltaicznej.
Oprócz samej ceny instalacji, należy również brać pod uwagę koszty eksploatacyjne, takie jak koszty konserwacji i napraw, a także koszty związane z przechowywaniem i dystrybucją nadmiaru energii do sieci. Niemniej jednak, z uwagi na długoterminowe oszczędności na rachunkach za energię elektryczną, mikroinstalacje fotowoltaiczne wciąż są opłacalną inwestycją.
Podsumowując, mikroinstalacje fotowoltaiczne stają się coraz bardziej popularnym i opłacalnym rozwiązaniem dla osób, które chcą zainwestować w odnawialne źródła energii. Spadek cen i wprowadzenie korzystnych dla inwestorów regulacji przyczyniły się do wzrostu zainteresowania tą formą pozyskiwania energii. Przed podjęciem decyzji o inwestycji warto dokładnie przeanalizować swoje potrzeby i możliwości finansowe, ale w długiej perspektywie mikroinstalacje fotowoltaiczne mogą przyczynić się do znacznych oszczędności na rachunkach za energię elektryczną.
Inwestycja w mikroinstalację fotowoltaiczną w domu jednorodzinnym pozwala w znaczącym stopniu uniezależnić się od wzrostu rachunków za prąd. Instalację dobiera się w oparciu o roczne zużycie energii w danym gospodarstwie domowym, a moc instalacji fotowoltaicznej dla domu rzadko przekracza 10 kWp. Cena mikroinstalacji fotowoltaicznej zależy od wielu czynników: wybranej firmy wykonawczej, zastosowanych komponentów, a także miejsca montażu.
Spadek cen mikroinstalacji fotowoltaicznych od października 2022 do marca 2023
Dobór instalacji fotowoltaicznej oraz koszty instalacji, robocizny z tym związanych znajdziesz w zakładce symulacje źródeł energii -> fotowoltaika,
Źródło: globenergia.pl
Dodano: 20-03-2023
Niedawno ogłoszono zakończenie programu Mój Prąd 4.0. Niedługo musieliśmy jednak czekać na pierwsze decyzje związane z nową edycją. Od kwietnia bowiem rusza kolejna odsłona mechanizmu wsparcia, czyli Mój Prąd 5.0, w ramach którego współfinansowane będą oprócz fotowoltaiki także pompy ciepła czy kolektory słoneczne. Zgodnie z zapowiedziami będzie można otrzymać nawet 58 tys. zł.
Minister klimatu i środowiska, Anna Moskwa oświadczyła, że od kwietnia rusza nowa edycja Mojego Prądu. Poza fotowoltaiką będzie można sfinansować m.in. pompę ciepła i kolektory słoneczne. Co ma wspólnego nazwa programu szczególnie z tym ostatnim? Ciężko stwierdzić. Trzeba jednak poczekać na szczegóły. Na razie z zapowiedzi wiemy, że maksymalna kwota dofinansowania wyniesie 58 tys. zł, a nabór do programu będzie ciągły.
"Będzie to już nabór ciągły. Co więcej, rozszerzamy program „Mój Prąd” o dofinansowanie do zakupu powietrznych i gruntowych pomp ciepła oraz kolektorów słonecznych na ciepłą wodę. Dzięki temu program będzie kompleksowym wsparciem w procesie przekształcania budynku jednorodzinnego w niskoemisyjny i efektywny energetycznie dom. To nasza odpowiedź na najczęściej zgłaszane nam potrzeby społeczne. Niezależnie od tego czy dziś dom ogrzewany jest gazem, peletem czy ciepłem systemowym, od kwietnia będzie można dokonać remontu i inwestycji, które pozwolą w znaczący sposób obniżyć koszty ogrzewania i energii elektrycznej"
– podkreśliła Anna Moskwa na spotkaniu w Kozienicach.
Dokładna data rozpoczęcia programu nie jest znana. Można jednak przypuszczać, że podobnie jak miało to miejsce w przypadku czwartej edycji, Mój Prąd 5.0 ruszy już w kwietniu, a nabór potrwa najpewniej do przyszłego roku lub do wcześniejszego wyczerpania środków w zależności od wysokości budżetu.
Potencjalnych beneficjentów najbardziej interesuje wysokość dofinansowania. Tego jednak jeszcze nie wiemy. Nie wiemy również, czy dotychczasowe kwoty zostaną zmienione. Podążając za deklaracjami Anny Moskwy możemy jednak stwierdzić, że pojawią się nowe zasady związane z ww. pompami ciepła i kolektorami. Czy zasady programu będą konkurencyjne np. z programem Czyste Powietrze? Zobaczymy. Szczegółowe informacje mają pojawić się w najbliższych dniach.
Warto sprawdzić aktualnie dostępne dofinansowania do termomodernizacji budynku jak i dla budynków w budowie.
Operator programu Mój Prąd Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej poinformował 17 marca, że tego samego dnia o godzinie 9:00 wyczerpał się budżet w programie Mój Prąd. Przypomnijmy, że wynosił on 350 mln zł. Budżet wyczerpał się 2 tygodnie przed planowanym na 31.03.2023 r. zakończeniem naboru. Wówczas NFOŚiGW zapowiedział, że przygotowuje ogłoszenie kolejnego naboru wniosków o dofinansowanie, którego szczegóły zostaną dopiero przedstawione. Pozostaje nam czekać na oficjalny komunikat operatora programu.
W tym miejscu warto przypomnieć, że czwarta edycja programu została przedłużona. Mój Prąd 4.0 miał zakończyć się pod koniec 2022 r., ale 15.12.2022 r. postanowiono przesunąć ostateczny termin na koniec marca 2023 i podwyższyć poziom dotacji na instalację fotowoltaiczną o 2 tys. zł (do 7 tys. zł) i na magazyny energii o 8,5 tys. zł (do 16 tys. zł). Dzięki temu można było wnioskować nawet o 31 tys. zł. Zwiększenie dofinansowania na pewno przyspieszyło wydawanie środków z zaplanowanego budżetu, który i tak był mniejszy niż w poprzednich edycjach programu.
Źródło: PAP, globenergia.pl
Dodano: 02-03-2023
Laik próbujący wybrać między powietrzną pompą ciepła a gruntową pompą ciepła z wymiennikiem poziomym lub pionowym, prawie zawsze trafia w sam środek wojenki między handlowcami i instalatorami różnych rodzajów pomp ciepła, zażarcie bijącymi się o chleb – gdzie trudno się dowiedzieć wszystkich istotnych i prawdziwych informacji o każdej z technologii, aby móc dokonać najlepszego wyboru.
Pompy ciepła są systemami grzewczymi docenianymi ze względu na niskie koszty eksploatacji, wygodę użytkowania, brak negatywnego wpływu na środowisko naturalne. To efektywny, energooszczędny, ekologiczny sposób ogrzewania domu i przygotowywania ciepłej wody użytkowej. Właśnie dlatego wiele osób budując lub modernizując dom decyduje się na pompę ciepła, stając jednocześnie przed dylematem – pompa ciepła gruntowa czy powietrzna?
Dolne źródło w slangu inżynierskim to jest to medium, z którego pompa ciepła czerpie ciepło. Jego wybór decyduje o efektywności i koszcie całej instalacji z pompą ciepła. Najczęściej wybór pada na powietrze – bo zwykle jest to wybór jedyny możliwy albo najsensowniejszy. Inne opcje istnieją, ba: są lepsze, ale nie każdy będzie miał na nie warunki (miejsce i/lub więcej pieniędzy do zainwestowania na start).
Pompy ciepła pobierające ciepło z powietrza zawojowały rynek nie tylko w Polsce. Sedno tego sukcesu: nie są najlepsze, ale są wystarczająco dobre.
Powietrzna pompa ciepła będzie w większości przypadków najsensowniejsza jeśli chodzi o stosunek kosztów do efektów. Wymiennik gruntowy posłuży dłużej, oszczędzi prądu, ale nie każdy będzie mógł sobie na niego pozwolić, czy to z braku miejsca (wymiennik poziomy), czy pieniędzy (wymiennik pionowy).
Jedynym problemem związanym z umiejscowieniem powietrznej pompy ciepła może być hałas towarzyszący jej pracy, który może przeszkadzać sąsiadowi (albo własnym domownikom, gdy po czasie okaże się, że pompę słychać nocą w sypialni). Z jednej strony są na to normy i przepisy, jak daleko od sąsiada pompa musi stać i jakie natężenie hałasu może generować. Możesz przejść się po okolicy (najlepiej zimą, na mrozie), wypatrzyć u kogoś na podwórku takie urządzenie i ocenić swoim uchem, jakie to wydaje odgłosy. Ale z drugiej strony odczuwana uciążliwość dźwięku jest mocno subiektywna.
Istnieją dwa rodzaje powietrznych pomp ciepła. Są to:
Powietrzne pompy ciepła (Monoblok oraz Split). Źródło: symulatorogrzewania.pl/symulacje/pompy-ciepla
Są trzy główne rodzaje wymienników gruntowych stosowanych w pompach ciepła: poziomy, pionowy i koszowy. Wszystkie trzy są w ogólności tak samo dobre – to trzeba podkreślić, bo często pojawiają się twierdzenia jakoby poziomy/pionowy był za słaby/gorszy/psuł się po czasie i koniecznie trzeba brać pionowy/poziomy (oczywiście ten, który dany handlarz/wykonawca tak twierdzący sprzedaje/montuje).
Każdy z tych trzech wariantów wymiennika gruntowego – zaprojektowany i wykonany zgodnie ze sztuką! – będzie się sprawował tak samo dobrze. Będą się różniły kosztami wykonania i zajętą powierzchnią podwórka, ale wszelkie inne historie, w których z wymiennikiem jest coś nie tak, są efektem kiepskiego projektu i/lub złego wykonania.
Gruntowe pompy ciepła (pionowy i poziomy wymiennik). Źródło: symulatorogrzewania.pl/symulacje/pompy-ciepla
Poziomy wymiennik gruntowy czerpie ciepło z wierzchniej warstwy gruntu. Ciepło to bierze się tam z wody opadowej wsiąkającej przez cały rok.
Poziomy wymiennik to najczęściej rura PE fi 40mm w zwojach po min. 100mb rozłożonych na płasko w gruncie na głębokości ok. 1m, tuż poniżej granicy przemarzania, ale jeszcze powyżej wód gruntowych (chyba że są już tak płytko to wtedy w wodzie, ale nie jest to celem samo w sobie).
W wykonaniu poziomego wymiennika nie ma większej filozofii – odpowiednią ilość rury trzeba zakopać na odpowiednio dużym obszarze, co oznacza wykonanie potężnego wykopu i przerzucenie wielu ton ziemi, więc raczej nie robi się tego ręcznie. Należy utrzymywać określone odstępy (zazwyczaj 1-3m) od infrastruktury podziemnej, granic działki, budynków i drzew. Rury nie mogą leżeć na ostrych kamieniach i muszą mieć dobry kontakt z gruntem, więc najlepiej gdy zostaną ułożone w warstwie piasku. Na wierzch idzie już grunt rodzimy. Tak to z grubsza wygląda. Potem wszystkie pętle wymiennika łączy się do rozdzielacza umieszczonego w podziemnej studzience a stamtąd prowadzi już jedną parę rur do pompy ciepła.
Poziomy wymiennik gruntowej pompy ciepła w trakcie wykonywania.
Tabela z orientacyjnymi wymiarami poziomych gruntowych wymienników. Można z niej wywnioskować, czy w ogóle masz dość podwórka, aby myśleć o takim wymienniku. Projekt wymiennika powinien być poparty nieco bardziej szczegółowymi wyliczeniami.
Poziomy wymiennik gruntowy będzie służyć kilkadziesiąt (40-50) lat (tyle, ile wynosi trwałość rur).
Czy poziomy wymiennik gruntowy się opłaca w porównaniu do powietrznej pompy ciepła? Jeżeli masz warunki na jego wykonanie – zdecydowanie tak.
Szczególnie warto iść w poziomy wymiennik jeśli masz i teren, i koparkę (swoją/u szwagra/znajomego), wtedy koszty wykonania są najniższe a zyski w porównaniu z powietrzną pompą ciepła – ewidentne. Jak pokazują prowadzone od 20 lat w Niemczech badania pomp ciepła w warunkach rzeczywistych, gruntowa pompa ciepła zużyje średnio 1/4 mniej prądu niż powietrzna.
Wytyczne branżowe twierdzą, że wykonanie poziomego wymiennika gruntowego nie wymaga pozwolenia na budowę, ale powinno się zgłosić zamiar jego wykonania miejscowemu wójtowi/burmistrzowi/prezydentowi min. 30 dni przed startem robót i jeśli w ciągu 30 dni instytucja ta nie odezwie się – można działać.
Pionowy gruntowy wymiennik dla pompy ciepła to pionowy odwiert taki jak pod studnię głębinową. Pionowy wymiennik czerpie energię geotermalną z (płytkiego) wnętrza ziemi.
Wiercenie pod pionowy wymiennik pompy ciepła wygląda zupełnie jak wiercenie studni głębinowej i zresztą studniarze, mając sprzęt i większość wymaganych umiejętności, zaczynają działalność w tym temacie.
Odwiert pod wymiennik pionowy gruntowej pompy ciepła najczęściej wykonuje się na głębokość do 100m. Wynika to ze względów prawnych:
Największy plus pionowego wymiennika gruntowego to oszczędność miejsca na podwórku – odwiert zmieści się tam, gdzie brak miejsca na wymiennik poziomy. Jeden odwiert ma średnicę kilkanaście centymetrów. Wymagane są określone odstępy odwiertu od budynków, infrastruktury typu rury wodociągowe oraz od pozostałych odwiertów (zależnie od głębokości i wymaganej mocy grzewczej, zwykle potrzeba więcej niż jednego odwiertu). W każdym razie odwierty zajmą może kilka metrów kwadratowych podwórka i nie powodują żadnych ograniczeń w wykorzystaniu terenu.
Największy minus pionowego wymiennika gruntowego to wysoki koszt wykonania – ok. dwa razy wyższy od wymiennika poziomego. Nie ma opcji, by coś tu istotnie przyoszczędzić, chyba że jesteś w dobrej znajomości ze studniarzem.
Istnieje jeszcze jeden rodzaj wymiennika gruntowego: wymiennik koszowy. To połączenie idei wymiennika poziomego i pionowego, ale sądząc po niszowej popularności raczej rzadko okazuje się sensowny.
"Kosz" to wkopywana pionowo spirala z rury z tworzywa sztucznego o wysokości 3-5m i średnicy od 30cm do paru metrów. Cały wymiennik koszowy składa się z kilkunastu-kilkudziesięciu "koszy", które muszą być rozmieszczone co min. 3 metry od siebie.
Otwory pod "kosze" można wykonać poprzez wiercenie, ale wymaga to już mocno specjalistycznego sprzętu do odwiertów o większych średnicach. Tutaj znajdziecie więcej informacji.
Gruntowa pompa ciepła z wymiennikiem koszowym.
Woda jest najlepszym magazynem energii cieplnej. Jednak z jakiegoś powodu pompy ciepła wykorzystujące wodę gruntową lub powierzchniową są totalną niszą. Niewiele konkretnego można o nich przeczytać a jeśli już można, to często są to ostrzeżenia samych wykonawców pomp ciepła, aby się w to nie pakować. O co tu chodzi?
Zacznijmy od początku. Wystarczy mieć studnię zasobną w wodę. Ta woda ma zawsze co najmniej 8-10 stopni, a że woda ma bardzo wysokie ciepło właściwe – mieści się w niej o wiele więcej energii niż w gruncie czy tym bardziej w powietrzu. Wydaje się proste i przyjemne, póki nie zapoznać się z listą problemów, jakie mogą tu wyniknąć:
Sprzyjające warunki pod każdym wymienionym względem występuje dosyć rzadko. Nawet gdy wydaje się, że wszystko jest OK na starcie – po jakimś czasie pompa może odmówić posłuszeństwa. Dlatego jest to ryzykowne i ekstremalnie rzadko wybierane rozwiązanie. Aczkolwiek może się świetnie sprawdzić jeśli akurat jesteś tym farciarzem, który ma warunki pod każdym względem korzystne. Ale pewnie trudno będzie znaleźć fachowca, który zainstaluje taką pompę ciepła, bo każdy woli bezproblemowe pompy powietrzne lub gruntowe.
Wodna pompa ciepła. Źródło: symulatorogrzewania.pl/symulacje/pompy-ciepla
Koszty wszystkich rodzajów pomp ciepła można porównać w zakładce www.symulatorogrzewania.pl/symulacje/pompy-ciepla
Symulacja kosztów pomp ciepła o mocy 6 kW dla domu 150 m2, zapotrzebowaniu na ciepło 70 kWh/m2/rok + c.w.u. dla trzech osób.
większość firm zajmujących się instalacją pomp ciepła, prognozuje, że w 2023 roku popyt na te ekologiczne urządzenie nadal będzie dynamicznie rósł. Tak, jak w poprzednich latach, najwięcej osób decydować będzie się na zakup tańszych i łatwiejszych w montażu powietrznych pomp ciepła. Przy czym zainteresowanie prywatnych inwestorów wzrosło po podwyżkach cen gazu i pojawieniu się pod koniec kwietnia 2022 roku rządowego program Moje Ciepło. W przeciwieństwie do innego rządowego programu, jakim jest “Czyste Powietrze”, jego beneficjentami mogą zostać osoby fizyczne – właściciele lub współwłaściciele nowych, jednorodzinnych budynków mieszkalnych.
Na tak duże zainteresowanie pompami ciepła wpływ ma również ulga termomodernizacyjna, jak i zmiany w programie Czyste Powietrze, zwiększające finansowe wsparcie dla pomp ciepła. Przy czym duży wzrost zainteresowaniem tymi ekologicznymi urządzeniami grzewczymi obserwowany był po napaści Rosji na Ukrainę. Wówczas Komisja Europejska w ramach pakietu REPowerEU zapowiedziała m.in. szybkie odejście od stosowania paliw kopalnych w budynkach.
Źródło: czysteogrzewanie.pl, enerad.pl
Dodano: 27-02-2023
Ministerstwo Rozwoju i Technologii pracuje nad wzorem nowego świadectwa charakterystyki energetycznej budynku. Możliwe, że już w 2024 roku może pojawić się nowy dokument z klasami energetycznymi. Niemniej jednak już teraz możesz dowiedzieć się, w której klasie energetycznej znajdzie się Twój dom. Wystarczy, że dysponujesz wartością zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną, którą możesz znaleźć w dotychczasowym świadectwie.
Wprowadzane zmiany są odpowiedzią na unijne regulacje w zakresie efektywności energetycznej budynków. Unia Europejska ma ambitne plany osiągnięcia całkowitej neutralności sektora budowlanego do 2050 roku. Czy to jest możliwe? Trudno rokować, ale żyjemy w roku 2023, w którym to w Polsce planowana jest rewolucja w świadectwach energetycznych.
Aktualnie trwają konsultacje, których celem jest dopracowanie nowelizacji w sposób jak najbardziej zbliżony do europejskich trendów w zakresie efektywności energetycznej. Przypomnijmy jednak zasady wyznaczania klas energetycznych. Do tego celu posłużą dwa wskaźniki. Pierwszy to dobrze znany z aktualnie obowiązujących świadectw zasad wskaźnik zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną (EP). Używany jest także przy klasyfikacji budynków w ramach Warunków Technicznych. Drugi jest nieco bardziej enigmatyczny, ponieważ obecnie nie widnieje na świadectwach. Będzie to całkiem nowy wskaźnik towarzyszący wspomnianej energii pierwotnej, a także energii końcowej i użytkowej.
Nieodnawialna energia pierwotna jest niczym innym jak przybliżoną wartością energii ze źródeł nieodnawialnych jaką trzeba wykorzystać na cele energetyczne budynku. Oprócz energii wywiązującej się ze spalenia paliwa doliczana jest szacunkowo energia potrzebna do pozyskania, transportu, magazynowania nośnika energii. Robi się to w oparciu o współczynnik nakładu nieodnawialnej energii pierwotnej wi.
Energia dostarczona netto to natomiast różnica pomiędzy energią końcową dostarczoną a wyeksportowaną w odniesieniu do nośnika energii, obliczana na granicy systemu energii dostarczonej.
Aby określić przybliżoną klasę trzeba się posłużyć wskaźnikiem EP, ponieważ można to zrobić bez obliczeń. Wystarczy wziąć aktualne świadectwo, znaleźć informację o energii pierwotnej (jest na pierwszej stronie), a następnie porównać ją z wartościami granicznymi dla poszczególnych klas, które podał resortu rozwoju i technologii:
Maksymalny wskaźnik zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną, w którym to WT 2021 są spełnione w budynku jednorodzinnym wynosi 70 kWh/(m2·rok). Porównując tę wartość z klasami energetycznymi trzeba zauważyć, że budynki w tym standardzie będą odpowiednio w klasach A+, A i B. Jednak budynek w klasie B budynkowi w klasie B nierówny. Jeżeli budynek ma wskaźnik EP od 70 do 75 kWh/(m2·rok), to nie spełnia wymagań zawartych w WT 2021. Nie zmienia to faktu, że znajdzie się w klasie B. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że niebawem czeka nas zmiana, a przystosowanym do warunków budynkom pozostaną tylko klasy A. Biorąc pod uwagę kierunek wspólnej europejskiej polityki jest to niemalże pewne.
Jeżeli interesuje Cię podniesienie klasy energetycznej budynku zanim zaczną one obowiązywać, to dobrym pomysłem jest wymiana nieefektywnego ogrzewania na ekologiczne. Dzięki temu w prosty sposób można zredukować zapotrzebowanie na nieodnawialną energię pierwotną. Wynika to przede wszystkim z definicji EP, która zdecydowanie i słusznie promuje rozwiązania oparte o energię odnawialną.
Źródło: MRiT, termomodernizacja.pl
Dodano: 24-02-2023
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki opublikował stawki maksymalnych cen ciepła systemowego, które będą obowiązywały od 1 marca 2023 r. Wzrost cen ciepła sieciowego zostanie “zamrożony” na poziomie 40 proc. do 31 grudnia tego roku.
Zmiany mają związek ze znowelizowaną niedawno ustawą o szczególnych rozwiązaniach w zakresie niektórych źródeł ciepła w związku z sytuacją na rynku paliw. Nowe regulacje mają na celu zwiększenie ochrony odbiorców tj. gospodarstw domowych i instytucji użyteczności publicznej przed wysokimi cenami ciepła. Po Nowym Roku wielu odbiorców - pomimo zamrożenia cen ciepła i gazu - otrzymywało o wiele wyższe rachunki. Ministerstwo klimatu i środowiska przestrzegało odbiorców przed praktykami i apelowało o zwracanie uwagi na nowe kwoty, gdyż motywacją do zmian stawek może być poprawienie budżetu wspólnoty.
Opublikowane przez URE ceny to stawki stosowane przez przedsiębiorstwa ciepłownicze 30 września 2022 r., powiększone o 40 proc. Oznacza to, że ceny ciepła nie mogą wzrosnąć na rachunkach powyżej 40 proc. Są one podstawą do wyliczenia przez sprzedawców ceny maksymalnej dla odbiorców ciepła. Stawki te nie mogą więc przekroczyć poziomu:
W ustawie wdrożono trzy kluczowe zmiany. URE wyjaśnia, że obowiązujący dotychczas system cen ciepła z rekompensatą oznaczał, że cena ciepła (bez uwzględniania kosztów dystrybucji) pobierana od odbiorcy nie mogła przekroczyć określonego ustawowo pułapu. Po wprowadzonych nowelizacją zmianach cena ciepła z rekompensatą też nie będzie mogła przekroczyć ww. pułapów, ale będzie uwzględniała zarówno koszty produkcji ciepła, jak i jego dystrybucji. W ten sposób cena ciepła z rekompensatą będzie dotyczyła wszystkich składowych ceny płaconej przez odbiorcę końcowego.
Trzecia możliwość rozliczania cen ciepła systemowego będzie bazowała na zatwierdzanych taryfach firm ciepłowniczych. Będzie ona miała zastosowanie wtedy, gdy poziom cen z taryf nie osiągnie ani poziomu cen z rekompensatą, ani poziomu maksymalnego wzrostu ceny, czyli o 40 proc – czytamy w komunikacie URE.
- Jeśli cena wyliczona przez dystrybutora według nowych zasad okaże się niższa niż płacona przez odbiorców od początku października 2022 r., to ich rachunki zostaną wstecznie skorygowane – informuje URE.
Źródło: URE, globenergia.pl
Dodano: 10-02-2023
Sejm podczas wczorajszego posiedzenia (8.02) przegłosował ostatecznie projekt ustawy liberalizującej tzw. ustawę odległościową. W projekcie został zapis przewidujący minimalną odległość wiatraków od zabudowań wynoszącą 700 metrów. Teraz ustawa trafi do Senatu.
Posłowie przegłosowali nowe zapisy dla lądowej energetyki wiatrowej w Polsce liczbą 214 głosów. 27 posłów było przeciw, 209 wstrzymało się od głosu.
Senat będzie miał 30 dni na ustosunkowanie się do zapisów w ustawie.
Ostatecznie w ustawie zostaje odległość 700 metrów, która według branży, nie odblokowuje w pełni potencjału energetyki lądowej
- Przyjęcie poprawki o zmianie odległości minimalnej od wiatraków z 500 na 700 metrów to dalsze blokowanie energetyki wiatrowej na lądzie. Tylko szeroko konsultowane i zaakceptowane przez stronę rządową i samorządową 500 metrów gwarantowało nowe megawaty wiatru już w ciągu 2 lat, a w kolejnych latach nawet do 22 GW – komentował Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Tuż przed posiedzeniem rzecznik rządu Piotr Müller mówił w rozmowie w audycji RMF FM, że „dłuższa dyskusja nic tu już nie zmieni”.
- Nieprzyjęcie tej ustawy to utrzymanie aktualnego rozwiązania, czyli, krótko mówiąc, ograniczającego możliwość stawiania wiatraków - powiedział.
Dodał, że zapis 700 metrów udostępnia ok. 12 proc. powierzchni kraju dla budowy wiatraków. Podkreślił, że zapis ten nie powoduje, że w Polsce nie da się budować wiatraków.
- Niektórzy próbują taką tezę postawić, że prawie nic nie będzie można stawiać - nie jest to prawda - dodał.
Zgodnie z pozostałymi zapisami w ustawie, minimalna odległość może zostać wyjątkowo zmieniona przez gminę w ramach uchwalanego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP).
Źródło: Sejm, PSEW, RMF FM, Twitter, globenergia.pl
Dodano: 31-01-2023
Zamrożenie cen prądu oznacza niższe ceny za energię dla gospodarstw zużywających do 2000 kWh rocznie. Jaka cena prądu i opłat dystrybucyjnych wyniesie po przekroczeniu limitu? Policzyliśmy podwyżki u wszystkich dystrybutorów energii elektrycznej dla zużycia 3000 kWh/rok!
Zużycie do tych limitów będzie rozliczane po cenach z 2022 roku. Powyżej tego pułapu za prąd zapłacimy więcej, ale i tu maksymalna stawka za prąd wynosi 0,693 zł za kWh. Jest to cena netto, do której doliczone zostaną wspomniany wcześniej VAT, akcyza i znacznie wyższe opłaty dystrybucyjne. W przypadku zużycia ponad limit trzeba płacić za dystrybucję według cennika z 2023 roku.
Sytuacja trochę się komplikuje, ponieważ trzeba w 2023 roku rozpatrywać dwa warianty rachunku za prąd: cenę za kilowatogodzinę brutto do limitu i tę samą cenę za kWh, ale ponad limit.
Pomimo zamrożenia cen do zużycia 2000 kWh na poziomie z 2022 roku, gospodarstwa domowe, które zmieszczą się w limicie otrzymają rachunek wyższy o 18% (VAT z 5% w 2022 do 23% w 2023). Natomiast ceny prądu i wszystkich opłat dystrybucyjnych pozostaną na tym samym poziomie.
Gospodarstwa domowe, aby skorzystać z zamrożenia ceny prądu i opłat do 2000 kWh nie muszą składać żadnego oświadczenia. Sprzedawca energii elektrycznej dokona samodzielnie stosownego rozliczenia odbiorcy. Jedynie gospodarstwa domowe, które chcą korzystać w 2023 roku z zamrożonych cen energii elektrycznej w podwyższonych limitach 2,6 MWh lub 3 MWh muszą złożyć do swojego sprzedawcy oświadczenie do 30 czerwca 2023.
Prąd do 2 000 kWh bez podwyżki ma być zachętą do oszczędzania energii w czasach pogłębiającego się kryzysu i potrzeby racjonowania surowców.
Jak łatwo zauważyć w powyższych tabelach największy wzrost kosztów nastąpił u dostawcy E.ON./STOEN w taryfie G12, G12w (odpowiednio 58% i 52%). Mimo to w taryfie G11 nadal najwięcej za prąd zapłacimy u operatora należącego do PKN Orlen, czyli Energa.
Jak informuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska: “mechanizm maksymalnej ceny energii elektrycznej dotyczy również prosumentów rozliczających się w systemie net-billing i net-meterig”. Prosumenci rozliczający się w obu tych systemach mogą liczyć na zakup energii po gwarantowanej cenie 683 zł za MWh.
Szczegóły rozliczania energii w systemie net-billing:
Źródło: Ministerstwo Klimatu i Środowiska (www.gov.pl)
Szczegóły rozliczania energii w systemie net-metering:
Źródło: Ministerstwo Klimatu i Środowiska (www.gov.pl)
Wyliczenia cen prądu i opłat przy zastosowaniu fotowoltaiki możesz sprawdzić w zakładce symulacje źródeł energii -> fotowoltaika.
W obliczu tak dużych podwyżek energii elektrycznej warto rozejrzeć się za dostawcami prądu dostępnymi na rynku. Bardzo często okazuje się, że mamy możliwość skorzystania z usług innego dostawcy, który swoim klientom i klientkom proponuje niższe ceny za 1 kWh od naszego obecnego sprzedawcy prądu.
Rozeznanie się we wszystkich ofertach na rynku zajęłoby mnóstwo czasu, dlatego Symulator Ogrzewania przygotował porównywarkę cen prądu. Za jej pośrednictwem z łatwością i w bardzo krótkim czasie porównasz oferty innych sprzedawców. O zmianę dostawcy prądu najlepiej zadbać już teraz - najprawdopodobniej mało kto zmieści się w limicie 2000 kWh, a to oznacza kolejne wzrosty cen. Należy także pamiętać, że można "uciec" od opłaty handlowej, o czym już pisaliśmy. Nie czekaj - sprawdź, ile możesz zaoszczędzić!
Koszty prądu i opłat dla Twojego rocznego zużycia możesz sprawdzić wybierając z menu zakładkę "Ceny prądu"
Źródło: www.symulatorogrzewania.pl/ceny-pradu
Źródło: www.symulatorogrzewania.pl/ceny-pradu
Po wybraniu odpowiednich informacji o Naszym dostawcy, taryfie, itd. otrzymujemy wyliczenia w postaci tabelarycznej z wynikiem rocznego kosztu prądu wraz z opłatami w dolnym prawym rogu.
Źródło: www.symulatorogrzewania.pl/ceny-pradu
Dodano: 06-01-2023
Podstawowe komponenty pompy ciepła są tożsame w większości rozwiązań dostępnych na rynku. Czy jednak jest możliwe, aby rozbić jednostkową cenę pompy ciepła na składowe? Stworzenia procentowej struktury kosztów pompy ciepła podjęła się Międzynarodowa Agencja Energii Odnawialnej (IRENA). Co w pompie ciepła jest najdroższe? Za co płacimy najwięcej? Sprawdzamy!
Pompy ciepła są jednymi z droższych urządzeń grzewczych dostępnych na rynku. Wpływa na to produkcja, która nie zaspokaja do końca popytu oraz polityka promująca to rozwiązanie w celu odejścia od kotłów na paliwa kopalne. Nie bez znaczenia są także problemy z łańcuchami dostaw, które powstały w wyniku pandemii COVID-19, a następnie z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Decydując się na pompę ciepła musimy zainwestować odpowiednią kwotę. W sprzedaży najczęściej spotykamy się z podziałem kosztów na: pompę ciepła, bufor, zbiornik c.w.u. i robociznę. Niemniej jednak pompa ciepła składa się z wielu elementów, za które płaci producent. My również ponosimy ich koszt w cenie urządzenia. Za co tak naprawdę płacimy, gdy nabywamy pompę ciepła?
IRENA opracowała zestawienie, w którym pokazano procentowy udział poszczególnych komponentów w cenie pompy ciepła w Chinach i w Europie. Organizacja pozyskała dane od producentów, którzy zgodzili się anonimowo ujawnić dane dotyczące kosztów elementów urządzenia.
W analizie wzięto pod uwagę pompy ciepła powietrze/woda, ponieważ ta technologia jest dominującą na rynku. Na poniższej grafice przedstawiono główne składniki kosztów pompy ciepła OEM. W praktyce to oznacza, że produkt jakiegoś producenta jest sprzedawany przez inną firmę - czyli w cenie urządzenia nie ma kwestii związanych z marką wytwórcy.
Z pewnością zwraca uwagę fakt, że procentowy udział komponentów pompy ciepła w cenie urządzenia jest identyczny w Chinach, jak i w Europie.
Lwią częścią ceny pompy ciepła są jej najważniejsze elementy, czyli sprężarka i sterownik. Sprężarka to serce pompy, to dzięki niej pozyskiwane jest ciepło z niskotemperaturowego dolnego źródła. Co ciekawe, według informacji zebranych przez Międzynarodową Agencję Energii Odnawialnej najdroższym elementem pompy jest sterownik inwertera.
Aby mieć pogląd na konkretne wartości załóżmy, że kupujemy pompę, za którą musimy zapłacić 30 tys. zł. Marża producentów w obu przypadkach to 30%, więc łącznie komponenty urządzenia grzewczego kosztują 21 tys. zł. Ile tak naprawdę wydamy na poszczególne elementy pompy ciepła?
Dane zebrane przez IRENA wskazują, że każdy 1 kW mocy pompy ciepła z Europie jest droższy o prawie 1100 zł. W tym momencie pojawia się pytanie - skąd taka różnica?
Wiąże się to z pewnością ze skalą i sposobem produkcji. Chińczycy mają olbrzymie możliwości finansowe, jak i wykonawcze. Produkują także wiele komponentów, które sprzedają europejskim wytwórcom. Pomimo takich samych marż w Europie i Chinach (30%), cena jednostkowa różni się diametralnie.
Przeglądając oferty firm instalatorskich, można zaobserwować, że w Polsce koszty za 1 kW odpowiadają tym europejskim. Ceny za pompę ciepła o mocy 8 kW oscylują w granicach 15-22 tys. zł, a pompy 10 kW to średni wydatek rzędu 18-30 tys. zł. Są oczywiście droższe modele, ale ceny w Internecie odpowiadają wskazaniom Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej. Zwróćmy uwagę na to, że jest to koszt tylko urządzenia grzewczego, a dodatkowymi kosztami jest robocizna, przystosowanie instalacji, kotłowni, zakup bufora i ewentualny demontaż dotychczasowego źródła ciepła. W zależności od sytuacji, inwestycja w pompę ciepła typu powietrze/woda może sięgać 60 tys. zł.
Dane zebrane przez IRENA pozwalają mieć nadzieję, że koszt pompy ciepła w Europie może być niższy. Czy jednak tak się stanie? Odpowiedź na to pytanie poznamy w najbliższych miesiącach i latach, gdy będziemy obserwować dynamiczny rozwój rynku pomp ciepła.
Opracowane na podstawie raportu IRENA “Renewable Solutions in End-Uses. Heat Pump Costs and Markets”
Warto porównać aktualne ceny pomp ciepła w zakładce "symulacje źródeł energii" na symulator ogrzewania!
Źródło: globenergia.pl
Dodano: 04-01-2023
2023 rok będzie dla odbiorców energii rokiem podwyżek cen energii elektrycznej. Ich siłę oddziaływania na budżety domowe polskich gospodarstw domowych mają ograniczyć pakiety regulacji m.in. mrożące ceny energii. W których elementach rachunku możemy spodziewać się wyższych opłat? Opłata kogeneracyjna od 1 stycznia 2023 idzie w górę. Podwyżka stawki kogeneracyjnej w tym roku wynosi 90 gr za MWh. Opłaty dystrybucyjne wzrosły średnio o 45%.
W 2020 roku wysokość opłaty kogeneracyjnej wynosiła 1,39 zł za MWh, czyli 0,00139 zł za kWh. W 2021 roku jej stawka spadła do 0 zł. W 2022 roku za kogenerację płaciliśmy 4,06 zł za MWh, czyli 0,00406 zł za kWh.
Opłata kogeneracyjna została wprowadzona w 2019 roku na podstawie ustawy z dnia 14 grudnia 2018 roku o promowaniu energii elektrycznej z wysokosprawnej kogeneracji (Dz.U. poz. 42 z dnia 10 stycznia 2019 r.) Koszty funkcjonowania systemu wsparcia przeniesione są na wszystkich odbiorców energii elektrycznej proporcjonalnie do wolumenu pobieranej energii. Opłata kogeneracyjna jest jedną ze zmiennych opłat widniejących na rachunkach za energię elektryczną, wyrażana w zł/kWh. Oznacza to, że jej wysokość na rachunku za prąd zależy od ilości pobranej energii elektrycznej w danym okresie rozliczeniowym. Stanowi ona dodatkowy koszt dystrybucyjny doliczany do każdego rachunku za prąd, bez względu na rodzaj taryfy prądowej.
Opłata kogeneracyjna w 2023 rośnie z 4,06 do 4,96 zł za MWh, czyli o 0,90 zł. Wzrost ten jest jednak skompensowany spadkiem stawki opłaty OZE. Decyzją Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, stawka opłaty OZE w 2023 r. wynosi zero, podczas gdy w 2022 r. była na poziomie 0,90 zł za MWh.
Poza wprowadzeniem 23% podatku VAT (realny wzrost kosztów użytkownika) wzrosły opłaty dystrybucyjne (stawka jakościowa, przejściowa, opłata abonamentowa, zmienna/stała stawka sieciowa, opłata handlowa) u wszystkich operatorów o średnio 45%:
* Zmiana średniej ceny w obrocie dla Tauron Sprzedaż GZE tj. przedsiębiorstwa zwolnionego dotychczas z obowiązku przedkładania taryfy do zatwierdzenia, została wyliczona przy uwzględnieniu średniej ceny wynikającej z Informacji Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki z 24 października 2022 r. nr 46/2022 w sprawie łącznych średnich cen energii elektrycznej wynikających z taryf sprzedawców z urzędu oraz średnich cen dla każdej z grup taryfowych zawartych w tych taryfach z uwzględnieniem stref czasowych na 2022 r.
Warto porównać aktualne ceny prądu wraz z opłatami dystrybucyjnymi w zależności od wyboru dostawcy na symulator ogrzewania!
Źródło: PAP, globenergia.pl
Dodano: 04-01-2023
Koalicja Obywatelska będzie się domagać wyjaśnienia zawyżania cen paliw przez PKN Orlen przed 1 stycznia, by po Nowym Roku ceny te nie wzrosły - mówił na wtorkowej konferencji Jan Grabiec (KO). Klub KO będzie oczekiwać wyjaśnienia m.in. od ministra aktywów państwowych. Samorządowcy z Ruchu Tak Dla Polski zadeklarowali we wtorek, że złożą do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wnioski o zbadanie polityki Orlenu w zakresie kształtowania cen paliw.
Rzecznik PO i poseł Koalicji Obywatelskiej Jan Grabiec zorganizował we wtorek w Sejmie konferencję w odpowiedzi na wtorkową konferencję prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka.
"Liczyliśmy na to, że prezes Orlenu na swojej konferencji prasowej odpowie na jedno pytanie - dlaczego Orlen przez wiele miesięcy zawyżał ceny paliw?" - mówił Grabiec.
"Mamy na to dowód w postaci tego, co się wydarzyło między 31 grudnia a 1 stycznia, kiedy to - pomimo podwyższenia o 15 procent stawki podatku VAT na paliwa - cena nie uległa zmianie, a nawet gdzieniegdzie spadła. To oznacza, że wcześniej płaciliśmy kilkanaście procent więcej, niż musieliśmy płacić, gdyby koncern kalkulował to zgodnie z zasadami, które powinny przyświecać każdej firmie, a zwłaszcza firmie mieniącej się firmą Skarbu Państwa i realizującej cele nie tylko biznesowe" - przekonywał rzecznik PO.
Jego zdaniem tłumaczenie Orlenu, że podwyżki zostały wprowadzone wcześniej, żeby nie wywołać szoku po 1 stycznia, jest absurdalne. "Czyli płaćcie wcześniej więcej, bo za miesiąc będą podwyżki. To logika idioty" - ocenił Grabiec.
W jego opinii przez zawyżenie marż przez Orlen społeczeństwo straciło 2,5 mld zł. "O tyle mniej w ubiegłym roku mogliśmy zapłacić za paliwo. Dla przeciętnej polskiej rodziny to oznacza o 200 zł więcej w portfelu. Tyle podarowaliśmy prezesowi Obajtkowi i rządowi PiS" - mówił Grabiec.
Jego zdaniem sprawę powinien zbadać Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. "Będziemy domagać się też działań Najwyższej Izby Kontroli w tej sprawie, a poprzez połączone komisje sejmowe - gospodarki i energii - będziemy wzywać pana Daniela Obajtka, żeby złożył wyjaśnienia" - zapowiedział Grabiec. "Na najbliższym posiedzeniu Sejmu będziemy się też domagać informacji ze strony Ministerstwa Aktywów Państwowych" - dodał.
Obecny na konferencji Andrzej Domański z Instytutu Obywatelskiego przekonywał, że z obliczeń instytutu wynika, iż Orlen "zarówno w drugim, trzecim i czwartym kwartale czerpał nadwyżkowe zyski z tytułu zawyżonej marży hurtowej". W samym czwartym kwartale marża hurtowa Orlenu wyniosła 1,3 zł, mówił, natomiast w pierwszym kwartale 70 groszy.
Nadmierne podnoszenie cen miało, zdaniem eksperta, wpływ na całą gospodarkę. "Jak policzyli wczoraj ekonomiści jednego z banków, inflacja w listopadzie tylko z tytułu podwyższonych cen paliw była aż o 0,5 punktu procentowego wyższa, niż gdyby ceny zachowywały się tak jak na rynkach europejskich" - powiedział Domański.
Zysk netto jednostki dominującej PKN Orlen podskoczył w III kwartale 2022 r. do 12,7 mld zł z 2,9 mld zł przed rokiem. Łącznie po trzech kwartałach 2022 r. grupa kierowana przez Daniela Obajtka miała 19,1 mld zł zysku netto jednostki dominującej w porównaniu do prawie 7 mld zł rok temu. Przychody urosły do 176,2 mld zł z 90,4 mld zł.
Do sprawy odniósł się prezes spółki. Daniel Obajtek napisał na Twitterze:
„Konsekwentnie realizujemy strategiczne inwestycje, w tym w rozwój nisko- i zeroemisyjnej energetyki, co wzmacnia bezpieczeństwo energetyczne nie tylko Polski, ale całego regionu. W samym 2022 r. planujemy przeznaczyć na inwestycje tyle, ile łącznie w latach 2012-15”.
Spółka podała w prezentacji, że wzrost EBITDA LIFO o 3,5 mld zł (kdk) wynikał głównie z efektu zdarzeń jednorazowych, w tym: konsolidacji wyników przejętej Grupy Lotos w wys. 2,3 mld zł, dodatniego wpływu hedgingu w wys. 3,5 mld zł (kdk) przy ujemnym wpływie wyceny kontraktów terminowych CO2 w wys. minus 0,2 mld zł (kdk).
Wzrosty cen paliw na stacjach nie pomijają również oleju opałowego, którego średnia cena wynosi 7 zł/l w detalu, zaś w hurcie 5038 zł netto/m3.
Źródło: PAP, bankier.pl
Dodano: 20-12-2022
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki podjął długo oczekiwaną decyzję na temat taryf na sprzedaż i dystrybucję energii elektrycznej. Miesięczny wzrost rachunku za energię ma sięgnąć nawet 60 proc.! Prezes podkreśla, że dzięki mechanizmom wprowadzonym przez rząd, gospodarstwa domowe nie powinny odczuć wyższych cen energii, pod warunkiem, że będą oszczędzać jej konsumpcję. Niestety, środki ochronne będą kosztować polskich podatników miliardy złotych, które mogłyby być zainwestowane w inny sposób np. termomodernizację domów.
Prezes URE Rafał Gawin poinformował w sobotę, że zatwierdził taryfy czterem tzw. sprzedawcom z urzędu (PGE Obrót, Tauron Sprzedaż, Enea i Energa Obrót) oraz wyjątkowo jednej z firm pełniących funkcję sprzedawcy z urzędu, która dotychczas była zwolniona z obowiązku przedkładania taryf do zatwierdzenia – Tauron Sprzedaż GZE. Gawin zatwierdził również taryfy pięciu największym dystrybutorom energii: PGE, Tauron, Enea, Energa i Stoen Operator.
Poniższa tabela przedstawia procentowe i nominalne zmiany rachunku za energię elektryczną w skali jednego miesiąca dla odbiorców w grupach taryfowych G11 przy rocznym zużyciu na poziomie 2,5 tys. kWh, po przekroczeniu maksymalnego zużycia określonego w ustawie.
Należy podkreślić, że wszystkie ceny i stawki opłat zatwierdzane i podawane przez regulatora są cenami i stawkami netto. Stawka podatku VAT nie wpływa zatem na poziom taryfy zatwierdzanej przez Prezesa URE. Niemniej jednak należy przypomnieć, że zgodnie z zapowiedziami stawka VAT na energię elektryczną będzie większa i może sięgnąć nawet 23%. Oznacza to kolejną podwyżkę cen energii.
Kolejna tabela przedstawia zmiany średnich cen i stawek opłat za energię elektryczną w zatwierdzonych na 2023 rok taryfach tzw. sprzedawców z urzędu oraz operatorów systemów dystrybucyjnych.
Rząd wprowadził rozwiązania, które mają chronić w 2023 roku odbiorców przed rosnącymi kosztami energii elektrycznej. Ceny energii dla gospodarstw domowych zostały zamrożone do określonych limitów zużycia (2 tys. kWh / 2,6 tys. kWh / 3 tys. kWh) na poziomie taryf dla spółek obrotu ze stycznia 2022 roku. Za zużycie energii ponad te wielkości, sprzedawca energii nie będzie mógł pobrać ceny wyższej niż 0,693 zł/kWh. W grupie G11 średnie roczne zużycie energii elektrycznej wynosi 1,8 tys. kWh. Z kolei średnie roczne zużycie w grupie G12 wynosi 3,2 tys. kWh. Oznacza to, że Polacy zapłacą taniej, jeśli będą oszczędzać, chociaż będzie to też wyzwaniem z racji postępującej elektryfikacji domów.
Taryfy dystrybucyjne dla odbiorców w gospodarstwach domowych również zostały zamrożone do wymienionych limitów zużycia. Jeżeli natomiast odbiorca w gospodarstwie domowym zużyje w ciągu roku więcej energii niż wskazane limity zużycia – za każdą kilowatogodzinę dostarczoną ponad limit będą obowiązywały stawki opłat dystrybucyjnych zgodne z zatwierdzonymi przez Prezesa URE taryfami operatorów na 2023 rok - wyjaśnia URE.
Polacy może nie odczują aż tak drastycznych wzrostów energii bezpośrednio na rachunkach, to jednak rozwiązania mrożące ceny energii odbiją się negatywnie na budżecie państwa, czyli w praktyce naszych środkach finansowych. Za rozwiązania zapłacą wszyscy podatnicy.
Kalkulator energii elektrycznej i porównywarka opłat dystrybucyjnych dostępna jest w zakładce Symulacje źródeł energii -> energia elektryczna!.
Źródło: URE, globenergia.pl
Dodano: 02-12-2022
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKIK) poinformował, że wszczął postępowanie przeciwko spółce oraz osobom zarządzającym spółką, która zajmowała się telemarketingiem i zachęcaniem do zakupu fotowoltaiki. Zdaniem urzędu, spółka nękała konsumentów i wprowadzała ich w błąd. Jaka kara grozi telemarketerom od fotowoltaiki? Czy kary dotkną też osoby zarządzające spółką?
Prezes UOKiK wszczął postępowanie przeciwko Asmanta Call Center oraz osobom zarządzającym tą spółką. Zarzuty dotyczą kontaktów telefonicznych bez wcześniejszej zgody konsumentów na telemarketing. Jak zauważa urząd, telemarketerzy mogli też wprowadzać konsumentów w błąd, znacznie zawyżając kwoty możliwych do pozyskania dotacji oraz nie przekazując istotnych informacji o warunkach ich pozyskania.
Firma Asmanta Call Center zajmuje się telemarketingiem zleconym przez swoich kontrahentów. Telemarketerzy dzwonią do konsumentów m.in. z ofertą wykonania instalacji fotowoltaicznych oraz zapraszają na spotkania handlowe. Przedsiębiorstwo zajmuje się również zbieraniem podczas tych rozmów telefonicznych danych potencjalnych klientów (tzw. leadów), które później są sprzedawane firmom montującym instalacje fotowoltaiczne.
UOKiK ustalił, że spółka pozyskuje numery telefonów - na które następnie dzwoni - z baz danych kupowanych od spółki, z którą współpracuje. Przedsiębiorca nie posiada zgody właścicieli numerów telefonicznych na marketing bezpośredni. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zaznacza, że dzwonienie do osób, które nie wyraziły na to zgody jest niezgodne z prawem, nie można również o taką zgodę pytać na początku rozmowy.
UOKIK wskazuje, że podczas rozmów telemarketerzy mieli przekazywać nieprawdziwą informację, że konsument może liczyć na 20 500 zł dotacji przy wykonaniu mikroinstalacji fotowoltaicznej w ramach rządowego Programu Mój Prąd.
W rzeczywistości kwota takiej dotacji mogłaby wynieść maksymalnie 5 tys. zł. Aby ubiegać się o dotację w wysokości podawanej przez telemarketera, konsument musiałby zdecydować się na zakup i montaż nie tylko instalacji fotowoltaicznej, ale również dodatkowych elementów takich jak magazyn ciepła, magazyn energii elektrycznej oraz system zarządzania energią.
UOKIK dodał, że świadome zawyżanie przez telemarketerów kwoty ewentualnych dotacji stanowi nieuczciwą praktykę rynkową, zaburza proces decyzyjny konsumenta i może prowadzić do wyboru, którego przy dostępie do prawdziwej informacji by nie dokonał.
Prezes Urzędu wszczął również postępowanie przeciwko dwóm osobom zarządzającym spółką Asmanta, które mogły świadomie i celowo dopuszczać, by firma stosowała nieuczciwe praktyki rynkowe. Menedżerowie ci byli wcześniej powiązani z nieistniejącą już firmą Euro Callcenter, której działaniom Prezes UOKiK przyglądał się w ramach postępowania wyjaśniającego. Euro Callcenter również zajmowała się telemarketingiem i do Urzędu wpłynęły na nią liczne skargi. Konsumenci wskazywali, że połączenia telefoniczne wykonywane przez pracowników tej firmy miały uciążliwy charakter.
"Zdarzało się, że telemarketerzy dzwonili nawet kilkanaście razy w ciągu jednego dnia. Pracując dla dwóch spółek, prowadzących taką samą działalność oraz znając wcześniejsze zastrzeżenia UOKiK, osoby kierownicze mogą być osobiście odpowiedzialne za budzące wątpliwości działania spółki Asmanta". Czytamy na stronie UOKIK
Kalkulator instalacji fotowoltaicznej dostępny jest w zakładce Symulacje źródeł energii -> fotowoltaika!.
Źródło: UOKIK, globenergia.pl
Dodano: 29-11-2022
Jak wynika z opublikowanych danych finansowych PKN Orlen za III kwartał 2022 r., przychody grupy wyniosły blisko 73 mld zł (+103 proc. rdr), zysk z działalności operacyjnej powiększony o amortyzację EBITDA wyniósł w tym czasie 11,1 mld zł, natomiast zysk netto 12,68 mld zł (+335 proc. rdr). Z kolei EBIDTA LIFO, lepiej oddająca kondycję biznesu, wyniosła 11,68 mld zł, w formule oczyszczonej (o nabycie Lotosu) EBITDA LIFO wyniosła 8,62 mld zł (+116,8 proc. rdr). Po oczyszczeniu wyników o wpływ zdarzeń jednorazowych zysk operacyjny EBITDA LIFO byłby o 2,1 mld zł, tj. o 20 proc. niższy w porównaniu do zeszłego kwartału.!
Zysk netto jednostki dominującej PKN Orlen podskoczył w III kwartale 2022 r. do 12,7 mld zł z 2,9 mld zł przed rokiem. Łącznie po trzech kwartałach 2022 r. grupa kierowana przez Daniela Obajtka miała 19,1 mld zł zysku netto jednostki dominującej w porównaniu do prawie 7 mld zł rok temu. Przychody urosły do 176,2 mld zł z 90,4 mld zł.
Do sprawy odniósł się prezes spółki. Daniel Obajtek napisał na Twitterze:
„Konsekwentnie realizujemy strategiczne inwestycje, w tym w rozwój nisko- i zeroemisyjnej energetyki, co wzmacnia bezpieczeństwo energetyczne nie tylko Polski, ale całego regionu. W samym 2022 r. planujemy przeznaczyć na inwestycje tyle, ile łącznie w latach 2012-15”.
Spółka podała w prezentacji, że wzrost EBITDA LIFO o 3,5 mld zł (kdk) wynikał głównie z efektu zdarzeń jednorazowych, w tym: konsolidacji wyników przejętej Grupy Lotos w wys. 2,3 mld zł, dodatniego wpływu hedgingu w wys. 3,5 mld zł (kdk) przy ujemnym wpływie wyceny kontraktów terminowych CO2 w wys. minus 0,2 mld zł (kdk).
Pisaliśmy już o wysokiej marży Orlenu: https://www.symulatorogrzewania.pl/marza-rafineryjna-pkn-orlen-w-iii-kwartale-wyzsza-o-529
Marże to jedne z podstawowych rynkowych zmiennych, które branża, obok cen paliw, publikuje z miesiąca na miesiąc. Dotyczy to modelowej marży downstream, modelowej marży petrochemicznej i modelowej marży rafineryjnej. W przypadku całej trójki wyższe wartości są dla spółki lepsze. W III kwartale modelowa marża rafineryjna była niższa o ponad 10 dolarów na baryłce w stosunku do kwartału II. Średnia cena baryłki ropy Brent w tym czasie wyniosła 101 dol. wobec 113,9 dol. w III kwartale i 102,2 dol. w I kwartale.
Model marży służy przedstawieniu jedynie hipotetycznej zyskowności rafinerii, działającej w ramach określonej konfiguracji technologicznej, opartej na notowaniach rynku Europy Północno-Zachodniej publikowanych przez Refinitiv. Informuje ona o rynkowych warunkach, w których działała rafineria. To rodzaj wskaźnika dla inwestorów i analityków, a nie konkretna informacja, która ma wpływ na ceny na stacjach. W przypadku PKN ORLEN – do wyliczenia modelowej marży rafineryjnej (z dyferencjałem) przyjmuje się, że w rafinerii przerabiana jest wyłącznie ropa REBCO (rosyjska). To hipotetyczne założenie, gdyż aktualnie polskie rafinerii przerabiają kilka gatunków ropy (zmniejszając do minimum udział rosyjskiej ropy). Modelowa marża rafineryjna nie obrazuje faktycznego zarobku rafinerii, co jednak nie wyklucza również bardzo wysokich marż "rzeczywistych".
Marża rafineryjna Rafinerii Gdańskiej obliczana jest z poniższego wzoru:
Modelowa marża rafineryjna [USD/baryłka] = przychody (produkty z 94% przerobionej ropy = 23% benzyna + 63% diesel + 8% ciężki olej opałowy) – koszty (100% przerobionej ropy naftowej + koszt zużycia gazu ziemnego)
Powyższy model wprowadza uproszczenia:
Podsumowując model ten zakłada m.in. przerób w 100 proc. ropy rosyjskiej (REBCO), a tak aktualnie nie jest. Nie uwzględnia natomiast kosztu CO2, ogromnego kosztu transportu morskiego, instrumentów zabezpieczeniowych typu hedge czy też zmiany kursu dolara.
Zdaniem głównego ekonomisty Orlenu Adama Czyżewskiego:
"Sytuacja na globalnych rynkach paliw jest nietypowa, bo po raz pierwszy od paru dekad popyt na paliwa (głównie na diesla) przewyższa dostępne moce rafineryjne. Z tego powodu pojawianie się nowych czynników ryzyka - obaw, że paliw zabraknie - silniej przenosi się na ceny".
Jego zdaniem presję na wzrost cen paliw wzmaga eskalacja działań wojennych - "sabotaż rurociągów NS1 i NS2, odcięcie drogi na Krym, rosyjskie ataki rakietowe na ukraińskie miasta, a także osłabienie kursu złotego do dolara amerykańskiego".
Pomimo jasnego komentarza Pana Adama Czyżewskiego nie można zaprzeczać wpływu bardzo wysokich marż modelowych rafinerii na rzeczywiste ceny w hurcie i detalu na stacjach paliw!
Ostateczne ceny paliw zależą od kilku czynników, w tym ceny ropy i kursu dolara. O ile dolar zaczął tracić dynamicznie dopiero od października, o tyle ropa tanieje znacznie dłużej, a ceny za benzynę i olej napędowy ciągle utrzymują się na względnie wysokich poziomach.
Wzrosty cen paliw na stacjach nie pomijają również oleju opałowego, którego średnia cena wynosi 6,85 zł/l w detalu, zaś w hurcie 5254 zł netto/m3.
Źródło: PKN Orlen, bankier.pl,
Dodano: 01-12-2022
Ze względu na kryzys energetyczny będzie można ponownie palić rzeczami, które od jakiegoś czasu były zakazane w imię walki ze smogiem. Taką ogólną wiedzę można wydobyć z mediów. Ale jakie konkretnie paliwa są dozwolone lub zakazane w poszczególnych regionach? Oto podsumowanie i wyjaśnienie wszystkich zmian.
W związku z kryzysem rząd luzuje przepisy centralne, głównie dotyczące sprzedaży węgla i jego jakości. Bez zmian (pod kątem zakazanych/dozwolonych paliw) pozostają jak dotąd przepisy lokalne: uchwały antysmogowe sejmików wojewódzkich, które regulują, czym można palić w danym województwie / poszczególnych miejscowościach.
Najkrótsze podsumowanie obecnej sytuacji:
To samo, ale w szczegółach:
O tym, czym można w danej lokalizacji palić w piecu, decydują w największej mierze przepisy lokalne (uchwałý antysmogowe), o których istnieniu wielu ludzi nie ma pojęcia. Do tego dokładają się przepisy centralne, często z tamtymi niespójne. Wszystko to razem miesza się w tyglu zwanym "życie":
Obliczenia kosztów rocznego ogrzewania węglem dostępne w Symulacji źródeł energii w zakładce węgiel!
Źródło: czysteogrzewanie.pl
Dodano: 28-11-2022
Niedobór węgla na rynku oraz kosmiczne ceny wszystkich innych rodzajów opału sprawiły, że wzmożonym zainteresowaniem domowych palaczy, którym sezon grzewczy zagląda do pustej komórki na opał, zaczynają cieszyć się wszelkie paliwa alternatywne – wszystko, co jest dostępne, palne i tańsze niż węgiel lub pellet. Na liście potencjalnych zastępczych wsadów do kotła z podajnikiem dość wysoko plasują się zboża.
Czy da się wykorzystać zboże w charakterze opału? Czy nie ma jakichś ukrytych problemów, o których sprzedawca owsa albo kukurydzy energetycznej ci nie powie? I czy w ogóle wypada zbożem palić pod względem etycznym?
Zboża – zarówno ziarno jak i słoma – są jednym z rodzajów biomasy, wykorzystywanym w energetyce wprost jako opał lub jako surowiec do produkcji biopaliw (patrz: rzepak).
Pomysł wykorzystania zbóż w charakterze opału w domowym kotle nie jest niczym nowym. Wertując fora internetowe pod tym kątem bez trudu znajdziemy ślady aktywności pionierów tego tematu sprzed kilkunastu lat. Była to jednak malutka nisza, bo przy ówczesnych cenach węgla i pelletu w okolicach 1000zł/t (dziś z tęsknotą możemy nazwać takie ceny niskimi) spalać opłacało się tylko owies, a i to własnej produkcji.
Obecnie katalog zbóż, które z uwagi na cenę mogą być opłacalne do zastosowania w charakterze opału jest bardzo szeroki. Prawie wszystkie kosztują znacznie mniej niż węgiel.
Poglądowe ceny różnych zbóż 28.11.2022. Źródło: agrofakt.pl
Zboża różnią się parametrami: wartością opałową oraz zawartością popiołu. Wartość opałowa rzędu 15MJ/kg to niemal tyle co drewno / pellet. Rośliny oleiste potrafią mieć wartość opałową wyższą od drewna. Dodatkowo zboża są naturalnym granulatem, w sam raz do kotłów podajnikowych.
Parametry opałowe zbóż wydają się nie najgorsze. Ceny również są atrakcyjne w porównaniu do węgla i pelletu. Jeśli ktoś ma możliwość wyprodukować je samemu to już w ogóle można się zastanawiać, po co nam jeszcze te kopalnie, skoro opał na zimę może nam wyrosnąć na hektarze za stodołą (w 2021 średni plon kukurydzy to ~7 ton z hektara)?
Niestety nie mam warunków, by sobie potestować spalanie różnych zbóż dłużej niż parę godzin. Ograniczyłem się więc do przejrzenia doświadczeń innych.
Tutaj można zobaczyć, jak pali się owies, jak wygląda popiół z owsa i jakie są doświadczenia autora z palenia owsem pod koniec zimy (marzec '22). Autor mocno narzeka na ostro pracujący podajnik, co przy niskokalorycznym paliwie jest normalne. Popiół wygląda całkiem przyzwoicie, chyba widać tam minimalne żużlowanie, ale w retorcie to nie jest problem.
https://www.youtube.com/watch?v=xo7ZTwJwNMk
Stosując zboże w kotle węglowym trzeba się liczyć z potencjalnym problemem cofania żaru do zasobnika.
Gdyby samo zboże sprawiało zbyt wiele problemów (czego można oczekiwać zwłaszcza w zimniejsze dni) – zawsze można je zmieszać z pelletem lub węglem i tym samym osiągnąć kompromis między oszczędnością a jakością spalania.
Największym problemem czyhającym na domowe kotły, które zapuszczą się do krainy zbóż jest chlor.
Zawartość chloru w drewnie jest niewielka, nie przejmujemy się tym. Niestety biomasa nieleśna / niedrzewna zawiera go znacznie więcej. Różnie to wygląda między gatunkami zbóż a nawet ten sam gatunek może mieć różną zawartość chloru zależnie od miejsca uprawy – ale chloru będzie od kilku do kilkunastu razy więcej w zbożach niż w drewnie.
Źródło: Zastosowanie chromatogarfii jonowej do oznaczania zawartości chloru w biomasie stałej przeznaczonej do celów energetycznych, E. Zapała, I. Kuklis, G. Fabjańska-Świeca, J. Tarnowska
Chlor bardzo nie lubi się ze stalą – powoduje korozję elementów kotła i komina narażonych na kontakt ze spalinami. Korozja będzie tym szybsza, im chloru w paliwie będzie więcej a warunki pracy kotła sprzyjające kondensacji żrących substancji (niska temperatura spalin, chłodne miejsca w kotle/kominie). Ponieważ jest to zjawisko wysoce nieprzewidywalne, znajdą się tacy, którym kocioł przeżre na wylot po paru latach przygód ze zbożem, jak i tacy, u których wszystko będzie wyglądało dobrze nawet po kilku latach. I jedni, i drudzy będą mieli rację.
Popiołu w zbożach jest niewiele, ale ma on inny skład chemiczny niż popioły z węgla czy drewna, przez co topnieje w niższych temperaturach, czyli grozi żużlowaniem. Na ile to będzie problem, zależy od rodzaju palnika i tego, jak radzi on sobie z odżużlaniem. Problem może narastać wraz ze spadkiem temperatur za oknem, ponieważ w miarę rozwijania wyższych mocy wzrasta temperatura spalania osiągana na palniku, a więc rosną szanse na topnienie popiołu i formowanie żużla.
Jest jeszcze jedno istotne pytanie: czy w ogóle powinno się spalać zboże? Mamy w polskiej kulturze i tradycji niemal nabożny szacunek do jedzenia i pracy rolnika – i bardzo dobrze. Użycie jedzenia jako opału w pierwszym odruchu kojarzy się z niszczeniem, marnotrawstwem czegoś szlachetnego w celach nawet jeśli ważnych, to mniej godnych. Coś jakby dla ogrzania domu palić książki.
Na pewno gdyby zboże szło do pieców kosztem wyżywienia ludzi lub zwierząt, i przybrałoby to zjawisko większą skalę – byłoby źle. Co prawda nie od razu skończyłoby się głodem, ale odbiłoby się negatywnie na cenach zbóż i zależnych od niego produktów. Dlatego ideałem byłaby uprawa zboża ściśle na cele energetyczne.
Zboże może być atrakcyjnym alternatywnym opałem do kotłów na ekogroszek / pellet. Można je spalić w klasycznym kotle przy minimalnym wysiłku i niewielkich problemach (porównując do różnych innych alternatywnych paliw), choć trzeba się liczyć z trudnym do sprecyzowania ryzykiem przyspieszonej korozji kotła. Rekompensatą za to ryzyko są niskie koszty ogrzewania a nawet (dla posiadających stosowne zaplecze rolnicze) możliwość wyprodukowania sobie opału samemu.
Pozostają kwestie etyczne, które każdy będzie inaczej odbierał. Użycie jedzenia jako opału w pierwszym odruchu kojarzy się z niszczeniem, marnotrawstwem w celach nawet jeśli ważnych, to mniej godnych.
Obliczenia kosztów rocznego ogrzewania pelletu dostępne w Symulacji źródeł energii w zakładce pellet!
Źródło: czysteogrzewanie.pl
Dodano: 23-11-2022
Nie ma już żadnych wątpliwości - w przyszłym roku powrócą wyższe stawki VAT obejmujące energię elektryczną oraz paliwa i nawozy. W 2023 roku zostanie jednak utrzymany zerowy VAT dotyczący żywności. O zmianach w tarczy antyinflacyjnej poinformował wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
Od kilku tygodni padają pytania o tzw. tarczę antyinflacyjną. Jest to pakiet regulacji, który wprowadził niższe opodatkowanie dla m.in. konsumowanej energii. Przypomnijmy, że rząd obniżył stawkę akcyzy na energię elektryczną do 5 proc. To najniższy poziom dopuszczalny w Unii Europejskiej. Jednocześnie energia elektryczna zużywana przez gospodarstwa domowe została całkowicie zwolniona od podatku akcyzowego.
Obliczenia kosztów rocznego ogrzewania energii elektrycznej dostępne w Symulacji źródeł energii w zakładce energia elektryczna!
Źródło: Bankier.pl, Polska Agencja Prasowa, Globenergia.pl
Dodano: 10-11-2022
Polska gospodarka z niecierpliwością czeka na wypłatę dużych środków finansowych z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Mają one pomóc Polsce w odbudowie Polski po pandemii COVID-19. Środki są obecnie blokowane przez Komisję Europejską ze względu na wątpliwości dotyczące przestrzegania zasad praworządności. Nie jest to jedyny powód. Innym kamieniem milowym do osiągnięcia jest liberalizacja ustawy odległościowej. Ten dokument jak na razie utknął w sejmowej zamrażarce.
Aby wypłacić olbrzymie pieniądze z KPO dany kraj musi spełnić kamienie milowe. Komisja Europejska wymaga od Polski wypełnienia 37 warunków. Najczęściej omawianym jest kwestia związana z sądami, czyli kwestia praworządności w Polsce. Jednym z kamieni jest też liberalizacja ustawy odległościowej wprowadzonej w 2016 roku. Ta skutecznie zahamowała rozwój energetyki wiatrowej na lądzie w naszym kraju.
O jej liberalizację apeluje już bardzo wiele środowisk – od politycznych, po energetyczne i gospodarcze. Wiatraki obecnie byłyby impulsem rozwoju dla polskich firm i polskiej branży OZE. Przyczyniłby się również do niższych cen energii elektrycznej, co byłoby szczególnie korzystne w dobie kryzysu energetycznego.
Obecnie ustawa została zablokowana w Sejmie, jeszcze przed nadaniem numeru druku. W efekcie trafiła ona do tzw. zamrażarki sejmowej. Przedstawiciele rządu wielokrotnie informowali, że pozostaje jeszcze kilka kwestii do przedyskutowania, by osiągnąć „kompromis”. Nie jest dużą tajemnicą, że rząd jest podzielony co do zapisów w ustawie antywiatrakowej. Potwierdza to też RMF FM, gdzie źródła wskazuje, że ustawa „wzbudza niechęć posłów Solidarnej Polski”.
"My jesteśmy oczywiście otwarci, żeby w komisjach sejmowych, na sesjach plenarnych rozmawiać o dodatkowych zabezpieczeniach, o dodatkowych korzyściach dla społeczności lokalnych, jeżeli taka chęć by była, czy innych elementach" - powiedziała Anna Moskwa - Minister Klimatu i Środowiska
Po przyjęciu kamieni milowych, jeśli tak się stanie, Warszawa musi podpisać jeszcze z Brukselą umowę operacyjną o tym, jak będzie oceniane wypełnianie kamieni milowych. Według ustaleń RMF powinno to nastąpić w listopadzie.
Obliczenia przydomowej elektrowni wiatrowej dostępne w Symulacji źródeł energii w zakładce wiatraki!
Źródło: RMF FM, globenergia.
Dodano: 04-11-2022
Znamy wyniki kontroli cen surowców w składach węgla. Przeprowadził ją Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Z analiz wynika, że utrata źródeł dostaw oraz wysokie koszty zakupu są główną przyczyną wysokich cen i niedoborów węgla w składach. Nie odnotowano też sytuacji, w której składy miałyby magazynować węgiel i “sztucznie podbijać” ceny surowca.
Są to wstępne wnioski z pierwszej części badania rynku prowadzonego przez UOKiK. Obecnie sprawdzane są działania kontrolne względem producentów, importerów i dużych pośredników na rynku. Kontrola w składach węgla rozpoczęła się w lipcu 2022 roku. Przy wsparciu Inspekcji Handlowej objęła 201 podmiotów prowadzących łącznie 255 punktów sprzedaży, położonych na terenie każdego województwa, dla których sprzedaż paliw stałych stanowi główny przedmiot działalności. Jak czytamy, badani przedsiębiorcy w roku 2021 roku dostarczyli do odbiorców końcowych ok. 1,5 mln ton paliw stałych, co stanowiło ok. 17 proc. zapotrzebowania gospodarstw domowych.
Kontrola wykazała, że pomiędzy przedsiębiorcami prowadzącymi składy węgla nie mogło dojść do porozumień ograniczających konkurencję.
Główną przyczyną wzrostu cen w składach węgla były rosnące koszty zakupu ponoszone przez tych przedsiębiorców po 24 lutego 2022 roku. Tendencja wzrostowa widoczna jest również w odniesieniu do ceny sprzedaży najbardziej popularnych produktów - orzecha i ekogroszku.
Na poniższej grafice przedstawione są średnie miesięczne ceny sprzedaży i zakupu wybranych rodzajów węgla u badanych podmiotów (tys. zł za tonę) w okresie styczeń 2021 – lipiec 2022.
Źródło: Odpowiedzi badanych podmiotów, UOKiK
Nie zaobserwowano istotnego wzrostu marży handlowej, tj. różnicy między średnią ceną zakupu węgla przez składy a średnią ceną jego sprzedaży od lutego do lipca 2022 roku. Dla węgla ogółem wzrosła ona jednak z poziomu ok. 20 proc. (luty) do ok. 25 proc. (lipiec).
Wzrostowi cen towarzyszył niedobór węgla w składach. 77 proc. badanych przedsiębiorców potwierdziło, że krajowi dostawcy lub importerzy odmówili im dostarczenia towaru. Jako główne powody odmowy podano brak węgla lub jego ograniczoną ilość oraz embargo na produkty z Rosji i Białorusi. Dodatkowo, ponad 15 proc. przedsiębiorców wskazało, że doszło do zmian lub wypowiedzenia umów na dostawy paliw stałych po 24 lutego br.
Nie stwierdzono też przypadków, w których istotna ilość węgla znajdującego się w składzie byłaby niedostępna do sprzedaży bez uzasadnionego powodu. W większości był to węgiel przeznaczony do dalszego posortowania (tzw. niesort).
W ramach trwającego badania rynku, które obejmuje swoim zakresem producentów węgla (kopalnie) oraz kilkudziesięciu największych importerów i dystrybutorów, zostanie m.in. określona wielkość i wartość rynku wprowadzania węgla do obrotu dla sektora drobnych odbiorców, w tym gospodarstw domowych.
Ceny węgla/ekogroszku sprawdź w KALKULATORZE WĘGLA
Źródło: UOKiK, globenergia.pl
Dodano: 15-11-2022
Fotowoltaika staje się coraz popularniejszym rozwiązaniem wśród rolników. Nierzadko inwestorzy decydują się na instalację systemów w innym miejscu niż dach domu ze względu np. ograniczenia techniczne. Czy wówczas podatnik może skorzystać z ulgi termomodernizacyjnej? Czy do wydatków można zaliczyć opłaty leasingowe? Sąd w jednym z wyroków wyjaśnił kilka elementów i podtrzymał wyjaśnienia fiskusa.
Jak informuje „Rzeczpospolita”, Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu oddalił skargę prywatnego inwestora na interpretacje fiskusa. Podatnik chciał skorzystać z ulgi termomodernizacyjnej po inwestycji w fotowoltaikę. Podatnik jest współwłaścicielem domu jednorodzinnego, garaży, trzech magazynów i kurnika. Jak wskazano, prowadzi on gospodarstwo rolne – i jak zadeklarował - wszystkie zabudowania służą do zaspokajania potrzeb mieszkaniowych i egzystencjalnych. Inwestor nabył instalację PV o mocy 21 kW w ramach umowy leasingu operacyjnego o wartości 62 tys. zł plus VAT. Jak informuje Rzeczpospolita, instalacja fotowoltaiczna jest zainstalowana na gruncie w celu zmniejszenia kosztów zużycia energii elektrycznej we wszystkich zabudowaniach. Kiedy przysługuje ulga termomodernizacyjna? Do sprawy ustosunkował się fiskus i WSA we Wrocławiu.
Obliczenia instalacji fotowoltaicznych dostępne w Symulacji źródeł energii w zakładce fotowoltaika!
Źródło: Rzeczpospolita, globenergia.
Dodano: 28-10-2022
Wczoraj do Sejmu trafił projekt ustawy o maksymalnych cena energii elektrycznej z poprawkami zaproponowanymi przez Senat. Sejm poparł tylko część z nich, a teraz dokument ma trafić do podpisu prezydenta RP. O zmiany w ustawie apelowała branża energetyczna i przemysł. Ustawa w praktyce zmonopolizuje rynek energii i doprowadzi o serii bankructw na rynku energii. Sejm przyjął tylko część poprawek zaproponowanych przez Senat. Sejm nie zgodził się na to, aby obniżyć pułapu maksymalnych cen prądu do 450 zł dla gospodarstw domowych oraz 600 zł dla sektora MŚP i samorządów. W projekcie ustawy znalazły się odpowiednio kwoty 693 zł za MWh oraz 785 zł za MWh.
Ustawa wprowadza mechanizm „maksymalnej” ceny energii elektrycznej do rozliczeń z odbiorcami uprawnionymi przez sprzedawców energii nie wyższej niż 693 zł/MWh dla gospodarstw domowych oraz 785 zł/MWh dla pozostałych odbiorców uprawnionych.
Cena maksymalna będzie stosowana przez sprzedawców w rozliczeniach w wyznaczonych terminach:
Z mechanizmu skorzystają przede wszystkim odbiorcy wrażliwi. Wśród nich są m.in. szpitale i przychodnie, ośrodki pomocy społecznej, szkoły, przedszkola, żłobki i uczelnie wyższe, kościoły lub inne związki wyznaniowe, placówki całodobowej opieki dla osób niepełnosprawnych, chorych lub w podeszłym wieku, rodzinne domy pomocy, zaopatrzenie w wodę, transport zbiorowy, kanalizacja, oświetlenie uliczne, instytucje kultury, placówki kultury fizycznej, w tym baseny, związki zawodowe, schroniska dla zwierząt.
Wnioskodawca będzie mógł też złożyć kolejny raz wniosek o dodatek węglowy, gdy pierwotnie odmówiono mu wypłaty ze względu na brak zgłoszenia źródła ogrzewania do centralnej ewidencji emisyjności budynków (CEEB).
Źródło: WNP.pl, Ministerstwo Klimatu i Środowiska, TOK FM, Sejm, globenergia.pl
Dodano: 21-11-2022
Ceny pelletu obecnie na szczęście spadają, co jednak nie znaczy, że wróciły do poziomu sprzed kryzysu. Przypomnijmy, że na przestrzeni roku pellet podrożał z 800 zł do nawet 4000 zł. Teraz za tonę granulatu trzeba zapłacić około 2500 zł. Na cele ogrzewania domu o powierzchni 150 m2 ocieplonego w standardzie WT 2008 potrzebne jest średnio aż 5 ton pelletu. Jak wygląda sytuacja na rynku?
Jak każdy opał, pellet nie jest pozbawiony wad, a w ostatnich miesiącach były nimi jego dostępność i cena. Teraz jest trochę lepiej, ale producenci wskazują, że ciężko jest cokolwiek prognozować.
Pellet drożeje już od 2021, kiedy to kosztował średnio 800-900 zł za tonę. W 2022 roku obserwowaliśmy niespotykaną wręcz sytuację, gdy ceny pelletu rosły z miesiąca na miesiąc. Na początku roku za tonę pelletu płaciło się średnio już 1500 zł. W czerwcu było to już 2000 zł za tonę. W październiku trzeba było zapłacić 3000-4000 zł. Aktualnie ceny zaczęły nieco spadać i tonę pelletu można już kupić od 2000 zł do 2600-2700 zł. Są jednak miejsca, w których za tonę pelletu dalej trzeba zapłacić 3000 zł.
Powodem rosnących cen pelletu były coraz wyższe ceny surowca, które urosły niemal 3-krotnie. Co więcej, rynek mierzy się z jego niedoborem, głównie za sprawą polityki sprzedażowej Lasów Państwowych i eksportu drewna okrągłego. Mniejsza jest ilość dostępnych na rynku pozostałości drzewnych, które pozyskiwane są z zakładów przetwórczych. Czy to jedyny powód? Okazuje się, że trudna sytuacja na rynku ma związek z tym, że część pelletu przyjeżdżała do Polski z Ukrainy i Białorusi.
“W konsekwencji tego, iż około 30% pelletu w obrocie stanowił ten pochodzący właśnie ze Wschodu, a więc Ukrainy, Białorusi i Rosji, będzie go automatycznie mniej i stanie się paliwem deficytowym oraz drogim” - komentuje Agnieszka Kędziora-Urbanowicz, wiceprezes Polskiej Rady Pelletu.
Według danych CEEB przybywa użytkowników kotłów na pellet. Na 18 listopada 2022 roku jest ich już ponad 405 tys. Pellet został w Europie (także w Polsce) wypromowany jako ekologiczny zamiennik węgla - i słusznie. Jest to paliwo powstające z odpadów z przemysłu drzewnego, a sam surowiec jest odnawialnym źródłem energii. Co dodatkowo pomaga kotłom pelletowym? Mianowicie to, że aktualnie możliwe jest dofinansowanie w ramach programu Czyste Powietrze.
Dodatek do pelletu drzewnego 2022 to jednorazowe dofinansowanie dla wszystkich, których głównym źródłem ogrzewania jest kocioł na pellet drzewny lub inny rodzaj biomasy. Wniosek o dodatek w wysokości 3000 zł można złożyć tylko do 30 listopada 2022.
Można go złożyć do urzędu gminy lub złożyć przez Internet przy pomocy aplikacji mObywatel czy platformy ePUAP. Gmina ma 30 dni na rozpatrzenie wniosku i wypłatę pieniędzy. Pamiętajmy, że wnioski o wypłatę dodatku złożone po 30 listopada 2022 pozostawia się bez rozpoznania.
Aby wniosek został rozpatrzony prawidłowo należy mieć zgłoszone źródło ciepła do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Jest to obowiązek, a przy tym konieczny warunek otrzymania dodatku do pelletu.
Obliczenia kosztów rocznego ogrzewania pelletu dostępne w Symulacji źródeł energii w zakładce pellet!
Źródło: Czyste Powietrze, CEEB, Termomodernizacja.pl
Dodano: 01-11-2022
Polski startup opracował panel wiatrowy, który umożliwia produkcję energii wiatrowej na lądzie przy pomocy konstrukcji wolnostojącej na prywatnej posesji. Panel wyposażony w malutkie wirniki może stanowić jednocześnie rodzaj ogrodzenia. W sierpniu rozpoczęły się prace laboratoryjne. Panel ma trafić do sprzedaży w przyszłym roku.
Celem startupu jest stworzenie następnej generacji lądowych turbin wiatrowych. Panel składa się z systemu turbin wiatrowych, które wykorzystują wiatry o niskiej prędkości, występujących pomiędzy budynkami na obszarach zurbanizowanych. Projekt został zainicjowany w 2018 roku w Opolu i współtworzy go trzech specjalistów z doświadczeniem w branży energetycznej, HVAC, IT oraz bankowości inwestycyjnej. Twórcy przekonują, że dzięki wszechstronnemu zastosowaniu, produkt ma przyczynić się do przyspieszenia elektryfikacji transportu drogowego i redukcji smogu w miastach.
Wydajność 10 m ogrodzenia zbudowanego z paneli wiatrowych pozwoli na wygenerowanie 1 kW mocy. Fragment ogrodzenia o długości 1000 m może mieć moc około 100 kW. Zwrot z inwestycji jest przewidziany po siedmiu latach. Żywotność instalacji może sięgać 50 lat.
Źródło: Panel wiatrowy, Newseria, globenergia.
Dodano: 26-10-2022
Badacze działający na Politechnice Gdańskiej potrafią odzyskiwać czysty krzem (99,9 proc.) z zużytych modułów fotowoltaicznych. Jak na razie w warunkach laboratoryjnych, ale są plany wdrożenia rozwiązania na skalę przemysłową.
W ramach projektu finansowanego z programu Ventus przeprowadzone zostaną prace przedwdrożeniowe, mające na celu uruchomienie przemysłowego procesu recyklingu modułów fotowoltaicznych wytworzonych na bazie mono- i polikrystalicznych ogniw krzemowych pozyskanych z wyeksploatowanych lub uszkodzonych modułów – czytamy na stronie uczelni.
"Nasza technologia jest wyjątkowa, jeśli chodzi o odzysk czystego krzemu i nie ma obecnie w publikacjach naukowych na świecie podobnych rozwiązań, choć wiemy, że przemysł za granicą prowadzi działania w tym zakresie. W Polsce, według dostępnych danych, nie istnieje natomiast żaden zakład, który zajmuje się recyklingiem modułów" - Mówi prof. Ewa Klugmann-Radziemska, kierownik projektu i dyrektor Szkoły Doktorskiej Wdrożeniowej Politechniki Gdańskiej.
Pierwsze duże instalacje fotowoltaiczne w Europie powstawały w latach 80., a okres eksploatacji modułów wynosi średnio ok. 25-30 lat.
"W związku z tym już teraz na terenie Europy znajduje się dużo odpadów fotowoltaicznych, produkowanych w różnych okresach i fabrykach. Niezbędna będzie dokładna identyfikacja materiałów, użytych w produkcji modułów, w tym określenie, jakie tworzywa czy metale zostały użyte" – mówi prof. Klugmann-Radziemska.
Oprócz identyfikacji składów modułów i badań w zakresie przygotowania ich do delaminacji, naukowcy z Katedry Konwersji i Magazynowania Energii oraz Katedry Technologii Polimerów, a także z Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Okrętownictwa będą badać wydajność mieszanin użytych w procesach chemicznych, emisje do atmosfery oraz aspekty związane z odpornością maszyn na działanie zastosowanych mieszanin. Wyniki badań mają stanowić wytyczne do biznesplanu i linii technologicznej dla firmy wdrażającej. Ze względu na zastosowane metody termiczne i chemiczne, proces przemysłowy będzie zamknięty i zautomatyzowany.
Kalkulator instalacji fotowoltaicznej dostępny w zakładce panele fotowoltaiczne.
Źródło: Politechnika Gdańska
Dodano: 17-10-2022
Modelowa marża rafineryjna PKN ORLEN w III KWARTALE tego roku była wyższa o 529% niż w analogicznym okresie roku 2021. Model to hipotetyczna wielkość pokazująca wycenę wartości przerobu ropy naftowej na paliwa w cenach notowanych na rynkach międzynarodowych. Wartości prezentowane marży modelowej nie są tożsame z rzeczywistymi wartościami marży rafineryjnej uzyskiwanymi w podlegającej sezonowości i optymalizacji pracy rafinerii w Płocku i Gdańsku. Nie można jednak zaprzeczać wpływu wysokiej marży modelowej rafinerii na rzeczywiste ceny w hurcie i detalu na stacjach paliw!
Źródło: blog "świat paliw"
Z raportu wyników finansowych PKN Orlen za II kwartał 2022 roku czytamy:
"Przychody: wzrost o 96% (r/r) w efekcie wzrostu notowań produktów rafineryjnych i petrochemicznych na skutek wzrostu cen ropy oraz wyższych wolumenów sprzedaży".
"EBITDA LIFO: wzrost o 2,3 mld PLN (r/r) w efekcie dodatniego wpływu makro, wyższych wolumenów sprzedaży, wyższych marż hurtowych, wyższych marż pozapaliwowych w detalu i wykorzystania historycznych warstw zapasów. Powyższe dodatnie efekty zostały częściowo ograniczone ujemnym wpływem wyższych kosztów zużyć własnych, niższych marż paliwowych w detalu, wyższych kosztów oraz odpisów aktualizujących wartość aktywów trwałych".
Otoczenie makroekonomiczne w 2022 roku:
"Marża rafineryjna – pomimo spadku o kilkadziesiąt % (kw/kw) marże wciąż utrzymują się na wysokich poziomach z powodu niedoboru paliw na rynkach globalnych w stosunku do popytu, którego nie da zaspokoić się w krótkim terminie bez inwestycji, ponieważ popyt jest nadal większy niż możliwości produkcyjne rafinerii na świecie, a zapasy gotowych produktów praktycznie są wyczerpane. Wysokie ceny paliw mają doprowadzić do zrównoważenia rynku przez redukcje popytu. W Polsce sytuacja jest pod kontrolą".
Model marży służy przedstawieniu jedynie hipotetycznej zyskowności rafinerii, działającej w ramach określonej konfiguracji technologicznej, opartej na notowaniach rynku Europy Północno-Zachodniej publikowanych przez Refinitiv. Informuje ona o rynkowych warunkach, w których działała rafineria. To rodzaj wskaźnika dla inwestorów i analityków, a nie konkretna informacja, która ma wpływ na ceny na stacjach. W przypadku PKN ORLEN – do wyliczenia modelowej marży rafineryjnej (z dyferencjałem) przyjmuje się, że w rafinerii przerabiana jest wyłącznie ropa REBCO (rosyjska). To hipotetyczne założenie, gdyż aktualnie polskie rafinerii przerabiają kilka gatunków ropy (zmniejszając do minimum udział rosyjskiej ropy). Modelowa marża rafineryjna nie obrazuje faktycznego zarobku rafinerii, co jednak nie wyklucza również bardzo wysokich marż "rzeczywistych".
Marża rafineryjna Rafinerii Gdańskiej obliczana jest z poniższego wzoru:
Modelowa marża rafineryjna [USD/baryłka] = przychody (produkty z 94% przerobionej ropy = 23% benzyna + 63% diesel + 8% ciężki olej opałowy) – koszty (100% przerobionej ropy naftowej + koszt zużycia gazu ziemnego)
Powyższy model wprowadza uproszczenia:
Podsumowując model ten zakłada m.in. przerób w 100 proc. ropy rosyjskiej (REBCO), a tak aktualnie nie jest. Nie uwzględnia natomiast kosztu CO2, ogromnego kosztu transportu morskiego, instrumentów zabezpieczeniowych typu hedge czy też zmiany kursu dolara.
Zdaniem głównego ekonomisty Orlenu Adama Czyżewskiego:
"Sytuacja na globalnych rynkach paliw jest nietypowa, bo po raz pierwszy od paru dekad popyt na paliwa (głównie na diesla) przewyższa dostępne moce rafineryjne. Z tego powodu pojawianie się nowych czynników ryzyka - obaw, że paliw zabraknie - silniej przenosi się na ceny".
Jego zdaniem presję na wzrost cen paliw wzmaga eskalacja działań wojennych - "sabotaż rurociągów NS1 i NS2, odcięcie drogi na Krym, rosyjskie ataki rakietowe na ukraińskie miasta, a także osłabienie kursu złotego do dolara amerykańskiego".
Pomimo jasnego komentarza Pana Adama Czyżewskiego nie można zaprzeczać wpływu bardzo wysokich marż modelowych rafinerii na rzeczywiste ceny w hurcie i detalu na stacjach paliw!
Wzrosty cen paliw na stacjach nie pomijają również oleju opałowego, którego średnia cena wynosi 6,85 zł/l w detalu, zaś w hurcie 6113 zł netto/m3.
Źródło: blog "Świat paliw", PKN Orlen.
Dodano: 05-10-2022
Sytuacja na rynku pelletów w Polsce jest trudna. Pellet znacząco podrożał a tona paliwa kosztuje obecnie ponad 3 tysiące złotych. W związku z tym Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe podjęły decyzję o uruchomieniu na potrzeby sezonu grzewczego 2022 / 2023 samodzielnej sprzedaży detalicznej pelletu. Do końca 2022 roku planowane jest wprowadzenie do sprzedaży 40 tysięcy ton pelletu, a do końca sezonu grzewczego w 2023 roku (kwiecień) 200 tys. ton pelletu.
Roczne zapotrzebowanie polskiego rynku pelletu wykorzystywanego przez gospodarstwa domowe to około 1,2 - 1,5 mln ton. Zgodnie z danymi z Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków to około 380 tysięcy urządzeń, które potrzebują około 4-5 ton pelletu na sezon. Obecnie cena tego ekologicznego paliwa drzewnego wzrosła znacząco w porównaniu z zeszłym sezonem. Niestety sprawia to problemy dla użytkowników kotłów na pellety, którzy często decydują się na tańszy niecertyfikowany pellet. To nie jest dobra droga, gdyż grozi uszkodzeniem pelletowego kotła, kosztowną naprawą i utratą gwarancji na urządzenie.
W opisie przedmiotu zamówienia udostępnionym przez Lasy Państwowe czytamy:
Usługa wyprodukowania z udostępnionego surowca pelletu drzewnego o średnicy 6 mm lub 8 mm, zgodnego z normą PN EN ISO 17225 2 klasy A1 potwierdzonego odpowiednim certyfikatem, a następnie jego dostawa w workach 15 kg do wskazanego punktu odbioru.
Postępowania przetargowe zostały ogłoszone w dniach 20 i 21 września przez wskazane zakłady LP lub nadleśnictwa po jednej na dyrekcję. Jak podają Lasy Państwowe oczekiwany termin złożenia ofert na produkcję pelletu z powierzonego przez LP materiału drzewnego mieści się pomiędzy 17 a 21 października.
Zgodnie z zapowiedziami Lasów Państwowych do końca 2022 roku na rynek ma wejść ok 40 tys. ton pelletu wyprodukowanych na zlecienie LP, na który potrzeba ok 105 tys. m3 drewna iglastego klasy S2AP. Z kolei do końca sezonu grzewczego w 2023 roku (kwiecień) 200 tys. ton pelletu, na który potrzeba 520 tys. m3 drewna iglastego klasy S2APW .
Co ważne dla użytkowników kotłów na pellet - pellet ma być sprzedawany przez Lasy Państwowe tylko z niewielką, tylko kilkuprocentową marżą. Jest to szansa na obniżenie i ustabilizowanie na rozsądnym poziomie cen pelletu na polskim rynku.
Źródło: kominki.org
Dodano: 04-10-2022
Jak powszechnie wiadomo ceny prądu w 2023 roku będą znacznie wyższe niż obecnie. Aby zniwelować negatywny wpływ wysokich cen, rząd przygotował wsparcie, które będzie przysługiwać każdemu gospodarstwu domowemu. Będzie ono polegać na przyznaniu minimalnej puli tańszej energii na poziomie 2000 kWh. Wsparcie nie będzie jednak identyczne dla wszystkich. Spowoduje to, że część osób nie zetknie się bezpośrednio z podwyżką cen, a inni zapłacą dużo więcej. O ile więcej?
W przyszłym roku polskie rodziny skorzystają na zamrożeniu rachunków za prąd do limitu 2 tys. kilowatogodzin (kWh). Rada Ministrów zapowiedziała również wyższy limit dla osób z niepełnosprawnościami – do 2,6 tys. kWh. Rodziny z Kartą Dużej Rodziny oraz rolnicy mają być objęci osłoną do 3 tys. kWh. Dodatkowo na pomoc liczą ogrzewający energią elektryczną, którym rząd zapowiedział specjalny dodatek elektryczny w wysokości do 1,5 tys. kWh
Redakcja GLOBENERGIA pokusiła się o oszacowanie wysokości kosztów na energię elektryczną w 2023 roku. Czy mimo zapowiedzianych pakietów osłonowych zapłacimy więcej? Czy Polacy zostaną w końcu zmuszeni do oszczędzania energii?
Każda kilowatogodzina powyżej limitu 2000 kWh będzie rozliczana po stawce, która będzie odzwierciedlać obecną sytuację rynkową.
Aktualnie w taryfach dla gospodarstw domowych widnieje wartość około 41 gr/kWh (taryfa G11). Taka jednostkowa cena prądu w taryfie G11 przekłada się na średnią stawkę na rachunku równą około 69 gr/kWh (obniżony VAT na 5% i zniesiona akcyza). Jak podaje GLOBENERGIA, średni kurs za megawatogodzinę energii elektrycznej kontraktowanej na 2023 rok wyniósł 1096 zł/MWh. Obliczono go na podstawie danych TGE, bazując na średniej ważonej kontraktu terminowego na 2023 rok (indeks BASE_Y-23).
W oparciu o indeks BASE_Y-23 spółki obrotu kupują energię dla gospodarstw domowych i firm, a następnie na jego podstawie kreują ceny prądu dla tych podmiotów. Średnia wartość w wysokości 1096 zł/MWh jest wyższa od stawki, którą płacą obecnie gospodarstwa domowe o około 170%. Co więcej, jeżeli taryfa dla gospodarstw wyniosłaby 1096 zł/MWh w miejsce 410 zł/MWh, średnia cena na rachunkach byłaby równa 1,72 zł/kWh. W skład takiej podwyżki wszedłby: podatek VAT 23%, akcyza, wzrost opłat dystrybucyjnych o 20%.
Ile więc zapłacimy? Do symulacji wybrano dwa gospodarstwa, oba przekroczyły standardowy limit osłony na poziomie 2 tys. kWh. Jedno z nich zużywa 3000 kWh, a drugie 5000 kWh. Ponadto w obliczeniach przyjęto średnią cenę prądu do pułapu 2000 kWh na poziomie z 2022 r. (obniżony VAT na 5% i zniesiona akcyza).
Zużycie energii elektrycznej | 3000 kWh |
Roczny rachunek w 2022 r. | 2 168 zł |
Roczny rachunek w 2023 r. z uwzględnieniem osłony do 2 tys. kWh - prognoza | 3 212 zł |
Miesięczny rachunek w 2022 r. | 181 zł |
Średni miesięczny rachunek w 2023 r. z uwzględnieniem osłony do 2 tys. kWh - prognoza | 268 zł |
Czy w budynkach koszty za energię elektryczną będą podobnie wysokie? Okazuje się, że będą znacznie wyższe!
Zużycie energii elektrycznej | 5000 kWh |
Roczny rachunek w 2022 r. | 3 441 zł |
Roczny rachunek w 2023 r. z uwzględnieniem osłony do 2 tys. kWh - prognoza | 6 532 zł |
Miesięczny rachunek w 2022 r. | 287 zł |
Średni miesięczny rachunek w 2023 r. z uwzględnieniem osłony do 2 tys. kWh - prognoza | 544 zł |
Roczne rachunki w gospodarstwie domowym zużywającym 3000 kWh wzrosną w 2023 roku prawie o połowę (48%). Gospodarstwo zużywające 5000 kWh będzie musiało się liczyć z aż 90% wzrostem kosztów. Różnica wynika ze zużycia i większej ilości energii rozliczanej po wyższej cenie.
Podsumowując - racjonalne użytkowanie przekłada się na oszczędności. Wybierając sprzęt zwracajmy uwagę na klasy energetyczne, a także na optymalny sposób jego wykorzystania. Dzięki temu będziemy mogli ograniczyć zużycie prądu i zapewnić sobie niższe rachunki.
Źródło: TGE, globenergia.pl
Dodano: 30-09-2022
Dodatek do ogrzewania elektrycznego to już kolejne działanie rządu mające łagodzić skutki kryzysu energetycznego. Dopłata będzie przysługiwać również gospodarstwom, które ogrzewają dom przy użyciu energii elektrycznej lub pompami ciepła. Docelowo ma być przyznawany na podobnych zasadach, co dodatek na węgiel, drewno, pellet czy olej opałowy. Ogrzewasz swój dom energią elektryczną? Zobacz, ile dofinansowania możesz otrzymać!
W dniu 29 września Sejm uchwalił ustawę o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 roku w związku z sytuacją na rynku energii elektrycznej. Wprowadza on nowe świadczenia oraz limity na prąd.
Podczas głosowania posłowie odrzucili poprawki opozycji, które przewidywały zwiększenie limitów zużycia, rozszerzenie katalogu uprawnionych do limitów o niektóre organizacje pozarządowe i małe firmy. Przez Sejm nie przeszła też poprawka o zróżnicowanie limitu ze względu na ilość członków w gospodarstwie domowym.
Ustawa przewiduje, że ceny prądu pozostaną na poziomie z 2022 roku, jeżeli gospodarstwo domowe nie przekroczy limitu zużycia 2 tys. kWh rocznie. Rozwiązaniem mają zostać objęte wszystkie gospodarstwa domowe w Polsce. Wyższy limit - do 2,6 tys. kWh - przewidziano dla osób z niepełnosprawnościami, natomiast dla rodzin z Kartą Dużej Rodziny i rolników zwiększono limit do 3 tys. kWh.
Co więcej, rządzący oszacowali, że zamrożenie cen energii elektrycznej w przyszłym roku będzie kosztowało budżet państwa około 23 mld złotych. Według prognoz z pomocy skorzysta prawie 17 mln gospodarstw domowych. A co z ogrzewającymi prądem?
Dla polskich rodzin, które wykorzystują źródło ciepła na prąd (w tym pompy ciepła) przewidziano specjalny dodatek elektryczny. Na jakie kwoty można liczyć?
Dodatek elektryczny to jednorazowa dopłata przeznaczona dla gospodarstw domowych, które ogrzewają dom przy użyciu energii elektrycznej. Wysokość dodatku będzie wynosiła 1 tys. złotych. W przypadku rocznego zużycia energii elektrycznej ponad 5000 kWh zostanie on podwyższony do 1,5 tys. złotych.
Tak jak w przypadku wcześniej wprowadzonych dodatków, warunkiem otrzymania dopłaty do ogrzewania elektrycznego będzie uzyskanie wpisu lub zgłoszenie źródła ciepła do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB). O dodatek elektryczny będzie można ubiegać się we właściwej dla swojego miejsca zamieszkania gminie.
Nowy dodatek ma wejść w życie z dniem następującym po ogłoszeniu ustawy w Dzienniku Ustaw. Wnioski będzie można złożyć w terminie do 30 listopada 2022 roku. Szacuje się, że z rozwiązania będzie mogło skorzystać około 800 tys. gospodarstw domowych. Budżet państwa przeznaczy na ten cel około 1 mld złotych. Zatem łącznie na wsparcie do kosztów energii elektrycznej państwo przeznaczy około 24 mld złotych.
Za ustawą o ochronie odbiorców energii elektrycznej głosowało 414 posłów, przeciw był 1, a 26 wstrzymało się od głosu. Ustawa trafi teraz do Senatu.
Źródło: PAP, termomodernizacja.pl
Dodano: 26-09-2022
Palenie w kotłach dolnego spalania jest łatwiejsze a jednak w pewnych względach zachowują się one nieco inaczej w stosunku do typowych kotłów, dlatego nawet doświadczeni palacze w pierwszym kontakcie miewają z nimi problemy, których prosto można uniknąć, gdy zawczasu się wie, na co uważać.
Jeśli ktoś jest przekonany, że ma "kocioł dolnego spalania", to jeszcze nie znaczy, że faktycznie tak jest. Nawet jeśli tak twierdzi sam jego producent w instrukcji obsługi. Bo często nawet poważne firmy szły ścieżką chłopskiego rozumu i nazywały kotłami dolnego spalania ordynarne górniaki – bo "przecież pali się na dole". To bzdura.
Kocioł dolnego spalania to taki, w którym jedyny wylot spalin z komory zasypowej znajduje się na dole, przy samym ruszcie. Żadnego innego wylotu u góry nie ma (jeśli jest, to musi być zamykany klapką). Schemat budowy takiego kotła zawsze jest więc zbliżony do tego, co poniżej. Różnić się może detalami, z których największy to wymiennik (pionowy na rysunku poniżej, może być także poziomy) albo nadmuch, ale to nie zmienia zasady działania kotła.
Ogólna budowa i schemat działania kotła dolnego spalania (źródło: czysteogrzewanie.pl)
Budowa rzeczywistego kotła dolnego spalania na przykładzie MPM DS (źródło: czysteogrzewanie.pl)
Jako się rzekło, kocioł dolnego spalania jest w uproszczeniu postawionym do góry nogami kotłem górnego spalania. Skoro prawidłowym sposobem palenia w kotle górnego spalania jest rozpalanie od góry, to w kotle dolnego spalania rozpala się od dołu i dokłada na żar – tylko i wyłącznie.
Technicznie jest możliwe palenie w takim kotle niewielkiej ilości paliwa na ruszcie i dokładanie np. sposobem kroczącym. Ale to bez sensu – te kotły pakuje się do pełna a pali się tylko część wsadu. Oczywiście jeśli mamy do czynienia z dobrym kotłem dolnego spalania. W egzemplarzach kiepskiej konstrukcji albo mocno przewymiarowanych zasypanie całej komory może dawać więcej problemów niż pożytku.
Rozpalanie to bodaj największa a na pewno pierwsza bolączka świeżych użytkowników kotłów dolnego spalania (tych, które nie mają klapki krótkiego obiegu spalin ułatwiającej rozpalanie). Zwyczajem wyniesionym z poprzednich kotłów rozpalają oni ognisko na środku rusztu, a potem dziwią się, że ono gaśnie, a kocioł dymi na kotłownię.
W kotle dolnego spalania rozpałkę trzeba umieścić jak najbliżej palnika i tam ją podpalić, aby spaliny od razu poszły tam, gdzie powinny i uruchomiły ciąg kominowy. Wtedy kocioł od razu "załapie".
Przy rozpaleniu ogniska na środku rusztu spaliny zamiast do palnika lecą w górę komory zasypowej i jako gorące, lekkie gazy nie bardzo chcą wracać w dół do palnika. Dlatego ogień zużywa powietrze w komorze zasypowej, zadymia ją i wygasa, nie uruchamiając ciągu do komina.
Bezproblemowe rozpalanie w kotle dolnego spalania (źródło: czysteogrzewanie.pl)
Poprawne rozpalenie w kotle dolnego spalania odbywa się jak na rysunku powyżej:
Dojście do punktu trzeciego może chwilę zająć. W zasadzie można już w punkcie drugim załadować kocioł do pełna, ale wtedy jeszcze czas jakiś może mniej lub bardziej dymić jeśli gdzieś przypadkiem świeże paliwo przysypie żar.
Zadymienie i smołę na ściankach w komorze zasypowej kotła dolnego spalania należy traktować jako normę – jak długo dymu i smoły nie ma nigdzie dalej w kotle ani w kominie. Nie jest to problem ani z punktu widzenia sprawności kotła, ani jego trwałości, a jedynie wada estetyczna, z którą jakoś trzeba sobie radzić, bo nikt jeszcze pewnego antidotum na to nie obmyślił.
Skąd się bierze smoła i dym w komorze zasypowej kotła dolnego spalania? Podstawowe prawa fizyki robią nam pod górkę. Ponieważ żar i ogień są na dole a zimne paliwo u góry podgrzewa się od kontaktu z tą gorącą strefą, to dym ulatujący z podgrzewanego paliwa jako gorący gaz przemieszcza się w górę sterty paliwa. Tam napotyka ścianki komory zasypowej chłodzone wodą i na nich kondensuje w postaci smoły. Jest to bardzo mało przyjemna rzecz, szczególnie od smrodu smoły węglowej skręcają się jelita.
Kwestia ustawień dopływów powietrza w kotle dolnego spalania wygląda ciut inaczej niż w kotłach górnego spalania. Tam wsad paliwa najpierw odgazowuje (i wtedy potrzebuje powietrza wtórnego) a potem zostaje sam koks (i wtedy PW nie potrzeba). Tutaj powietrze wtórne jest potrzebne cały czas, ustawia się je raz dla danego paliwa i pozostaje tak ustawione póki nie zmieni się paliwa. Oczywiście w tych kotłach dolnego spalania, w których taka możliwość regulacji w ogóle istnieje.
Wloty powietrza wtórnego w kotle dolnego spalania – jeśli w ogóle są – znajdują się w zupełnie innym miejscu niż w górniakach: zazwyczaj z boku kotła, w okolicy palnika. Klapka w drzwiczkach zasypowych (jeśli taka jest) służy do podawania powietrza pierwotnego.
Mało który kocioł ma możliwość obserwacji wyglądu płomienia w palniku, dlatego regulację ilości powietrza wtórnego wykonuje się na podstawie efektów pracy – im mniej sadzy w wymienniku, tym lepiej, a u wylotu komina w trakcie normalnej pracy kotła nie powinno być żadnego widocznego dymu.
Źródło: czysteogrzewanie.pl
Dodano: 22-09-2022
Ubiegasz się o wypłatę pieniędzy w ramach dodatku węglowego? Możesz się ich spodziewać w najbliższym czasie. Środki na ten cel zostały już przekazane wojewodom, a rząd apeluje do samorządów o ich sprawną dystrybucję. Czy dodatek węglowy pomoże przetrwać sezon grzewczy?
Rząd poinformował, że pierwsza transza funduszy na dodatek węglowy wynosi 9,5 mld złotych i została już przekazana wojewodom. Pieniądze będą przesyłane do gmin niezwłocznie po ich zaksięgowaniu na kontach Urzędów Wojewódzkich. Samorządy terytorialne są obecnie zmuszone do uruchomienia procedury, mającej na celu jak najszybszą dystrybucję pieniędzy. Kto może ubiegać się o te pieniądze?
Dodatek węglowy to jednorazowe wsparcie w wysokości 3 tys. złotych. Dofinansowanie przysługuje gospodarstwom domowym, dla których głównym źródłem ogrzewania jest kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe – zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem, zawierającymi co najmniej 85%. węgla kamiennego. Dodatek węglowy przysługuje na jeden adres.
Wniosek o wypłatę dodatku należy złożyć w gminie właściwej ze względu na miejsce zamieszkania osoby składającej ten wniosek. Władze gminy będą dokonywać weryfikacji wniosku o wypłatę dodatku. W szczególności weryfikacji będzie poddane zgłoszenie głównego źródła ogrzewania w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB). Aby ubiegać się o dodatek konieczny jest wpis lub zgłoszenie źródła ciepła na węgiel do CEEB.
Wniosek możemy złożyć jednak bez konieczności stawienia się osobiście w urzędzie gminy. Można go przesłać za pośrednictwem platformy e-PUAP. Do tej platformy można się zalogować za pomocą aplikacji mObywatel, Profilu Zaufanego czy swojego banku. Gmina ma 30 dni na rozpatrzenie wniosku i wypłatę środków w ramach dodatku węglowego. Biorąc pod uwagę, że nabór wniosków rozpoczął się przeszło miesiąc temu pierwsze wypłaty powinny być dzisiaj.
Nabór wniosków o wypłatę dodatku węglowego będzie trwał do 30 listopada 2022 r.
We wniosku o dodatek znajduje się informacja o rygorze odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń. Składający oświadczenie jest obowiązany do zawarcia w nim klauzuli następującej treści: „Jestem świadomy odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia.”. Klauzula ta zastępuje pouczenie o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń.
Co więcej, jeżeli gospodarstwo kupiło węgiel po obniżonej cenie (cenie gwarantowanej w wysokości 996,60 złotych za tonę) na mocy ustawy o rekompensatach do cen węgla, to wówczas nie może skorzystać z dodatku węglowego w wysokości 3 tys. złotych.
Źródło: gov.pl, termomodernizacja.pl
Dodano: 20-09-2022
Plany rządu mają sens, ale wymagają poprawek - bogaty singiel skorzysta na tym bardziej niż rodzina z klasy średniej z dwójką dzieci. Najważniejsze jest jednak to, że rząd wreszcie zaczął dostrzegać potrzebę oszczędzania energii. Zachęty finansowe zrobią więcej niż najbardziej płomienne apele.
Kluczowe informacje po czwartkowej konferencji premiera Mateusza Morawieckiego i towarzyszących mu ministrów są takie:
Taryfy na prąd dla gospodarstw domowych zostaną zamrożone do 2 000 kWh rocznie. Gospodarstwa rolnicze, duże rodziny i rodziny z niepełnosprawnymi będą miały ten limit zwiększony do 2600 kWh.
Najbardziej oszczędni dostaną rabat od całego rachunku za zmniejszenie zużycia o 10 proc.
Kolejnym elementem planu ma być dodatek energetyczny dla rodzin ogrzewających się prądem. Podczas konferencji prasowej z ust premiera padła kwota 1000 zł rocznie. Logicznie rzecz biorąc, kwota ta powinna być uzależniona od zużycia prądu i dochodu.
Przy czym nie jest jasne czy dotyczyć to będzie tylko tych, którzy mają wyłącznie ogrzewanie elektryczne? Takich gospodarstw jest ok. 1,02 mln plus 250 tys. posiadaczy pomp ciepła ( liczba z grafu dotyczy lipca, a przybywa ich kilkadziesiąt tys. miesięcznie). Ale czy dodatkiem będą objęte także gospodarstwa domowe „dogrzewające się” prądem, co wobec braku węgla będzie zapewne bardzo popularne tej zimy?
Jeśli jakieś gospodarstwo domowe przekroczy limit 2 000 kWh, to wówczas – jak wyjaśniał premier Morawiecki- wpadnie w nową taryfę zatwierdzaną przez Urząd Regulacji Energetyki. Oczywiście nie wiadomo ile będzie wynosić, ale gdyby kierować się kryteriami rynkowymi, to cena samej energii (bez dystrybucji) powinna wzrosnąć 100 proc, co przełoży się na podwyżkę na rachunku o ponad połowę. Ale jest mało prawdopodobne, że URE zatwierdzi takie podwyżki.
Sam pomysł aby wyznaczyć pułap, od którego gospodarstwa domowe będą płacić wyższe kwoty nie jest zły. Do takiego samego rozwiązania przymierza się Austria. Ekonomiści z austriackiego instytutu WiFO wyliczają zalety takiego rozwiązania: promuje oszczędność, jest bardziej sprawiedliwe niż ryczałtowe rozdawnictwo dla wszystkich. Ale zwracają uwagę też na rzeczy, o których polscy autorzy planu chyba nie pomyśleli.
Przede wszystkim twierdzą, że należy brać pod uwagę wielkość gospodarstw domowych.
„Jeżeli subsydium jest stosowane na podstawie średniej ogólnej, to istnieje niebezpieczeństwo, że małe gospodarstwa domowe będą otrzymywać dotacje na całe swoje zużycie energii elektrycznej; z kolei wieloosobowe gospodarstwa domowe otrzymałyby tylko niewielkie udziały. Przyniosłoby to efekt przeciwny do zamierzonego, jeśli chodzi o efekt zachęty, a także byłoby niesprawiedliwe:
Osoby mieszkające samotnie otrzymałyby większe wsparcie niż rodziny. W celu uwzględnienia wielkości gospodarstwa domowego państwo musi udostępnić dostawcom energii odpowiednie informacje. Jeśli jest to trudne z prawnego punktu widzenia, można by wypłacić zaliczkę dla wszystkich konsumentów na podstawie konsumpcji przeciętnego dwuosobowego gospodarstwa domowego, która byłaby korygowana na wniosek lub gdy dostępne byłyby bardziej precyzyjne informacje.”
Przyjrzyjmy się teraz zużyciu polskich gospodarstw domowych. Dostępne dane GUS są wprawdzie z 2018 r. ale nie sądzimy aby tu wiele się zmieniło. Otóż połowa gospodarstw domowych zużywa 2 000 kWh rocznie lub mniej – zatem, zgodnie z tym co twierdzą austriaccy ekonomiści, nie odczuje żadnej podwyżki kosztów i będzie miała nikłą motywację do oszczędzania.
Przy czym niekoniecznie są to rodziny najuboższe – bezdzietna bogata, stołująca się na mieście rodzina z dużego miasta może zużyć 1,5 MWh, a średniozamożna wielodzietna rodzina w małym mieście nawet 3 MWh. Doświadczenia niżej podpisanych wskazują, że pojawienie się dziecka w domu zwiększa zużycie prądu o ok. 0,5 MWh, przy czym jak dziecko rośnie i zaczyna używać urządzeń elektronicznych, to konsumpcja oczywiście rośnie razem z nim.
Naszym zdaniem pułap zamrożonej energii powinien być niższy, np. 1,5 MWh, tak aby zwiększyć motywację do oszczędzania. Zwłaszcza, że ceny powyżej tego pułapu wciąż nie będą rynkowe, ale będzie to cały czas taryfa zatwierdzana przez URE. Wydaje się, że nie też sensu zamrażać cen prądu na poziomie z tego roku – podwyżka o 10 czy nawet 20 proc. oznaczałaby dla przeciętnego gospodarstwa domowego wzrost rachunku o 15 zł miesięcznie, a znacznie zmniejszyłaby budżetowe koszty całej operacji.
A te są wciąż nieznane. WysokieNapiecie.pl policzyło, że gdyby zamrozić całkowicie ceny prądu dla gospodarstw domowych, budżet musiałby dopłacić 30 mld zł. Pułap 2 MWh zmniejszyłby tę kwotę do ok. 25 mld. Ale do tego trzeba doliczyć ok 30 mld zł kosztów ewentualnego zamrożenia rachunków za gaz i ponad 20 mld zł dopłat do rozmaitych źródeł ciepła oraz zapowiedziane 5-6 mld pomocy dla przemysłu. W sumie ok 90 mld zł czyli blisko 15 proc. wydatków budżetu!
Źródło: wysokienapiecie.pl
Dodano: 19-09-2022
Od lipca 2021 r. właściciele domów i mieszkań mieli aż rok na złożenie deklaracji o posiadanych źródłach ciepła. Informacje te trafiły do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB). W 2023 roku właścicieli budynków czekają kontrole.
W ramach kolejnego etapu CEEB chcielibyśmy przeprowadzić audyt termoenergetyczny budynków, który dałby realny obraz obecnego ich stanu i pozwoliłby sprawnie zdefiniować potrzeby remontowe i termomodernizacyjne - poinformował media minister Waldemar Buda cytowany przez Główny Urząd Nadzoru Budowlanego.
Jak zapowiada rząd, kontrole budynków przeprowadzać będą gminni urzędnicy, inspektorzy środowiska oraz kominiarze. Będą oni zbierali m.in. informacje dotyczące grubości ścian i dachów w budynkach mieszkalnych, rocznego zużycia paliw w danym obiekcie oraz stanu technicznego budynków. To jednak nie koniec. Kontrolerzy będą też weryfikować informacje podane w deklaracjach do CEEB, a więc np. sprawdzą, czy w domu faktycznie znajdują się takie źródła ciepła, jak twierdzi właściciel.
W teorii przekazanie kontrolerom informacji o budynku będzie dobrowolne. Właściciel domu będzie mógł nawet zamówić wizytę urzędnika online, w dogodnym dla siebie terminie. Co więcej, będzie mógł nawet odmówić kontroli. W teorii. - Na podstawie przeprowadzonych inwentaryzacji budynków i przeglądów kominiarskich obywatel będzie mógł wygenerować i pobrać dokument uproszczonego audytu energetycznego, który będzie niezbędny we wnioskowaniu o przyznanie dofinansowania na termomodernizację swojej nieruchomości - czytamy w komunikacie GUNB.
Mimo, że w 2023 r. ma ruszyć kolejny etap tworzenia bazy danych, etap poprzedni - składanie deklaracji do CEEB - wciąż się jeszcze nie zakończył. Choć oficjalnie czas na złożenie deklaracji o posiadanych źródłach ciepła upłynął 30 czerwca 2022 r., spóźnialscy wciąż mogą to zrobić.
Przypomnijmy, że obowiązek złożenia takiego dokumentu mają wszyscy właściciele mieszkań i domów. Za niewywiązanie się zapowiedziano kary pieniężne - 500 zł, a jeśli właściciel nie wykaże woli współpracy i sprawa trafi do sądu - nawet 5000 zł. Z ostatnich dostępnych w GUNB danych wynika, że złożono około 8 mln deklaracji. To oznacza, że jeszcze około 2 mln właścicieli nie dopełniło obowiązku.
Źródło: interia.pl
Dodano: 15-09-2022
Parlament Europejski chce uznać pierwotną biomasę drzewną za surowiec niezrównoważony. Wejście takiego prawa w życie skutkowałoby daleko idącymi negatywnymi następstwami, a przede wszystkim znaczącym spadkiem podaży bioenergii, która w dużej części odpowiada za produkcję ciepła w Europie. Czy w trudnej sytuacji na rynku energetycznym Unia Europejska uzna drewno za paliwo niezrównoważone? Co to będzie znaczyło?
Unia Europejska to światowy lider transformacji energetycznej. Dzięki szeroko zakrojonym działaniom zwiększyła swój ambitny cel ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Przekroczyła tym samym swoje cele w zakresie energii odnawialnej, zapewniając 22% energii ze źródeł odnawialnych do 2020 r. Było to 2% więcej niż oczekiwano. Nie można także ukryć, że motorem tego sukcesu była bioenergia. Czy Unia Europejska jest gotowa skreślić swój sukces?
Niepokoje na rynku związane z importem paliw z Rosji są coraz większe z uwagi na zbliżający się sezon grzewczy. Embargo na rosyjskie surowce i wysokie ceny za energię elektryczną stwarzają wrażenie, że braki w ogrzewaniu tej zimy są jak najbardziej prawdopodobne. Wobec tego Parlament Europejski postanowił dokonać przeglądu dyrektywy w sprawie odnawialnych źródeł energii. Jedna z propozycji wydaje się być całkowicie irracjonalna i groźna pod kątem bezpieczeństwa energetycznego. Mianowicie Komisja Ochrony Środowiska Parlamentu Europejskiego (ENVI) zaproponowała, aby uznać bioenergię wykorzystującą pierwotną biomasę drzewną za niezrównoważoną, a więc już nie odnawialną.
Zrównoważona bioenergia stanowi prawie 60% europejskiej energii odnawialnej, co przekłada się na 21% energii produkowanej w Europie. Inną z jej zalet jest to, że nie jest uzależniona od ogromnego importu, który aktualnie najbardziej zagraża bezpieczeństwu energetycznemu Europy. Wskaźnik importu biomasy do celów energetycznych wynosi poniżej 4%, co oznacza mniej niż 1% całego importu UE. Dla porównania, gaz ziemny, którego 84% pochodzi z zagranicznych źródeł, stanowi aż ⅓ importu energii w Unii Europejskiej. Bioenergia jest zatem kluczowym zasobem, zapewniającym Europejczykom bezpieczeństwo energetyczne.
Idea zrównoważonej gospodarki leśnej zakłada, że nie można dopuścić do pozostawienia nadmiernej ilości martwego drewna w lasach. Powód jest prosty - zwiększa to ilość paliwa dostępnego dla pożaru lasu w cieplejszych okresach, umożliwiając tym samym szybkie rozprzestrzenianie się ognia.
Z innej strony, część martwego drewna należy pozostawić w lasach, aby chronić różnorodność biologiczną. Niemniej jednak jest już wymagane prawem krajowym i obowiązującymi przepisami dyrektywy w sprawie odnawialnych źródeł energii.
Polityka leśna nie bez powodu jest zarządzana bezpośrednio przez państwa członkowskie, a nie na szczeblu UE. Lasy w różnych częściach Europy mają różne wymagania i specyfikę, a ustalenie jednego uniwersalnego podejścia na szczeblu europejskim znacznie obniżyłoby poziom różnorodności zasobów leśnych w Europie. Inne potrzeby będzie miała tajga w Finlandii, a inne bór sosnowy w Polsce.
Poprzez proponowane rozwiązanie kwestii biomasy pierwotnej może pojawić się problem z dostawami energii. W aktualnym kryzysie spowoduje to jeszcze większy wzrost cen i rozprzestrzenienie się ubóstwa energetycznego, ponieważ w krótkim okresie zrównoważoną bioenergię można zastąpić jedynie droższym gazem ziemnym i węglem. Sztuczne zwiększenie zapotrzebowania na surowce kopalne będzie prawdopodobnie wymagało zwiększenia importu energii. Państwa już teraz borykają się ze zwiększeniem krajowej produkcji paliw kopalnych i zabezpieczenie nowych umów handlowych w celu zastąpienia rosyjskich paliw kopalnych.
W planie REPowerEU, Komisja Europejska postawiła sobie cel jakim jest zastąpienie minimum 155 mld m3 gazu z miksu energetycznego. Pierwotna biomasa drzewna mogłaby zastąpić co najmniej 40 mld m3. W połączeniu z popularyzacją pomp ciepła, Europa ma szansę zastąpić paliwa kopalne w ogrzewnictwie. Jeśli nowa propozycja zostałaby przyjęta, dostawcy byliby teraz zmuszeni do zastąpienia odnawialnej i produkowanej w kraju bioenergii.
Ustalenie ograniczeń w celu ochrony lasów może wydawać się dobrym pomysłem, jednak to tylko pozory. Rynek drzewny i bioenergetyczny to potężny sektor europejskiej gospodarki. Te ograniczenia rynkowe skutecznie ograniczyłyby innowacyjność i zwiększyłyby ryzyko łamania prawa i utraty zaufania do ustawodawców.
Dla przykładu, Szwecja wprowadziła ustawę o włóknach drzewnych próbowała ograniczyć wykorzystanie niektórych materiałów, aby nie mogły być wykorzystywane do bioenergii. Spowodowało to poważne zakłócenia na rynku, a ustawa została uchylona sześć lat później.
Jakie będą dalsze decyzje? Unia może nie wprowadzić tego prawa, wprowadzić je w różnym stopniu, albo wdrożyć coś na zasadzie mechanizmu handlu emisjami. Obecnie to tylko propozycja, ale jej możliwe skutki spowodowałyby kolejne podwyżki za energię.
Źródło: Bioenergy Europe, Termomodernizacja.pl, globenergia.pl
Dodano: 06-09-2022
Od kilku dni opinia publiczna skupiona jest wokół słów prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Wskazał on, że ze względu na obecną sytuację na rynku węgla i gazu „trzeba w tej chwili palić wszystkim, poza oponami i szkodliwymi rzeczami”.
Przedstawiciele rządu starają się od początku września uspokajać Polaków w zakresie dostępu do surowców takich jak węgiel i gaz ziemny. Pomimo zapewnień, reakcje społeczeństwa są niepokojące, natomiast eksperci alarmują, że surowców faktycznie może zabraknąć. W efekcie konsumenci węgla stoją w długich kolejkach do składów, aby kupić choć tonę węgla. Obecna sytuacja jest wynikiem embarga wprowadzonego na import czarnego złota z Rosji w kwietniu 2022 roku, na skutek wybuchu wojny na Ukrainie. Decyzja uderzyła znacząco w gospodarstwa domowe, w których spalany był węgiel w większości importowany właśnie w Rosji. W wyniku niedoboru surowca na rynku, ceny wzrosły na tyle, że wiele gospodarstw domowych nie stać na zakup opału na zimę. Odpowiedzią mają być dodatki węglowe.
Prezes PiS wskazał, że rząd wie na temat działań w związku z małopolską ustawą antysmogową i planowanych zmianach co do terminów wycofywania kopciuchów. Zapowiedział konferencję w sprawie przyjęcia przez Sejm apelu do Unii Europejskiej w tej sprawie.
Wypowiedź na temat palenia “wszystkim” w kotłach odbiła się echem i została publicznie skrytykowana. Do słów prezesa PiS odniósł się sam minister aktywów państwowych Jacek Sasin, który wskazał, że rząd nie zachęca do palenia w piecach śmieciami. Podkreślił, że obecnie w Polsce jest bezprecedensowy kryzys energetyczny i sytuacja zmusza do niestandardowych działań.
"Dlatego podjęliśmy, chociaż z wahaniami, pewnymi oporami, taką decyzję obniżenia tych norm, jeśli chodzi o surowce, którymi palimy, którymi wytwarzamy ciepło. To jest okres przejściowy, ale kiedy mamy do wyboru, z jednej strony rzeczywiście obniżenie tych norm środowiskowych, a z drugiej strony taki dylemat czy ludzie będą mieli czym palić w piecach, czy będą mogli mieć ciepło zimą, to wybraliśmy to drugie".
Jacek Sasin - Minister Aktywów Państwowych
Źródło: PAP, Buisness Insider Polska, globenergia.pl
Dodano: 02-09-2022
Nawet kogoś, kto niespecjalnie studiuje rachunki za prąd, może zacząć kłuć w oczy tzw. opłata handlowa – bo to najwyższa z tych tajemniczych pozycji na rachunku, która ostatnio mocno wzrasta. Zdarzają się już oferty, w których opłata handlowa przekracza 100zł miesięcznie. Kiedy opłaca się ją ponosić a kiedy lepiej od niej "uciec"? I jak to zrobić?
Formalnie opłata handlowa jest opłatą za szeroko rozumianą obsługę klienta: żeby rachunki docierały na czas, serwis internetowy z podglądem zużycia prądu działał sprawnie a konsultant nie dawał spokoju z ofertami nowych promocji.
Natomiast praktyka pokazuje, że opłata handlowa towarzyszy ofertom na czas określony, w których wiążemy się z danym sprzedawcą na rok do kilku lat, ale w zamian otrzymujemy tańszy prąd i niekiedy jakieś dodatkowe usługi. Taka praktyka trwa już długo i niespecjalnie zwraca się na to uwagę dopóki opłata handlowa wynosi kilka złotych.
Jednak obecnie, w 2022 roku, jeśli ktoś dostaje od sprzedawcy prądu nową ofertę, może zauważyć, że opłata handlowa zaczyna być coraz istotniejszą pozycją na rachunku – są to kwoty rzędu 20 zł, 40 zł, 60 zł i więcej – co miesiąc! Skąd to się bierze?
Czy warto tę opłatę ponosić? Przeważnie nie, ale niektórym to się może opłacić. Czy można tej opłaty uniknąć? Możliwości są ograniczone, ale jednak są.
Do katalogu manewrów m.in. Taurona trzeba dopisać automatyczne przełączanie klienta z taryfy sprzedawcy na cennik z opłatą handlową po uruchomieniu fotowoltaiki. Trzeba być czujnym, śledzić eBOK i/lub korespondencję, aby w porę "uciec" od tego cennika i wrócić na taryfę sprzedawcy gdyby taka sytuacja się zdarzyła.
Nie ma zbyt wielu możliwości bezkarnego wypowiedzenia cennika w trakcie jego trwania – ale jakieś jednak są:
W większości przypadków ponoszenie opłaty handlowej jest nieopłacalne przy niskim zużyciu prądu i niskich rachunkach a staje się opłacalne przy rachunkach wysokich (głównie ogrzewanie zasilane prądem). Gdzie dokładnie jest granica opłacalności – zależy od aktualnych warunków: wysokości rabatu i kwoty opłaty handlowej.
Najczęściej cennik-lojalka m.in. w Tauronie nie gwarantuje niezmiennych cen prądu – gwarantuje jakiś procent rabatu od cen w taryfie sprzedawcy. Ceny w taryfie sprzedawcy mogą w każdej chwili wzrosnąć, ale wtedy nadal masz X% rabatu od tych cen.
Przykład: oferta z prądem tańszym o 10% względem Taryfy sprzedawcy i opłatą handlową 32zł/m-c. Opłaca się? Liczymy:
Prosta matematyka dowodzi, że przy typowych rachunkach w gospodarstwie domowym, które nie używa prądu do ogrzewania – taryfa sprzedawcy jest bardziej opłacalna. Związanie się ze sprzedawcą cennikiem-lojalką z gwarancją rabatu na cenie prądu zaczyna się opłacać dopiero gdy zużywasz dużo prądu albo zamierzasz intensywnie korzystać z usług dodatkowych.
W roku 2022 Tauron wskrzesił w części cenników dawno nieobserwowaną prawdziwą gwarancję stałej ceny prądu. Oznacza ona, że cena prądu nie zmieni się przez rok (tyle trwa cennik). Okupione jest to horrendalną opłatą handlową:
Jak policzyć opłacalność takiego cennika z gwarancją stałej ceny?
Rozpatrzmy dwa przypadki:
Dla uproszczenia trzymamy się taryfy G11, w której cena prądu w omawianym Cenniku to 0,5zł/kWh brutto.
Czyli dla niewielkiego zużycia prądu (~250kWh/m-c) Cennik z gwarancją stałej ceny prądu staje się opłacalny dopiero od podwyżki cen prądu o min. 70%.
Dla "dużego" zużycia prądu (ogrzewanie) Cennik z gwarancją stałej ceny prądu staje się opłacalny już przy podwyżce cen prądu o mniej niż 50% (dokładnie o 40%).
Wniosek: Cennik z gwarancją stałej ceny prądu na rok powinien się opłacić osobom ogrzewającym domy z użyciem prądu (np. pompą ciepła), które nie posiadają instalacji fotowoltaicznej. Oczywiście jest element niepewności: nie wiemy, czy podwyżki sięgną 50% i czy nie zostaną jakoś zrekompensowane gospodarstwom domowym. To swego rodzaju loteria.
Na pewno od opłaty handlowej powinni uciekać posiadacze instalacji fotowoltaicznej rozliczanej w starym systemie barterowym. Opłata handlowa w ich przypadku to stracone pieniądze – chyba, że świadomie wybiorą ofertę z opłatą handlową w celu skorzystania z oferowanych w jej ramach usług dodatkowych. Zniżka na cenie prądu jest dla nich totalnie bezużyteczna, bo przecież i tak rozliczają się z energetyką w jednostkach prądu pobranego i oddanego, a nie w pieniądzach.
Zużycie do tych limitów będzie rozliczane po cenach z 2022 roku. Powyżej tego pułapu za prąd zapłacimy więcej, ale i tu maksymalna stawka za prąd wynosi 0,693 zł za kWh. Jest to cena netto, do której doliczone zostaną wspomniany wcześniej VAT, akcyza i znacznie wyższe opłaty dystrybucyjne. W przypadku zużycia ponad limit trzeba płacić za dystrybucję według cennika z 2023 roku.
Ceny prądu i opłat dystrybucyjnych można wyliczyć wybierając w menu zakładkę CENY PRĄDU:
Źródło: www.symulatorogrzewania.pl/ceny-pradu
Źródło: czysteogrzewanie.pl, symulatorogrzewania.pl
Dodano: 31-08-2022
Przybywa w kraju pomysłów zaostrzania lokalnych uchwał antysmogowych. Pomysły te idą niestety w kierunku antyklimatycznym: jako zamiennik węgla promuje się gaz ziemny, jednocześnie utrudnia lub uniemożliwia korzystanie z najbardziej dostępnego OZE: biomasy. Rzecz zgoła niepojęta: w czasach, gdy temat ochrony środowiska i klimatu coraz mocniej się w Polsce przebija – uchwały antysmogowe idą pod prąd tego trendu.
Pojawił się projekt zmiany mazowieckiej uchwały antysmogowej, który zakłada całkowity zakaz palenia węglem i drewnem w Warszawie i powiatach ościennych od 2030 roku.
O ile tendencja eliminacji węgla w takim horyzoncie czasowym, zbliżonym do założeń Polityki Energetycznej Państwa do roku 2040, jest zrozumiała – to kompletnie niepojęte i szkodliwe jest wkładanie do tego samego wora drewna: powszechnie dostępnego źródła energii odnawialnej.
Niestety samorządowcy tego nie rozumieją, nie miał im kto tego wytłumaczyć albo też ulegają wpływom zasiedziałych antysmogowych aktywistów, u których tendencja promocji gazu ziemnego jest widoczna od lat i nie bardzo wiadomo skąd ona się bierze. Nie ma racji merytorycznych, które by uzasadniały zamianę paliwa kopalnego (węgla) na paliwo kopalne (gaz ziemny) gdy jest możliwość wyboru OZE, szczególnie tego, co rośnie za płotem.
Podobna sytuacja miała już miejsce w Małopolsce: również zaczęto planować zaostrzanie wojewódzkiej uchwały antysmogowej, która jeszcze nie weszła w życie. Również zamierzano zakazać węgla i drewna jednocześnie. Polskie Forum Klimatyczne uświadomiło urzędników, jak złym pomysłem jest walczenie z OZE. Ostatecznie odstąpiono od pomysłów zakazu biomasy.
Źródło: czysteogrzewanie.pl
Dodano: 30-08-2022
Gaz na giełdach ponownie ruszył w górę wraz z zapowiedzią Gazpromu, że znów zamknie Nord Stream. Co prawda podobno tylko na 3 dni, ale rynek zachowuje wobec Rosjan najwyższą nieufność. Czego dowodem jest przebicie w ostatnich dniach poziomu 300 euro za MWh. Jak się okazało, była to dopiero uwertura, bo tydzień kończył się już cenami na następne miesiące w okolicach 340 euro za MWh. Innym czynnikiem wzrostu jest opóźnienie w remoncie po pożarze amerykańskiego terminala eksportowego LNG Freeport. Zamiast w październiku, ruszy najwcześniej w listopadzie, a pełną moc osiągnie może w marcu.
Podobie jak z gazem, jest z cenami prądu na przyszły rok. Na TGE za MWh z dostawą w 2023 trzeba było zapłacić ponad 2,5 tys. zł. We Francji i w Niemczech przyszłoroczne ceny są już na poziomie 1000 euro za MWh. Więcej, prąd z dostawą w końcu przyszłego roku we Francji to nawet 1500 euro – 30 razy drożej niż w ostatnich latach!
Na pewno jednym z czynników były problemy z korozją w systemach awaryjnego wtrysku wody w nowszych francuskich reaktorach jądrowych. EDF właśnie ogłosił, że plan włączenia przynajmniej niektórych bloków jesienią odwlecze się o co najmniej kilka tygodni.
Nieciekawie jest tez w Wielkiej Brytanii. Tamtejszy regulator właśnie ogłosił, że pozwoli na łączny wzrost rachunków za prąd i gaz gospodarstw domowych o 80% – do 3,5 tys. funtów rocznie. Dla porównania w ubiegłym roku ten limit wynosił 1,2 tys. funtów.
Zatrzymanie z powodu wysokich cen gazu produkcji nawozów przez największe polskie zakłady chemiczne na razie nie jest problemem dla rolnictwa. Magazyny są pełne, bo popyt na drogie nawozy nie był ostatnio wysoki, a i główny sezon na nawożenie dopiero za jakiś czas. Produktem ubocznym nawozowych syntez jest jednak czysty dwutlenek węgla, a jego brak dla wielu rodzajów działalności za chwilę może się okazać zabójczy. CO2 jest niezbędny browarom, wytwórniom napojów gazowanych, ubojniom, przy pakowaniu żywności i tak dalej. Łańcuch dostaw został przerwany i sytuacja momentalnie stała się napięta. Jeśli przerwa w działaniu zakładów azotowych potrwa dłużej, skutki będą trudne do przewidzenia. A są jeszcze inne zakłady przemysłowe, które zaczną ograniczać produkcję z powodu horrendalnie drogiego gazu. Rząd podobno zastanawia się co zrobić, by przynajmniej zakłady azotowe ponownie ruszyły, plan ma być przedstawiony w najbliższych dniach. Jaki by nie był, musi zakładać, że komuś się dopłaci. A to jeszcze nie koniec nadchodzących wydatków
Rząd w końcu wysłał do Sejmu projekt ustawy o ochronie odbiorców ciepła. Ciepłownie mają obowiązkowo ograniczyć swoje ceny do ustawowego poziomu i dostaną za to rekompensatę. A ci, którzy nie korzystają z ciepła systemowego dostaną jednorazowe dodatki, w zależności od używanego paliwa. Poza gazem z sieci, bo o tym nie ma ani słowa. Jednak minister klimatu zasygnalizowała, że rząd zdecyduje się na dalsze zamrożenie gazowych taryf dla uprawnionych do korzystania z nich, a projekt budżetu, który wkrótce w ciągu miesiąca powinien trafić do Sejmu ma przewidywać pieniądze na to.
Dodano: 26-08-2022
Koszt ogrzewania domu gazem ziemnym w 2023 roku wzrośnie do 25 tys. zł, o ile rząd nie podejmie żadnych działań interwencyjnych – wynika z analizy WysokieNapiecie.pl. To zrujnowałoby budżety 2 mln gospodarstw domowych. Jednak próba zamrożenia cen gazu zdemoluje budżet państwa, bo, wraz z utraconym VAT, uszczupliłaby go o 60 mld zł, a więc blisko 10%. Co może zrobić rząd?
Rząd zajął się już niemal wszystkimi sposobami ogrzewania domów: węglem, drewnem, peletem, LPG i z sieci ciepłowniczych. Gospodarstwa domowe korzystające z tych paliw i sposobów ogrzewania mogą liczyć na dopłaty (od 500 do 3000 zł) lub „zamrożenie” taryf na ciepło na takim poziomie, aby ostateczne koszty ogrzewania nie wzrosły w przyszłym roku bardziej niż o 40%.
W środku pokoju, zgrabnie pomijany przez wszystkich, stoi jednak słoń. Jest nim taryfa na gaz ziemny dla gospodarstw domowych na 2023 rok. Dla rodzin ogrzewających domy gazem rząd nie przygotował ani propozycji zamrożenia taryf, ani wypłaty dodatków paliwowych. Nic dziwnego, że politykom nie pali się do pokazania pomysłów, skoro temat na razie nie jest medialny, a w stosunku do innych paliw, dotowanie gazu będzie wprost niewyobrażalnym obciążeniem dla finansów państwa. Koszty wcześniej wymienionych dodatków i subsydiowanych taryf wyniosłą w sumie „jedynie” 20 mld zł. Natomiast koszty zamrożenia cen gazu dla 2 mln gospodarstw domowych (i zrównanych z nimi od stycznia odbiorców wrażliwych, takich jak szpitale), sięgnęłyby w przyszłym roku 46 mld zł. Dodatkowe 14 mld zł budżet utraciłby na podatku VAT, gdyby rząd przedłużył tarczę antyinflacyjną – wynika z analizy przygotowanej przez portal WysokieNapiecie.pl.
Łączne koszty zamrożenia cen gazu w wysokości 60 mld zł byłyby bardzo trudne do udźwignięcia dla polskiego budżetu nawet w roku wyborczym. Dla porównania tegoroczne dochody budżetu państwa zaplanowano na 492 mld zł. Nawet ich znaczący wzrost za sprawą inflacji (rosną zwłaszcza wpływy z VAT od drożejących towarów i usług), czy podwyżki podatków dochodowych, nie zmieni znacząco skali wyzwania. W końcu wzrosnąć w przyszłym roku będzie musiało także wiele innych wydatków budżetowych, jak choćby pensje nauczycieli, którzy już zapowiedzieli strajki.
Aby zrozumieć skalę problemu wystarczy spojrzeć na dzisiejszą taryfę na gaz ziemny, zamrożoną od stycznia tego roku na poziomie 20 gr/kWh (po bezprecedensowej podwyżce względem 8-10 gr/kWh jakie płaciliśmy w 2021 roku). Taryfa na tym poziomie, zgodnie z obowiązującymi przepisami, będzie utrzymana do 31 grudnia 2022 roku. Natomiast środowe notowania gazu z dostawą w ostatnim kwartale tego roku zamknęły się ceną 1,4 zł/kWh, a z dostawą w całym przyszłym roku przekroczyły 1,33 zł/kWh. To 5-6 razy więcej od cen jakie do końca roku będą płacić polskie rodziny.
Trzecim mechanizmem, z jakiego rząd mógłby skorzystać, jest rolowanie części podwyżki taryf na kolejne lata, jak miało to działać w tym roku. Ograniczeniem w tym wypadku może być zdolność kredytowa PGNiG. Na koniec drugiego kwartału koncern miał 15,7 mld zł długów, z czego tylko w ostatnim kwartale przybyło 6,5 mld zł. To wciąż jednak bezpieczny poziom, wobec zdolności spółki do obsługi długu (tylko w pierwszym półroczny wynik EBITDA przekroczył 15 mld zł). Z resztą po konsolidacji z PKN Orlen zdolność do zadłużenia państwowego czempiona znacząco wzrośnie. Ze względu na niepewność co do dalszego kształtowania się cen, takie rolowanie zapewne dotyczyłoby tylko części przyszłorocznych strat PGNiG OD.
Część ze strat na sprzedaży generowanych przez PGNiG OD mogłaby pokrywać zyskami na wydobyciu węglowodorów PGNiG SA. O ile oczywiście sama ma dobrze zabezpieczone kontrakty sprzedaży gazu ze złóż i importu gazu zza granicy. Jeżeli nie, to może się okazać, że także i spółka-matka zacznie generować straty zimą. Na razie wypracowuje zysk, więc teoretycznie jest z czego dzielić. W rzeczywistości będą to i tak w dużej mierze pieniądze budżetowe, tyle, że zamiast w formie podatków i dywidendy zasilić konta resortu finansów, pokrywałyby straty koncernu. Jednak, aby to zrobić, rząd także musiałby zmienić prawo, bo dziś przepisy zabraniają takiego subsydiowania skrośnego, jednej działalności inną. Uniemożliwiają też zatwierdzanie taryf z założeniem, że stratę na nich pokryje inny podmiot.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby zapewne połączenie wszystkich tych mechanizmów. To umożliwiłoby rozłożenie dziesiątek miliardów przyszłorocznych strat między samą spółkę, odbiorców gazu i budżet państwa. Jednocześnie byłoby znaczącym impulsem do oszczędzania gazu, a im więcej go zaoszczędzimy tej zimy, tym szybciej giełdowe ceny tego paliwa spadną, a wraz z nim także ceny węgla czy biomasy.
Warto porównać aktualne ceny gazu wraz z opłatami dystrybucyjnymi w symulatorze ogrzewania!
Źródło: wysokienapiecie.pl
Dodano: 25-08-2022
Dodatek węglowy w wysokości 3 tys. zł otrzymają gospodarstwa domowe korzystające z węgla po złożeniu wniosku do właściwej gminy. Wniosek o wypłatę dodatku węglowego można składać już od 17 sierpnia 2022 r. Okazuje się, że na jedno źródło ciepła w budynku, w którym mieszka kilka gospodarstw domowych można uzyskać więcej niż jeden dodatek węglowy. Kiedy jest to możliwe?
Dodatek węglowy przysługuje każdemu gospodarstwu domowemu, którego głównym źródłem ogrzewania jest kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe, zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem zawierającymi co najmniej 85 proc. węgla kamiennego. Warunkiem otrzymania dodatku węglowego jest także wpis lub zgłoszenie źródła ogrzewania do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB). O tym, jakie paliwa się kwalifikują do dodatku pisaliśmy tutaj.
Czas na złożenie wniosku o wypłatę dodatku węglowego upływa 30 listopada 2022 r. Wniosek można złożyć bez konieczności stawienia się osobiście w urzędzie. Wniosek można przesłać za pośrednictwem platformy e-PUAP. Do tej platformy można zalogować się m.in. za pomocą aplikacji mObywatel, Profilu Zaufanego czy swojego banku. Jak podaje CIRE.PL, gmina ma 30 dni na rozpatrzenie pisma i wypłatę środków.
Wniosek o dodatek węglowy może złożyć osoba reprezentująca jedno gospodarstwo - jedno lub wieloosobowe. Załóżmy, że w jednym domu, ogrzewanym jednym kotłem węglowym mieszkają trzy rodziny: rodzice na parterze, syn z rodziną na piętrze i dorosła córka na samej górze. W przypadku, gdy te trzy rodziny prowadzą oddzielne gospodarstwa domowe przysługują im trzy dodatki węglowe. Jest to wyraźne pole do nadużyć. Tak skonstruowany dodatek węglowy sprawia, że wnioski będą mogły składać całe rodziny, utrzymując, że w jednym domu prowadzą oddzielne gospodarstwa domowe.
Jak podaje Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) na łamach portalu TOKFM, gospodarstwo domowe, które posiada indywidualne źródło ogrzewania na węgiel, ma prawo do dodatku. Prawo to przysługuje również mieszkańcom budynków wielorodzinnych, którzy kupują opał do kotłowni w ramach wspólnoty mieszkaniowej. Wówczas każde gospodarstwo domowe powinno indywidualnie wystąpić o dodatek węglowy. Jeśli kotłownie w takim budynku obsługuje podmiot zewnętrzny/ przedsiębiorstwo, to jemu dodatek nie będzie przyznany.
Źródło: tokfm, cire.pl, globenergia.pl
Dodano: 09-08-2022
5 sierpnia 2022 r. podczas wspólnej konferencji prasowej Minister Klimatu i Środowiska (MKiŚ) Anny Moskwy i prezesa Urzędu Regulacji Energetyki Rafała Gawina zaprezentowano założenia nowej ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie niektórych źródeł ciepła w związku z sytuacją na rynku paliw. Rząd proponuje ograniczenie wzrostu cen ciepła i dopłaty do paliw innych niż węgiel. Jaką kwotę będzie można uzyskać?
Zgodnie z założeniami zaprezentowanej ustawy gospodarstwa domowe, ogrzewające się indywidualnie i korzystające z innych źródeł, niż węgiel i gaz ziemny, otrzymają jednorazowo dodatek na wybrane źródło ciepła. Wysokość dodatku będzie uzależniona od rodzaju paliwa.
W przypadku pelletu, lub innego rodzaju biomasy tj. brykiet drzewny, słoma, ziarna zbóż, będzie można otrzymać 3 tys. zł Według resortu Klimatu i Środowiska dopłaty do biomasy będą dotyczyły 390 tys. gospodarstw.
Na dodatek w wysokości 1 tys. zł mogą liczyć także ogrzewający drewnem kawałkowym. Według MKiŚ liczba takich gospodarstw domowych wynosi 530 tys. Dodatek wyniesie 500 zł w przypadku gospodarstw ogrzewanych LPG. Liczba takich gospodarstw jest szacowana na 150 tys. Dodatek równy 2 tys. zł będzie przysługiwał gospodarstwom, w których głównym źródłem jest kocioł na olej opałowy. MKiŚ szacuję liczbę takich gospodarstw na 122 tys. Jak podaje Ministerstwo, decydujące będzie wskazane we wpisie do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków główne źródło ogrzewania.
Wzrost taryf na ciepła systemowe nie będzie wyższy niż 40 proc. Przedsiębiorstwa ciepłownicze, które ograniczą wzrost taryf do 40 proc. dostaną z budżetu państwa rekompensatę, która będzie równa różnicy kosztów jakie będą ponosić w nadchodzącym sezonie grzewczym i kosztów na koniec poprzedniego sezonu, podniesionych o 60 proc.
“To wszystko, co będzie się mieściło pomiędzy tym progiem a kwotą wnioskowaną przez ciepłownie będzie rekompensowane przez budżet państwa. (...) prezes URE nie będzie akceptował większej podwyżki” - komentuje Anna Moskwa.
Przedsiębiorstw ciepłowniczych, którym Prezes URE zatwierdza taryfy, jest w kraju ok. 400. Poza tym, w Polsce funkcjonuje ok. 700, głównie małych, systemów ciepłowniczych, których nie obowiązują taryfy URE. Ministerstwo informuje, że te podmioty będą otrzymywać rekompensatę równą różnicy kosztów przy cenach ciepła z zeszłego sezonu powiększonych o 40 proc., a obecną ceną paliwa. Oznacza to, że w przypadku tych przedsiębiorstw ceny ciepła również nie będą mogły wzrosnąć o więcej niż 40 proc.
“Taryfa z rekompensatą ma objąć obok gospodarstw domowych, wspólnoty mieszkaniowe, żłobki, szkoły, szpitale czy domy pomocy społecznej. Lista ta jest analogiczna do listy uprawnionych do korzystania z taryfowanych cen gazu.” - dodaje minister Anna Moskwa.
A co w przypadku taryf, które zostały już zatwierdzone? Jak informuje prezes URE Rafał Gawin, od nowego sezonu grzewczego rozliczenie między przedsiębiorstwem energetycznym a odbiorcami będą się odbywać na podstawie obniżonej taryfy.
“W przypadku tych taryf, które już zostały zatwierdzone i funkcjonują, obniżenie nastąpi z mocy ustawy. W przypadku wszystkich taryf, które regulator dopiero będzie zatwierdzał, uwzględnione zostanie ograniczenie wzrostu taryfy” - wyjaśnia Rafał Gawin, prezes URE.
Koszt całego wsparcia z ustawy MKiŚ oszacowało na 9,1 mld zł. Jak oszacowała minister klimatu, z tego ok. 7 mld zł trafi do przedsiębiorstw ciepłowniczych, a ok. 2 mld zł - do gospodarstw ogrzewających się indywidualnie.
Według Minister Klimatu Anny Moskwy, projekt ustawy jest już praktycznie gotowy i wkrótce zajmie się nim Stały Komitet Rady Ministrów. Projekt powinien trafić do sejmu na początku września.
Źródło: PAP, globenergia.pl
Dodano: 02-08-2022
Na mocy ustawy z dnia 13 stycznia 2022 r. o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług, podpisanej przez Prezydenta RP dn. 27 stycznia 2022 r., zmniejszono stawkę podatku VAT na prąd i gaz, która miała obowiązywać od 1 stycznia 2022 roku do 31 lipca 2022 roku. Została przedłużona do 31 października 2022 roku. Ustawa ta jest częścią tzw. Tarczy Antyinflacyjnej 2.0.
Zastanawiasz się, czy VAT na gaz 2022 dotyczy tylko opłaty za paliwo gazowe, czy również innych opłat za dostawę gazu? Uspokajamy, nowa stawka VAT na gaz obejmuje wszystkie pozycje wpływające na cenę końcową za gaz ziemny, czyli opłatę za paliwo gazowe, abonament, opłatę stałą i zmienną dystrybucyjną.
W ostatnim półroczu doszło do szeregu obniżek VAT w różnych obszarach, m.in. paliw, produktów spożywczych, ciepła, czy też gazu i energii elektrycznej. Ile, kiedy, jak długo? Nie łatwo się w tym wszystkim połapać. Zacznijmy więc od początku.
Ile wynosi VAT na gaz ziemny? Dla porządku przypomnijmy, że do końca 2021 r., dla gospodarstw domowych oraz sektora małych i średnich przedsiębiorstw, VAT na gaz ziemny wynosił 23%. Od kiedy niższy VAT na gaz? Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Finansów od 1 stycznia 2022 r., wtedy też obniżony został podatek VAT z 23% do 8% dla wszystkich klientów zużywających gaz ziemny.
Zmiana stawki VAT na gaz: do końca 2021 r. -> styczeń 2022 r.
Jaki VAT na gaz ziemny od 1 lutego?
Kolejne aktualizacje projektu tarczy antyinflacyjnej sprawiły, że z początkiem lutego 2022 r., zgodnie z ustawą o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług, podatek VAT został obniżony z 8% do 0% dla wszystkich klientów zużywających paliwo gazowe. Obecna obniżka VAT na gaz ziemny dla firm ma obowiązywać do końca października 2022 r.
Zmiana stawki VAT na gaz: do końca 2021 r. -> do końca października 2022 r.
Obniżka stawki VAT obejmuje wszystkie dostawy, których przedmiotem są gaz ziemny, energia elektryczna i energia cieplna, niezależnie od statusu odbiorcy, stąd zniżki VAT na gaz w 2022 obejmują zarówno gospodarstwa domowe jak i przedsiębiorstwa.
Dodatkowo 29 stycznia br. weszła w życie ustawa o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców paliw gazowych w związku z sytuacją na rynku gazu, rozszerzająca m.in. grupę podmiotów uprawnionych do korzystania z ochrony taryfowej.
Kto może dodatkowo skorzystać z ochrony taryfowej? Odbiorcy będący podmiotami realizującymi zadania z zakresu użyteczności publicznej, np. podmioty udzielające świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, szkoły, żłobki, przedszkola, jednostki pomocy społecznej, noclegownie, ochotnicze straże pożarne, organizacje pozarządowe w zakresie działalności pożytku publicznego.
Aby przeciwdziałać skutkom galopującej, inflacji rządowa tarcza antyinflacyjna zawiera również pakiet obniżek w obszarze prądu. Jaki jest VAT na energię elektryczną?
Z początkiem 2022 r., zgodnie z rozporządzeniem Ministra Finansów, podatek VAT został obniżony z 23% na 5% dla wszystkich klientów zużywających energię elektryczną. Obniżka podatku VAT na prąd, zgodnie z ustawą o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług, obowiązywała do końca lipca 2022 r.
Stawka VAT na prąd do końca lipca 2022 r.
Aktualnie podatek VAT na prąd elektryczny został przedłużony podobnie jak stawka VAT na gaz do 31 października 2022 roku.
Wyliczenia kosztu prądu ze stawką VAT 5% -> KALKULATOR ZUŻYCIA PRĄDU
Gaz ziemny ze stawką VAT 0% w zależności od taryfy i dostawcy -> KALKULATOR ZUŻYCIA GAZU
Źródło: ewe.pl
Dodano: 16-08-2022
W większości przypadków systemy grzewcze zasilane pompą ciepła są wyposażone w grzałki elektryczne. Rolą grzałki jest przejęcie funkcji grzewczej od pompy ciepła w momencie wysokiego zapotrzebowania na ciepło, czyli w momencie panowania niskich temperatur otoczenia. Jaki wpływ na efektywność pomp ciepła mają grzałki elektryczne? Czy trzeba obawiać się ich pracy?
Moment przejęcia funkcji grzewczej przez grzałkę jest nazywany punktem biwalentnym. Dzięki zastosowaniu grzałki możliwe jest ograniczenie maksymalnej koniecznej mocy grzewczej pomp ciepła. Fakt ten jest pozytywny pod względem ekonomicznym (im mniejsza nominalna wydajność grzewcza pompy ciepła tym mniejszy koszt urządzenia). Ponadto stosując mniejszą pompę ciepła współpracującą z grzałką umożliwiamy jej lepszą pracę w momentach występowania małego zapotrzebowania na ciepło w budynku. W przypadku pompy ciepła o mniejszej wydajności nie dochodzi do częstych przerw pracy sprężarki. Częste wyłączenia i załączenia sprężarki mogą zmniejszyć żywotność tego kluczowego elementu pompy ciepła. Co prawda w przypadku inwerterowych pomp ciepła, które są w stanie dostosować moc grzewczą pompy do chwilowego zapotrzebowania problem taktowania pompy ciepła, czyli częstego załączania się pompy ciepła nie jest tak powszechny. Nie zmienia to jednak faktu, że decydując się na mniejszą pompę i grzałkę elektryczną ponosimy mniejsze koszty inwestycyjne z tytułu zakupu pompy ciepła.
Najwyższa efektywność, którą jesteśmy w stanie uzyskać w przypadku grzałki elektrycznej jest równa 100 proc. Oznacza to, że z każdej kilowatogodziny energii elektrycznej, grzałka elektryczna może wytworzyć maksymalnie jedną kilowatogodzinę ciepła. Sprawa wygląda zupełnie inaczej w przypadku ogrzewania pompą ciepła. Pompy ciepła dostarczają najczęściej od 3 do 4 kilowatogodzin ciepła na każdą kilowatogodzinę energii elektrycznej. Łatwo zatem dojść do wniosku, że grzałka elektryczna działająca zbyt często będzie negatywnie wpływać na ekonomikę całego systemu grzewczego i jego bilans ekologiczny.
O niewielkim udziale energii elektrycznej zużywanej przez grzałkę elektryczną świadczą badania monitoringowe przeprowadzone w Niemczech w okresie ostatnich 15 lat. Badania te przytacza Marek Miara z instytutu Fraunhofer ISE w swojej serii “Pompy ciepła w istniejących budynkach”. Badania monitoringowe zrealizowane w czterech projektach, polegały na analizie pracy 266 pomp ciepła w rzeczywistych warunkach działania. W analizie wzięto pod uwagę 117 powietrznych oraz 149 gruntowych pomp ciepła. Dwa z czterech projektów badań monitoringowych zostały przeprowadzone na pompach ciepła w nowych budynkach, a pozostałe dwa na pompach ciepła zainstalowanych w istniejących, starszych budynkach.
Na schemacie kolorem niebieskim oznaczono zużycie energii elektrycznej. Badania monitoringowe wskazują, że w przypadku powietrznych pomp ciepła ze 100 jednostek energii elektrycznej powstaje 292 jednostek ciepła, co na schemacie jest reprezentowane przez zieloną powierzchnią. Gruntowe pompy ciepła analizowane w badaniu monitoringowym ze 100 jednostek energii elektrycznej wytworzyły o prawie 100 jednostek ciepła więcej, czyli 382 jednostki ciepła. Na schemacie kolorem pomarańczowym zaznaczono energię elektryczną konieczną do pracy grzałek. Warto zauważyć, że w przypadku powietrznych pomp ciepła udział energii elektrycznej dla grzałek wyniósł jedynie 2,8 proc., a w przypadku gruntowych pomp ciepła 1,2 proc. Jak zauważa Marek Miara, w około połowie wszystkich instalacji nie zanotowano jakiejkolwiek pracy grzałek (bez względu na rodzaj budynków).
Zużycie prądu przez każdy rodzaj pompy ciepła możecie sprawdzić w zakładce POMPY CIEPŁA
Jak widzimy na powyższym schemacie udział pracy grzałek w całkowitym zużyciu energii jest niewielki. A jak przekłada się to na koszty eksploatacji?
“Grzałki elektryczne odgrywają jedynie marginalną rolę, a ich udział w całkowitym zużyciu energii elektrycznej nie powinien przekraczać 3 proc.” - dodaje Marek Miara.
Według Marka Miary z instytutu Fraunhofer ISE, grzałki elektryczne w poprawnie działających instalacjach pomp ciepła nie mają znaczącego wpływu ani na efektywność tych instalacji, ani na koszty ich działania.
Warto porównać aktualne ceny pomp ciepła w zakładce "symulacje źródeł energii" na symulator ogrzewania!
Źródło: globenergia.pl, PORT PC
Dodano: 06-08-2022
Dodatek osłonowy to narzędzie, którego celem jest zniwelowanie rosnących ceny energii, gazu i żywności. O dodatek osłonowy można ubiegać się od początku 2022 r. Jak informuje wiceminister finansów Artur Soboń, dodatek osłonowy otrzyma blisko 7 mln gospodarstw domowych. Przypominamy jak i gdzie złożyć wniosek o dodatek osłonowy!
Wiceminister finansów Artur Soboń poinformował, że z dodatku osłonowego skorzystało już 6,8 mln gospodarstw domowych. Według pierwotnych zapowiedzi wsparcie w ramach dodatku osłonowego miało trafić do 7 mln gospodarstw domowych. Na dodatek osłonowy rząd ma przeznaczyć kwotę ponad 4 mld zł.
Dodatek osłonowy przysługuje gospodarstwu domowemu, którego przeciętne miesięczne dochody nie przekraczają 2100 zł (gospodarstwo jednoosobowe) albo 1500 zł na osobę (gospodarstwo wieloosobowe). W ramach dodatku osłonowego mona otrzymać maksymalnie prawie 1500 zł. Kwota dodatku jest zależna od progu dochodowego.
Od lipca weszły w życie ważne zmiany w dodatku osłonowym. We wnioskach składanych przed 31 lipca 2022 r. brany jest pod uwagę dochód z 2020 roku. Obecnie wnioskodawcy ubiegający się o świadczenie po 31 lipca 2022 r. muszą uwzględnić dochód z 2021 r.
Osoby, które nie złożyły jeszcze wniosku nadal mogą ubiegać się o wsparcie. Wniosek należy zgłosić do 31 października 2022 r. Mają więc na to jeszcze prawie 3 miesiące.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało, że pracownicy gminy upoważnieni przez wójta, burmistrza lub prezydenta miasta do obsługi wniosków o dodatek osłonowy mają obowiązek samodzielnie ustalić dochody wnioskodawców.
Wzór wniosku o dodatek osłonowy jest dostępny na stronie: https://www.gov.pl/web/klimat/wniosek-o-dodatek-oslonowy
Źródło: Rzeczpospolita, Ministerstwo Klimatu i Środowiska, gazeta.pl, globenergia.pl
Dodano: 29-07-2022
21 lipca 2022 r. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) ogłosił nabór wniosków w ramach programu priorytetowego Ciepłe Mieszkanie. W programie można otrzymać dofinansowanie do wymiany tzw. kopciuchów i poprawy efektywności energetycznej w budynkach wielorodzinnych.
Program jest skierowany do właścicieli lokali w budynkach mieszkalnych wielorodzinnych. Wnioskodawcy będą mogli starać się o uzyskanie dofinansowania w swoich gminach. NFOŚiGW na realizację programu przewidział 1,4 mld zł. Cele programu są zbieżne z programem Czyste Powietrze, z tą różnicą, że Ciepłe Mieszkanie dotyczy budynków wielorodzinnych.
Ciepłe Mieszkanie ma przyczynić się do poprawy jakości powietrza oraz zmniejszenia emisji pyłów oraz gazów cieplarnianych poprzez wymianę nieefektywnych źródeł ciepła i poprawę efektywności energetycznej. Zgodnie z informacjami NFOŚiGW, z programu może skorzystać co najmniej 80 tys. lokali mieszkalnych znajdujących się w budynkach wielorodzinnych.
W ramach programu Ciepłe Mieszkanie będzie można uzyskać wsparcie na zastosowanie: kotła gazowego kondensacyjnego, kotła na pellet drzewny o podwyższonym standardzie, ogrzewania elektrycznego, pompy ciepła powietrze/woda lub pompy ciepła powietrze/powietrze albo podłączenie lokalu do wspólnego efektywnego źródła ciepła.
NFOŚiGW zaznacza, że beneficjenci będą mogli dodatkowo wykonać instalację centralnego ogrzewania i ciepłej wody użytkowej. Ponadto dofinansowanie będzie dotyczyło wymiany okien i drzwi, a także wykonania wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła. Kosztem kwalifikowanym w programie będzie także przygotowanie dokumentacji projektowej przedsięwzięcia.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) razem z NFOŚiGW informują, że program skierowany jest do osób, które mieszkają w budynkach wielorodzinnych bez centralnego systemu ogrzewania i korzystają z indywidualnego źródła ciepła na paliwa stałe.
„Przeznaczamy kwotę 1,4 mld złotych na działania, dzięki którym właściciele takich mieszkań będą mogli ogrzać się zdecydowanie wydajniej, korzystając z bardziej ekologicznych źródeł ogrzewania swoich mieszkań.” - komentuje Minister Klimatu i Środowiska - Anna Moskwa.
Według szefowej resortu Klimatu i Środowiska (MKiŚ), dofinansowanie w programie Ciepłe Mieszkanie to uzupełnienie oferty względem wdrażanego już od 2018 r. programu Czyste Powietrze i kolejny krok w szeregu działań, których efektem ma być poprawa stanu powietrza w Polsce.
Przeciętna wysokość dotacji przypadająca na jeden lokal mieszkalny będzie uzależniona od dochodów beneficjenta i może wynosić od 15 tys. zł do nawet 37,5 tys. zł.
„Dystrybutorem środków w programie będą poszczególne gminy, które najlepiej znają lokalne potrzeby. To one od dziś mogą wnioskować do właściwych miejscowo wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej o środki potrzebne do realizacji programu na swoim terenie.” - zaznacza Paweł Mirowski, zastępca prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Paweł Mirowski dodaje, że Fundusz starał się zostawić gminom jak największy margines swobody, określając jedynie maksymalne dofinansowanie z podziałem na maksymalny udział dotacji w kosztach kwalifikowanych, w zależności od dochodów wnioskodawcy. Wysokość bezzwrotnej dotacji może stanowić 30, 60 lub nawet 90 proc. kosztów kwalifikowanych zadań finansowanych w ramach programu.
NFOŚiGW zaznacza, że jeżeli wnioskodawca w programie Ciepłe Mieszkanie mieszka na terenie gminy, która znajduje się na liście gmin z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem, to może wnioskować o jeszcze wyższe dofinansowanie. Wówczas, w zależności od dochodów wnioskodawcy będzie to odpowiednio 35, 65 lub nawet 95 proc. kosztów kwalifikowanych.
„Jestem przekonany, że pierwsze gminy złożą wnioski o środki niemalże natychmiast, pozwala nam na takie przypuszczenie liczba pytań ze strony samorządów, które wpływały do nas w trakcie przygotowywania dokumentacji programowej”- dodaje Paweł Mirowski.
W swoim komunikacie NFOŚiGW zaznacza, że gminy we własnym zakresie będą określać terminy składania wniosków przez beneficjentów końcowych, zamieszczając stosowne ogłoszenia na swoich stronach internetowych.
Beneficjentem programu jest gmina, której dotację przyznaje wfośigw obejmujący swoim działaniem teren województwa, w którym jest ona zlokalizowana. To gmina przeprowadza nabór wniosków dla beneficjentów końcowych Po przeprowadzeniu naboru i ocenie wniosków o dofinansowanie, gmina zawiera umowy o dofinansowanie z beneficjentami końcowymi (osobą fizyczną posiadającą tytuł prawny wynikający z prawa własności lub ograniczonego prawa rzeczowego do lokalu mieszkalnego, znajdującego się w budynku mieszkalnym wielorodzinnym).
Gminy będą mogły aplikować o dofinansowanie w ramach programu do wfośigw w trybie ciągłym w podziale na 2 nabory. Pierwszy nabór zostanie przeprowadzony do 31 grudnia 2022 r. Natomiast drugi nabór zostanie przeprowadzony do 31 grudnia 2023 r., w zależności od dostępności środków.
Poziom 1 - podstawowy: Beneficjentem końcowym programu „Ciepłe Mieszkanie” może zostać każdy właściciel lokalu mieszkalnego w budynku wielorodzinnym, którego roczne dochody nie przekraczają kwoty 120 tys. zł.
Intensywność dofinansowania wyniesie w takim przypadku:
Poziom 2 - podwyższony: Beneficjentem końcowym programu „Ciepłe Mieszkanie” może zostać każdy właściciel lokalu mieszkalnego w budynku wielorodzinnym, którego miesięczne dochody nie przekraczają kwoty:
Intensywność dofinansowania wyniesie w takim przypadku:
Poziom 3 - najwyższy: w przypadku tego progu Beneficjentem końcowym programu „Ciepłe Mieszkanie” może zostać każdy właściciel lokalu mieszkalnego w budynku wielorodzinnym, którego miesięczne dochody nie przekraczają kwoty:
Intensywność dofinansowania wyniesie w takim przypadku:
NFOŚiGW zastrzega, że we wszystkich trzech progach warunkiem otrzymania wsparcia będzie zobowiązanie się beneficjenta końcowego, że po zakończeniu realizacji inwestycji w mieszkaniu nie będą zainstalowane żadne źródła ciepła o klasie niższej niż 5. wg normy przenoszącej normę europejską EN 303-5.
Źródło: NFOŚiGW, MKiŚ, globenergia.pl
Dodano: 28-07-2022
Cena gazu ziemnego na polskiej Towarowej Giełdzie Energii pierwszy raz w historii przebiła 800 zł/MWh w dostawie na cały przyszły rok. Z kolei dostawa gazu na dziś została wyceniona na niemal 1036 zł/MWh. To efekt dalszych ograniczeń dostaw tego paliwa do Niemiec przez Gazprom. To może się przełożyć na wzrost cen gazu dla gospodarstw domowych o 200-300%.
W środę cena gazu ziemnego z dostawą w czwartek, 28 lipca 2022 roku, została wyceniona na 1035,75 zł/MWh. Tak drogo na polskim rynku spot wcześniej było tylko raz – tuż po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Wówczas szok cenowy szybko jednak minął. Dostawy gazu płynęły do Europy bez zmian, więc rynek wrócił w okolice wysokich, ale stabilnych cen w okolicach 450 zł/MWh.
Obawy o dostawy gazu w 2023 roku cały czas jednak narastały. Kontrakty na przyszły rok są zwykle zawierane powyżej cen dostaw bieżących (spot). Rynek spodziewa się bowiem, że w przyszłym roku, zwłaszcza zimą, sytuacja będzie znacznie gorsza niż dziś.
Efektem jest wczorajsze przebicie, pierwszy raz w historii polskiej giełdy, poziomu 800 zł za dostawy na przyszły rok. Kontrakt z równomierną dostawą przez cały 2023 rok osiągnął na Towarowej Giełdzie Energii cenę 822 zł/MWh.
Średnia ważona cena gazu z dostawą w 2023 roku od stycznia do dziś wynosi już 420 zł i wszystko wskazuje na to, że do końca roku jeszcze wzrośnie. Tymczasem w ubiegłym roku średnia ważona cena dostaw na ren rok nieznacznie przekroczyła 188 zł/MWh. Różnica między obiema wartościami pokazuje o ile już dziś powinny wzrosnąć taryfy na gaz dla gospodarstw domowych w przyszłym roku. Jeżeli jednak przyjmiemy, że ceny na giełdzie nie spadną już do końca roku, wówczas wzrosty taryf powinny wynieść 200-300%.
Ceny gazu ziemnego rosną w całej Europie na skutek obaw o zakręcenie kurka przez Rosję, podsycanych przez wstrzymywanie i zmniejszanie dostaw przez Gazprom pod pretekstem prac utrzymaniowych na gazociągu Nord Stream 1. Jeżeli sytuacja się nie zmieni, dostawy gazociągami z Afryki i Norwegii, nawet w połączeniu z rekordowymi dostawami gazu skroplonego (LNG), nie będą są w stanie zrównoważyć popytu i podaży gazu na europejskim rynku, o ile popyt w Europie nie spadnie.
Pod wpływem rekordowych cen gazu jego konsumpcja w Polsce od początku roku już spadła o 10%. Część ciepłowni i elektrociepłowni, które miały wybór, zamiast gazu wróciły do spalania węgla. Rekordowe ceny przekładają się już też na funkcjonowanie przemysłu. Prawdopodobnie część firm w Polsce i reszcie Europy będzie musiała zmniejszyć, przerwać lub całkowicie zrezygnować z produkcji na skutek cen energii i paliw.
Uruchomienie nowej drogi dostaw z Norwegii w postacie gazociągu Baltic Pipe, nawet jeżeli PGNiG zakontraktuje jakieś dostawy gazu tym połączeniem, a nie tylko zdolności przesyłowe, niewiele niestety zmieni. Rynki gazu w Europie są już na tyle mocno połączone, że ceny na wszystkich rynkach są niemal identyczne. Jeżeli cena na jednym z nich miałaby spaść, natychmiast rośnie eksport na pozostałe rynki i cena się wyrównuje.
Źródło: giełda enerace.com
W tej sytuacji wzrost cen gazu może, drogą rynkową, zapewnić pełne pokrycie zapotrzebowania odbiorców, ponieważ ci, którzy spalają go w sposób najmniej efektywny lub mają największe problemy ze znalezieniem klientów na swoje, drogie produkty, będą rezygnować z produkcji, zapewne też bankrutować. Także wzrost taryf dla gospodarstw domowych powinien przełożyć się na oszczędniejsze zużycie gazu tej zimy i ułatwić pokrycie zapotrzebowania przez malejącą podaż. Równolegle rząd powinien jednak zająć się wsparciem najuboższych rodzin, aby zrekompensować im częściowo znaczące wzrosty kosztów ogrzewania.
Najgorszym rozwiązaniem, po które często sięgają jednak polscy politycy, będzie próba utrzymania niskich cen gazu dla gospodarstw domowych i przemysłu. Jeżeli interwencja byłaby podejmowana na rynku hurtowym, Polska wyeksportuje swoje zapasy gazu, tak jak zrobiliśmy to już z węglem, poprzez eksport energii elektrycznej. Natomiast ingerencja na poziomie cen i taryf, poza gigantycznym obciążeniem podatników, nie zachęcałaby do redukcji zapotrzebowania na gaz, co przełożyłoby się na dalszy wzrost jego rynkowej ceny, a więc dalsze koszty „zamrażania” cen dla podatników i w ostateczności konieczność administracyjnego ograniczania dostaw.
Źródło: wysokienapiecie.pl
Dodano: 22-07-2022
Rada Ministrów planuje przyjąć projekt ustawy o dodatku węglowym. Regulacja ma na celu zapewnienie wsparcia dla dużej grupy gospodarstw domowych w Polsce, w tym również gospodarstw najuboższych energetycznie. Dodatek węglowy ma pokryć części kosztów wynikających ze wzrostu cen na rynku energii, w tym kosztów opału. Zgodnie z zapowiedziami jednorazowe wsparcie finansowe dla gospodarstw domowych wynosić będzie 3 tys. złotych.
Przyjęcie projektu ustawy o dodatku węglowym planowane jest na III kwartał bieżącego roku. Projektowany dodatek ma na celu wsparcie dużej grupy odbiorców w pokryciu części kosztów ogrzewania. Zgodnie z proponowanymi przepisami, dodatek węglowy przysługiwał będzie gospodarstwu domowemu, gdy głównym źródłem ogrzewania jest: kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe, zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem zawierającymi co najmniej 85 proc. węgla kamiennego.
Kluczowym warunkiem uzyskania środków w ramach dodatku węglowego jest uzyskanie wpisu lub zgłoszenie źródła ogrzewania do centralnej ewidencji emisyjności budynków. Dodatek ma wynosić 3 tys. i będzie on przyznawany jednorazowo.
Dodatek węglowy jest związany z gospodarstwem domowym. Jeśli kilku domowników złoży wniosek o przyznanie dodatku, przyznawany będzie on temu z wnioskodawców, który złożył wniosek jako pierwszy.
Termin na składanie wniosków o wypłatę dodatku upływa 30 listopada 2022 r. Gmina ma więc maksymalnie miesiąc na wypłatę przyznanych środków. Wzór wniosku o przyznanie dodatku węglowego zostanie określony w stosownym rozporządzeniu ministra odpowiedzialnego za energię. Ma to na celu odciążenie gmin, a także ujednolicenie formularza. Ponadto inną regulacją mającą na celu uproszczenie realizacji wypłat gminom jest przyznawanie dodatku za pomocą informacji, bez konieczności wydawania decyzji administracyjnej, co znacznie przyspieszy cały proces.
Narzędziem weryfikacyjnym spełnienia warunków uzyskania dodatku węglowego ma być dostęp do danych zawartych w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Gminy mają dostać wgląd do baz danych CEEB.
Projekt będzie określał przepisy zwalniające to świadczenie od podatku dochodowego od osób fizycznych. Dodatek będzie wyjęty spod egzekucji administracyjnej - nie będzie uwzględniany przy obliczaniu wysokości osiągniętego dochodu.
Zgodnie z naszymi przewidywaniami poprzednia inicjatywa rządu nie spotkała się z zainteresowaniem po stronie sprzedawców. W związku z tym rząd prawdopodobnie porzuci poprzednią ustawę o rekompensatach i wprowadzi nową ustawę ustanawiającą dopłaty. Poprzednią inicjatywę rządu (rekompensaty do cen węgla) analizowaliśmy TUTAJ.
Źródło: lSBnews, globenergia.pl
Dodano: 20-07-2022
Chcesz wymienić piec lub kocioł na bardziej ekologiczne i oszczędne źródło ciepła? Na wymianę kopciucha możesz dostać teraz więcej! Wszystko to w ramach programu Czyste Powietrze Plus. Od 15 lipca 2022 r. rozszerzono program Czyste Powietrze. Obecnie na wymianę kopciucha oraz kompleksową termomodernizację domu jednorodzinnego beneficjenci mogą liczyć na dofinansowanie wyższe o 10 tys. zł. W przypadku osób o niskich dochodach, maksymalna dotacja może wynieść nawet 79 tys. zł. Wszystko wskazuje na to, że będziemy mogli uzyskać wyższe dotacje, a jednak zmiana finansowania nie dotyczy aż 70 proc. beneficjentów programu (brak dodatku dla I grupy dochodowej). Co jeszcze zmieniono w programie Czyste Powietrze?
Zapewnienie środków na realizację programu na rzecz poprawy jakości powietrze w Polsce to nie wszystko. Sprawna dystrybucja środków wymaga ciągłych udoskonaleń programu. Od momentu uruchomienia programu Czyste Powietrze (wrzesień 2018 r.), był on wielokrotnie modyfikowany i poprawiany, aby realizacja założeń przebiegała jak najszybciej. MKiŚ i Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wprowadzają kolejne zmiany w programie. Program pod umowną nazwą Czyste Powietrze Plus dzięki wprowadzonym zmianom ma być szybciej wdrażany i zgodnie z informacjami MKIŚ stanie się atrakcyjniejszy dla osób o niskich dochodach.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska jako główny cel programu obrało likwidację zjawiska ubóstwa energetycznego w polskim społeczeństwie. Stąd w programie Czyste Powietrze Plus pojawiają się podwyższone kwoty dotacji dla najmniej zarabiających. Wsparcie finansowe będzie większe o 10 tys. zł.
“Aktualizacja maksymalnych kwot dofinansowania pozwoli mniej zarabiającym beneficjentom na wykonanie szerszego zakresu prac” - dodaje Minister Klimatu i Środowiska, Anna Moskwa.
W programie wprowadzono również prefinansowanie. W praktyce oznacza to wypłatę zaliczki na poczet wydatków związanych z remontem. Zdaniem resortu Klimatu i Środowiska, prefinansowanie otworzy nowe możliwości przed osobami, które dotychczas nie miały dostatecznych środków na rozpoczęcie przedsięwzięcia. Przed rozszerzeniem programu Czyste Powietrze, dotacja była udzielana po wymianie kotła i po wykonaniu termomodernizacji.
Osoby o niższych dochodach, uprawnione do podwyższonego i najwyższego poziomu wsparcia po obecnych zmianach będą mogły liczyć na dofinansowanie wyższe o 10 tys. zł. O prefinansowanie również mogą ubiegać się wyłącznie osoby z podwyższonego i najwyższego poziomu wsparcia. Po obecnych zmianach, maksymalna bezzwrotna dotacja w podwyższonym dofinansowaniu zwiększy się z 37 do 47 tys. zł. Górny pułap dofinansowania w części programu przeznaczonej dla osób o najniższych dochodach (najwyższy poziom dofinansowania) wzrośnie z 69 do 79 tys. zł.
Dzięki prefinansowaniu, beneficjenci będą mogli z wyprzedzeniem otrzymać aż do 50 proc. przewidzianej kwoty dotacji. Pieniądze te nie trafią jednak bezpośrednio do beneficjentów. Właściwy wojewódzki oddział NFOŚiGW przekaże pieniądze na rachunek wykonawcy w terminie do 14 dni od daty zawarcia umowy o dofinansowanie. Dotychczas wypłata dotacji odbywała się w formie refundacji dopiero po zakończeniu części lub całości przedsięwzięcia. Stanowi to znaczne udogodnienie dla najuboższych wnioskodawców i ma pomóc im w podjęciu decyzji o rozpoczęciu modernizacji.
“Chcemy, żeby wymianę pieca na ekologiczny oraz termo-remont domu można było przeprowadzić jeszcze szybciej niż do tej pory i na szerszą skalę.” - podsumowuje wiceszef NFOŚiGW, Paweł Mirowski.
Zdaniem wiceszefa NFOŚiGW, poprawa jakości powietrza w Polsce, poprzez wymianę źródeł ciepła na ekologiczne oraz przeprowadzenie termo-remontu będzie łatwiejsze do osiągnięcia, jeśli beneficjenci dostaną dotacje w wyższych kwotach. Przedstawiciel zaznacza, że duże znaczenie w realizacji tego celu ma także wprowadzenie prefinansowania, dzięki któremu wykonawcy robót otrzymają do dyspozycji połowę przyznanych pieniędzy niemal od ręki.
Aby otrzymać dotację zwiększoną o 10 tys. zł. wnioskodawca musi należeć do grupy beneficjentów o najniższych dochodach. Fakt ten musi zostać potwierdzony stosownym zaświadczeniem o wysokości zarobków.
W przypadku prefinansowania, warunkiem wypłaty zaliczki ma być przesłanie wraz z wnioskiem o dotację umowy zawartej z wykonawcą na przeprowadzenie konkretnych prac zgodnych z zapisami programu. Ze ścieżki prefinansowania w Czystym Powietrzu Plus będą mogli skorzystać beneficjenci kwalifikujący się w programie do podwyższonego i najwyższego poziomu dofinansowania. MKiŚ zaznacza, że w ramach realizowanego przedsięwzięcia możliwe będzie zawarcie do trzech umów z wykonawcami. Mogą one zostać dostarczone na etapie uzupełniania wniosku, na co wnioskodawca będzie miał 10 dni roboczych. Zaliczka w wysokości do 50 proc. najwyższej możliwej wysokości dotacji, przypadającej dla danego beneficjenta, będzie wypłacana bezpośrednio na konto wykonawcy.
Polski Alarm Smogowy (PAS) przeanalizował zmiany wprowadzone w programie Czyste Powietrze. Nowa odsłona programu Czyste Powietrze nie przypadła do gustu organizacji działającej na rzecz poprawy jakości powietrza w Polsce. PAS zaznacza, że zmiany w Czystym Powietrzu wprowadzone od 15 lipca 2022 r. są jedynie pozorne i nieadekwatne do zmieniającej się sytuacji.
Według szacunków PAS, program Czyste Powietrze może doprowadzić do zmniejszenia zużycia węgla w gospodarstwach domowych nawet o połowę. PAS zauważa, że gdyby kilka lat temu rząd zaczął na poważnie traktować efektywność energetyczną, to dziś zużycie węgla w gospodarstwach domowych nie wynosiłoby 9-11 mln ton rocznie, lecz mniej niż 5 mln.
"Nie musielibyśmy teraz desperacko szukać po świecie brakujących kilku milionów ton węgla" - dodaje Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego.
Źródło: MKiŚ, PAS, czystepowietrze.gov.pl, globenergia.pl
Dodano: 16-07-2022
Uznany japoński producent pomp ciepła i klimatyzacji zbuduje swoją pierwszą fabrykę pomp ciepła za 1,5 mld zł w Polsce. Fabryka powstanie w Ksawerowie, w Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Zakład zacznie produkować pompy ciepła w lipcu 2024 r. Ile osób znajdzie zatrudnienie w fabryce?
“Dzięki nowej fabryce kontynuujemy naszą strategię „bliskości”, która zakłada, że wszystkie produkty grzewcze sprzedawane w Europie są również produkowane na tym kontynencie.” - komentuje Hiromitsu Iwasaki, Daikin Europe.
Wiceprezes koncernu zapowiedział również, że dzięki tej inwestycji spółka chce osiągnąć pozycję lidera w segmencie pomp ciepła na wszystkich kluczowych rynkach w Europie.
W 2021 r. na europejskim rynku pomp ciepła odnotowano sprzedaż ponad 1 mln tych urządzeń. Zgodnie z szacunkami, do 2025 r. rocznie będzie instalowanych co najmniej 3 mln pomp ciepła. Oznacza to roczny wzrost na poziomie około 30 proc. Japoński producent zdecydowanie reaguje na rosnący popyt w Europie. Do 2025 roku zatrudnienie w fabryce znajdzie 1000 osób.
W lipcu 2024 r. nastąpi pełny rozruch fabryki. Będzie to wtedy pierwszy w pełni zeroemisyjny zakład.
“Jestem przekonany, że nasze moce produkcyjne będą w stanie w przyszłości obsłużyć nasz rodzimy rynek i nie tylko. Jeśli będzie większe zapotrzebowanie na ten asortyment to mamy w Europie wiele zakładów, które mogą nas wesprzeć.” - komentuje Tomasz Dobryniewski dyrektor zarządzający firmą Daikin w Polsce.
“Z roku na rok będzie ono rosło. Natomiast nasza zdolność produkcyjna, docelowo będzie na poziomie 400 tys. sztuk. To ile z tego sprzedamy w Polsce, będzie zależało od tego jakie będzie zapotrzebowanie”. - dodaje Tomasz Dobryniewski.
Minister Rozwoju i Technologii Waldemar Buda zaznaczył, że Polska prowadziła ze stroną japońską intensywne rozmowy, czego efektem jest zapowiedź inwestycji w fabrykę.
“To będzie największa inwestycja w województwie łódzkim i taka, na której nam najbardziej zależy: innowacyjna, z dobrymi miejscami pracy, o bardzo wysokich nakładach inwestycyjnych. Co więcej oparta na najnowocześniejszych i ekologicznych rozwiązaniach.” - komentuje Minister Rozwoju i Technologii.
Źródło: DAIKIN, globenergia.pl
Dodano: 13-07-2022
Prezydent RP Andrzej Duda podpisał 11 lipca 2022 r. ustawę, która określa maksymalną cenę (996,60 zł) tony węgla kamiennego (także brykietu lub peletu zawierających co najmniej 85% węgla kamiennego) dla odbiorców indywidualnych (gospodarstw domowych), wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych. Większość przepisów ustawy wejdzie w życie po upływie 14 dni od dnia publikacji ustawy w Dzienniku Ustaw.
Przez gospodarstwo domowe ustawa rozumie gospodarstwo, którego głównym źródłem ogrzewania są: kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe, zasilane paliwem stałym.
Członek gospodarstwa domowego chcąc dokonać zakupu paliwa stałego, po cenie nie wyższej niż 996,60 zł brutto za tonę będzie obowiązany do przekazania sprzedawcy oświadczenia o ilości tego paliwa, które nabył po dniu wejścia w życie ustawy oraz udokumentowania faktu, że pod adresem budynku, w którym znajduje się gospodarstwo domowe, jest zlokalizowane źródło spalania paliw stałych.
Analogiczne wymogi ustawa nakłada na osobę działającą w imieniu i na rzecz wspólnoty mieszkaniowej albo spółdzielni mieszkaniowej, nabywającą paliwa stałe dla tej wspólnoty lub spółdzielni.
Wzory oświadczeń składanych w tym zakresie przedsiębiorcy sprzedającemu paliwo stałe określają załączniki do ustawy.
Podczas zakupu węgla w cenie preferencyjnej trzeba będzie przekazać sprzedawcy informację o ilości węgla, jaki gospodarstwo domowe kupiło od dnia wejścia w życie ustawy.
Wymagana też będzie deklaracja o źródłach ciepła lub źródłach spalania paliw lub kopia deklaracji o źródłach ciepła lub źródłach spalania paliw. Chodzi o zgłoszenie tych źródeł do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB).
Ustawa przewiduje rekompensatę dla przedsiębiorców w wysokości nie wyższej niż 1073,13 zł brutto za sprzedaż jednej tony paliwa stałego sprzedanego dla jednego gospodarstwa domowego. Rekompensaty nie będą przysługiwać bezpośrednio kupującym, tylko przedsiębiorcom, którzy sprzedawać będą węgiel gospodarstwom domowym. Rekompensaty będą przysługiwały także w przypadku sprzedaży w/w paliw stałych wspólnocie mieszkaniowej albo spółdzielni mieszkaniowej.Uprawnionymi do uzyskania rekompensaty będą przedsiębiorcy wykonujący działalność gospodarczą w zakresie wprowadzania do obrotu paliw, którzy są wpisani do Centralnego Rejestru Podmiotów Akcyzowych.
Rekompensata będzie wypłacana przedsiębiorcy na jego wniosek. Wniosek będzie składany:
1) jednorazowo, w terminie od dnia 15 października 2022 r. do dnia 31 października 2022 r. – w odniesieniu do transakcji sprzedaży dokonanych w okresie od dnia wejścia w życie ustawy do dnia 30 września 2022 r., oraz
2) jednorazowo, w terminie od dnia 1 stycznia 2023 r. do dnia 20 stycznia 2023 r. – w odniesieniu do transakcji sprzedaży dokonanych w okresie od dnia 1 października 2022 r. do dnia 31 grudnia 2022 r.
W przypadku pozytywnej weryfikacji kompletnego wniosku o wypłatę rekompensaty Zarządca Rozliczeń zatwierdzał będzie ten wniosek i dokonywał wypłaty - odpowiednio w terminach:
1) do dnia 31 grudnia 2022 r. - w przypadku wniosku dotyczącego transakcji sprzedaży dokonanych w okresie od dnia wejścia w życie ustawy do dnia 30 września 2022 r. oraz
2) do dnia 31 marca 2023 r. - w przypadku transakcji sprzedaży dokonanych w okresie od dnia 1 października 2022 r. do dnia 31 grudnia 2022 r.
Rekompensaty wypłacane będą z Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny, o którym mowa w ustawie z dnia 28 grudnia 2018 r. o zmianie ustawy o podatku akcyzowym oraz niektórych innych ustaw. Fundusz Wypłaty Różnicy zostanie w 2022 r. zasilony kwotą 3 000 000 000 zł, pochodzącą ze środków Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, o którym mowa w ustawie z dnia 31 marca 2020 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw. Zwiększone zostaną także wpłaty do Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny środków uzyskanych ze sprzedaży w drodze aukcji uprawnień do emisji, o których mowa w art. 49 ust. 1 ustawy z dnia 12 czerwca 2015 r. o systemie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych.
Ustawa nowelizuje także ustawę z dnia 19 lipca 2019 r. o systemie rekompensat dla sektorów i podsektorów energochłonnych, wprowadzając zmiany w zakresie sposobu obliczania zwiększenia rekompensat wypłacanych na jej podstawie w przypadku powstania nadwyżki przeznaczonych na ten cel środków oraz zmiany dotyczące sposobu wykonania przez podmiot, który uzyskał rekompensatę, obowiązku ograniczenia emisji gazów cieplarnianych.
Większość zapisów ustawy wejdzie w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia (tj. publikacji ustawy w Dzienniku Ustaw).
Źródło: Kancelaria Prezydenta RP, infor.pl
Dodano: 15-07-2022
Trzech z czterech największych sprzedawców energii elektrycznej, kontrolowanych bezpośrednio lub pośrednio przez Skarb Państwa, złożyło wnioski o wzrost taryf sprzedaży energii elektrycznej gospodarstwom domowym jeszcze w tym roku – ustalił portal WysokieNapiecie.pl. Najniższy wniosek opiewa na ok. 6%. To efekt szybko rosnących cen giełdowych w Polsce i reszcie Europy.
Z informacji WysokieNapiecie.pl wynika, że trzy państwowe koncerny energetyczne – Energa, Enea i Tauron − złożyły wnioski o zmianę obowiązującej taryfy na sprzedaż energii odbiorcom w gospodarstwach domowych. Liczą na akceptację podwyżek cen dla gospodarstw domowych jeszcze w tym roku. Najniższy wiosek, złożony przez Tauron, opiewa na ok. 6% do końca 2022 roku – ustaliło WysokieNapiecie.pl.
Spółki energetyczne rzadko wnioskują o zmianę taryf w czasie ich obowiązywania, bo proces taryfowania jest czasochłonny i wymaga zaangażowania wielu osób. Zwykle wnioski pojawiają się pod koniec roku, są zatwierdzane przez URE w grudniu i zaczynają obowiązywać od stycznia. Fakt, że koncerny wnioskują do Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki o podniesienie stawek jeszcze na kilka miesięcy przed końcem roku pokazuje z jak wyjątkową sytuacją mamy do czynienia.
Wzrost giełdowych cen energii nie tylko się utrzymał, ale wręcz przyśpieszył w ostatnich tygodniach. W piątek ceny energii z dostawą w 2023 roku pobiły kolejny rekord i wyniosły 1560 zł/MWh. Z kolei cena rozliczeniowa na czwarty kwartał tego roku wyniosła 1757 zł/MWh. Dostawy w godzinach szczytowego zapotrzebowania w czwartym kwartale (gdy gospodarstwa domowe zużywają relatywnie dużo prądu) wyceniono na – bagatela − 1968 zł/MWh (niemal 2 zł/kWh).
Natomiast taryfy po jakich spółki energetyczne sprzedają dziś prąd gospodarstwom domowych wahają się, w najpopularniejszej taryfie G11 (całodobowej), od 413 zł w Enerdze do 415 zł/MWh netto w Tauronie. To niespełna 25% obecnych rynkowych cen na najbliższy kwartał.
A sprzedawcy, w cenach prądu, powinni uwzględnić jeszcze obowiązek zakupu kolorowych certyfikatów, wspierających OZE i efektywność energetyczną, akcyzę (tylko chwilowo została obniżona do zera), profil odbiorców (dokupowanie dla klientów droższych godzin szczytowych) i swoją marżę.
Nie jest jednak przesądzone, że Prezes URE uzna to za argument do zmiany taryf. Sprzedawcy energii z urzędu, czyli cztery największe grupy energetyczne, powinni zabezpieczać dostawy energii dla swoich klientów znacznie wcześniej, głównie w poprzednim roku. Chociaż ceny dostaw energii na ten rok zaczęły rosnąć już wiele miesięcy temu, to jednak średnia ważona cena kontraktu na 2022 roku wyniosła w 2021 roku „jedynie” 378 zł/MWh. Nie wszystkie produkty są jednak płynne, a więc znajdują wielu oferentów i kupujących, więc zapewnienie pokrycia wyższego zimowego zapotrzebowania odbiorców domowych w ubiegłym roku mogło być trudne.
Jeżeli jednak któraś z grup energetycznych kupiła w ubiegłorocznej cenie więcej prądu niż jej klienci zużywają, nadwyżki może odsprzedawać teraz z dużym zyskiem. Gorzej, jeżeli nie doszacowała zużycia u swoich klientów i musi teraz dokupować brakującą energię. O to drugie wcale nie było trudno, bo po bardzo dynamicznym wzroście zapotrzebowania już w ubiegłym roku (aż o 5,4% r/r), wzrost zużycia odbiorców w tym roku wciąż się utrzymuje i od stycznia do maja wyniósł 1,6% r/r.
Z „taryf”, czyli stawek za energię regulowanych przez URE, korzysta dziś ok. 10 mln polskich rodzin. Pozostałe 5 mln odbiorców domowych korzysta z „cenników” czy też „ofert”, a więc wolnorynkowych stawek, często z dodatkowymi usługami takimi jak dostęp do prywatnej opieki medycznej, serwisantów, ekologicznej energii czy gwarancji rabatów lub cen na kolejne lata.
To czy korzystamy z „taryfy” czy „cennika” najłatwiej rozpoznać po tym czy na rachunku za energię mamy taką pozycję jak „opłata handlowa” albo „stawka stała” – są one doliczane jedynie do wolnorynkowych umów i zwykle wynoszą od 5 do 35 złotych miesięcznie.
Ceny energii w ofertach dla pozostałych 5 mln gospodarstw domowych często już wzrosły. Wczoraj pisaliśmy o ofercie PGNiG, która zaoferowała swoim klientom sprzedaż prądu po 1,70 zł/kWh i opłatę handlową w wysokości 35 zł/m-c brutto. Z kolei Tauron, w ramach oferty z gwarancją utrzymania niskich cen prądu (50 gr/kWh) zaoferował klientom posiadającym już taki produkt, którym umowa się kończy zachowanie cen energii na kolejny rok, ale podwyższenie od stycznia opłaty handlowej do 155 zł/m-c z VAT.
Inne cenniki wolnorynkowe też zapewne będą drożeć. Większość z nich to jednak „gwarancje rabatu”, czyli oferta ze stawką odnoszącą się do cen taryfowych. Gdy taryfy pójdą do góry, odbiorcy z takim produktem też otrzymają wyższe rachunki, ale z gwarantowanym rabatem wynoszącym zwykle od 0,2% do 10% względem stawek z taryfy zatwierdzonej przez URE.
Sytuacja na rynku energii jest dziś jednak tak trudna, że część mniejszych sprzedawców w ogóle zrezygnowała z oferowania energii elektrycznej nowym odbiorcom domowym. – Nie ofertujemy już nowych klientów w grupie G [gospodarstw domowych – red.]. Skupiliśmy się na drobnych odbiorcach biznesowych, zwłaszcza w taryfie C, tam duzi sprzedawcy energii stosują na tyle wysokie marże, że mniejsi sprzedawcy bez problemu mogą zaoferować im niższe ceny. Z kolei na rynku sprzedaży energii elektrycznej do odbiorców domowych marże mogą być w przyszłym roku wręcz ujemne – dodaje nasz rozmówca.
Problem dynamicznego wzrostu cen energii na rynku hurtowym i w efekcie wzrostu cen sprzedaży energii do odbiorców końcowych, dotyczy dziś praktycznie całej Europy i większości świata. Popandemiczna odbudowa gospodarki, za którą nie nadążyła podaż surowców energetycznych, a następnie wojna, wywindowały najpierw ceny uprawnień do emisji CO2, a następnie surowców energetycznych. W Polsce, ze względu na utrzymywanie przez wiele miesięcy niższych cen giełdowych niż u naszych sąsiadów, zaczęło w końcu brakować węgla z krajowych kopalń, bo na taki skok zapotrzebowania nie da się utrzymywać ich zdolności wydobywczych w rezerwie. W efekcie dziś wiele elektrowni ogranicza produkcje prądu, bo nie ma czym palić w kotłach, a efektem jest wzrost cen prądu i import, który pomoże nam przynajmniej zgromadzić zapasy węgla na zimę, która może być jeszcze trudniejsza niż obecna sytuacja.
Źródło: wysokienapiecie.pl
Dodano: 18-07-2022
Od 29 czerwca 2022 r. obowiązuje rozporządzenie Ministra Klimatu i Środowiska o czasowym zawieszeniu norm jakości węgla. Działanie to ma, zdaniem rządu, zwiększyć dostępność węgla dla gospodarstw domowych i małych kotłowni oraz umożliwić obniżenie jego ceny, a także dodatkowo wspomóc proces stabilizowania sytuacji na rynku i zabezpieczyć gospodarstwa domowe przed sezonem zimowym
Dodano: 06-07-2022
Na podstawie ustawy "antywiatrakowej" spod zabudowy jednorodzinnej może być wyłączone ponad 6 tys. kilometrów kwadratowych powierzchni Polski. W związku z coraz większym udziałem farm wiatrowych w polskiej energetyce jest potrzeba nowelizacji przepisów. Zasada 10H może zostać zmodyfikowana.
Jeden z radnych z partii zielonych w Hamburgu chce zakazu budowy domów jednorodzinnych na terenie miasta, a przynajmniej niektórych jego dzielnic. Czy takie drastyczne rozwiązania są możliwe również w Polsce? Czy istnieją podobne ograniczenia dla budownictwa jednorodzinnego?
Na szczęście w naszym kraju na razie nie musimy obawiać się takich ograniczeń w budowie domów jednorodzinnych na terenie miast. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z tego, że istnieją ograniczenia dotyczące budowy domów na wielu innych terenach, w tym miejskich i podmiejskich związane z planowanymi lub istniejącymi farmami wiatrowymi. Warto na to zwrócić uwagę wybierając działkę pod wymarzony projekt domu.
Farmy wiatrowe od dawna są elementem polskiego krajobrazu, wciąż jednak budzą spore emocje. Mają swoich zagorzałych zwolenników i przeciwników. Jedno jest pewne, tak jak nikt nie chce mieszkać tuż przy ruchliwej drodze tak nikt nie chce mieszkać tuż obok farmy wiatrowej.
Żeby przekonać się, jak różne są opinie na temat szkodliwości sąsiedztwa elektrowni wiatrowych wystarczy spojrzeć na rezultaty wyszukiwań w Google. Opinie za i przeciw przemieszane są tutaj ze sobą jedna obok drugiej. Niestety to samo można powiedzieć o wynikach badań, w zależności od tego, która z grup interesu zlecała, a co za tym idzie finansowała badania takiego wyniku możemy się spodziewać.
Podstawą uregulowań dotyczących budowy farm wiatrowych jest ustawa z maja 2016 roku o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, zwana też "ustawą antywiatrakową". Zgodnie z jej zapisami nie wolno postawić nowej turbiny wiatrowej, jeśli w promieniu dziesięciu jej wysokości znajduje się budynek mieszkalny. Jest to tak zwana zasada 10H. Przepis ten dotyczy całej turbiny, z uwzględnieniem wirnika wraz z łopatami, czyli całkowitej wysokości elektrowni wiatrowej.
Niestety ustawa ta działa również w drugą stronę i nie wolno budować domów w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność wysokości istniejących turbin. Przyjmując, że przeciętna wysokość turbiny wiatrowej wynosi około 150 metrów, powoduje to w praktyce zakaz budowy domów w odległości mniejszej niż 1500 metrów od istniejących farm wiatrowych.
Nawet jeśli ktoś posiada uzbrojoną działkę, mieszczącą się wewnątrz strefy oddziaływania turbiny, określonej ustawą to najprawdopodobniej nie otrzyma pozwolenia na budowę. Wyjątkiem jest tu sytuacja, w której inaczej stanowi istniejący Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego, ale posiada go niewiele mniejszych gmin, ponieważ przygotowanie MPZP wiąże się z dużymi kosztami.
Może nie brzmi to zbyt groźnie, ale już pobieżne spojrzenie na mapę takich stref dostępną na geoportalu wskazuje, że problem jest poważny, szczególnie w kilku regionach kraju. Obszary wykluczone z budowy domów pojawiają się w okolicach Kołobrzegu, Chodzieży, Malborka czy Słupska. W większym rozproszeniu, ale w podobnym stopniu problem dotyczy to wielu gmin na terenie województwa kujawsko-pomorskiego. Pojedyncze przykłady takich stref dotyczą całego kraju.
Jak podaje portal wysokienapiecie.pl w maju 2021 roku mieliśmy w Polsce 3706 turbin wiatrowych. Powierzchnia wyłączona spod zabudowy na podstawie ustawy "antywiatrakowej" to według obliczeń cytowanego portalu 6312 kilometrów kwadratowych. Dla porównania najmniejsze z polskich województw - opolskie ma 9412 kilometrów kwadratowych powierzchni.
Turbiny wiatrowe na pewno nie są miłym sąsiedztwem, polskie przepisy wydają się być w tym względzie jednak nazbyt restrykcyjne. Zwolennicy budowy turbin wiatrowych dowodzą, że już w odległości równej wysokości turbiny, czyli około 150 metrów od jej podstawy poziom hałasu spada poniżej maksimum dopuszczanego przez przepisy w sąsiedztwie budynków mieszkalnych. Ta opinia, jakkolwiek być może zgodna z przepisami, wydaje się mocno przesadzona.
Cytowany przez wysokienapiecie.pl burmistrz Margolina mówi, że sam mieszka 700 metrów od turbin i słyszy je tylko wieczorem, kiedy ma otwarte okna i wokół panuje całkowita cisza. Kto ma zatem rację?
Prawda leży zapewne pośrodku, w odległości kilkuset metrów od turbin słychać tylko nieco głośniejszy szum. Pod znakiem zapytania pozostaje kwestia infradźwięków, jakie emitują turbiny. Dźwięki te, o częstotliwości zbyt niskiej dla ludzkiego ucha miałyby mieć szkodliwy wpływ na zdrowie i samopoczucie okolicznych mieszkańców.
Technologia idzie jednak naprzód, konstruktorzy wyciągają odpowiednie wnioski i nowoczesne turbiny wiatrowe są budowane z dużo większą dbałością o utrzymanie niskiego poziomu hałasu i wibracji. Dotyczy to zarówno konstrukcji fundamentów jak i samej głowicy turbiny. Odpowiednie tłumienie drgań konstrukcji sprzyja redukcji infradźwięków, w szczególności tych przenoszonych przez grunt.
Także ostatnie badania wykonane na zlecenie rządu Finlandii nie potwierdziły szkodliwości ultradźwięków generowanych przez turbiny wiatrowe na zdrowie okolicznych mieszkańców. Wnioski wskazują raczej na to, że wiedząc o sąsiedztwie farmy wiatrowej mieszkający w pobliżu ludzie oczekują, że pogorszy się ich samopoczucie i wszelkie tego typu objawy przypisują turbinom.
W związku z coraz większym udziałem farm wiatrowych w polskim miksie energetycznym potrzeba nowelizacji wspominanej ustawy staje się coraz pilniejsza. Proponowana przez Ministerstwo Pracy, Rozwoju i Technologii nowelizacja miała trafić pod obrady sejmu w pierwszej połowie tego roku.
Zapowiadane zmiany, to możliwość poprzedzonego konsultacjami społecznymi, lokowania farm w odległości 5 wysokości turbiny od zabudowań, czyli 5H. Inne źródła mówią nawet o 500 metrach od wiatraków. Ta ostatnia propozycja wydaje się jednak zbyt małą odległością w przypadku budowy domu jednorodzinnego czy osiedla.
Zmiana ta byłaby o tyle ważna, że zmniejszenie promienia strefy wyłączonej z zabudowy o połowę powoduje zmniejszenie jej powierzchni "do kwadratu" a zatem czterokrotnie. W przypadku typowej turbiny o wysokości 150 metrów oznacza to zmniejszenie wyłączonego obszaru z 706,84 hektara do 176,71 hektara, a to ogromna różnica. Pozwoliłoby to gminom na terenie których znajdują się farmy wiatrowe na dużo lepsze zarządzanie swoimi gruntami i odblokowała je pod budownictwo jednorodzinne.
Jaka jest zatem przyszłość turbin wiatrowych? Na pewno czeka je dalszy rozwój i kolejne udoskonalenia technologiczne. Zapewne powstaną również kolejne generacje turbin, być może o zupełnie innych kształtach niż znane nam "wiatraki".
Firma DNV GL - Maritime zajmująca się między innymi prognozowaniem wykorzystania odnawialnych źródeł energii przewiduje, że w 2050 roku farmy wiatrowe, zarówno te morskie jak i lądowe będą produkowały w sumie około 1/3 światowej energii elektrycznej. Jak z tego widać turbiny wiatrowe pozostaną stałym elementem naszego krajobrazu.
Źródło: extradom.pl
Dodano: 13-07-2022
Net-billing w Polsce realnie już funkcjonuje. 30 czerwca skończył się trzymiesięczny okres przejściowy, w którym nowi prosumenci jeszcze rozliczali się w ramach systemu opustów. Wiemy, po jakiej cenie sprzedadzą energię, której nie zużyli!
Choć obecni prosumenci, którzy zgłosili swoją instalację przed 31.03.2022 r. mają zagwarantowany system opustów na 15 lat od wyprodukowania pierwszej energii, dla nowych prosumentów system opustów odchodzi już w zapomnienie. 1 lipca 2022 roku zaczął obowiązywać nowy ustawowy system rozliczeń prosumentów – net-billing, który zastępuje system opustów. Nowy system rozliczeń jest efektem nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii, a więc ustawy z dnia 29 października 2021 roku o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii oraz niektórych innych ustaw. Wprowadzanie systemu w życie zostało podzielone na trzy etapy. Przypomnijmy je:
Cena ta wynosi 659,29 zł/MWh. Jest więc wyższa niż aktualne stawki taryfowe, po których prosumenci będą musieli kupować energię.
Źródło: Kancelaria Prezydenta RP, infor.pl
Dodano: 03-07-2022
Magazyny energii są jednym z kluczowych elementów stabilizujących Krajowy System Elektroenergetyczny. Docelowo, system ten będzie oparty na dwóch podstawowych filarach: energetyce jądrowej oraz odnawialnych źródłach energii. W poniedziałek 30 maja w Katowicach zaprezentowano projekt budowy fabryki ogniw akumulatorowych dla magazynów energii. Zakład ma powstać na pogórniczym terenie w Jastrzębiu-Zdroju. Jak komentują decydenci obecni na prezentacji projektu, ta inwestycja to ważny element budowania polskiej niezależności energetycznej. Czy Polska rozwinie własny łańcuch dostaw ogniw akumulatorowych?
Dalszy rozwój odnawialnych źródeł energii będzie wymagał realizacji równoległych przedsięwzięć służących magazynowaniu energii. Magazyny energii elektrycznej w miarę wycofywania źródeł węglowych mają zapewnić stabilność systemu energetycznego. Co roku w Polsce przybywa kolejnych mocy w odnawialnych źródłach energii. Już na tym etapie warto pomyśleć o budowie własnego łańcucha dostaw komponentów do produkcji elektrochemicznych magazynów energii, aby nie uzależnić się od importu urządzeń. Jednym z pierwszych kroków w tym kierunku jest budowa zakładu produkcyjnego na terenie pogórniczym w Jastrzębiu-Zdroju.
Zakład, którego budowę ogłoszono w poniedziałek ma mieć roczną wydajność wynoszącą 1,2 GWh, a docelowo nawet 15 GWh (w miarę rozwoju rynku). Fabryka ogniw ma pracować w oparciu o czeską technologię HE3DA. Inicjatorzy projektu z Fundacji Śląskie Magazyny Energii zakładają, że próbna produkcja może rozpocząć się w 2024 roku. W poniedziałek, 30 maja 2022 roku zostało podpisane memorandum i porozumienie dotyczące współpracy przy realizacji przedsięwzięcia.
Wicepremier Jacek Sasin, obecny na prezentacji projektu określił Polskę w kontekście inwestycji w odnawialne źródła energii jako “rozpędzony parowóz”. Szef resortu Aktywów Państwowych wymienił m.in. inwestycje w energetykę wiatrową offshore, energetykę odnawialną na lądzie oraz energetykę rozproszoną. Sasin zapewnił również, że państwo wspiera działania i projekty służące przechodzeniu na odnawialne źródła energii. Szef Ministerstwa Aktywów Państwowych dodał, że aby system elektroenergetyczny oparty na OZE był stabilnym, konieczne będą również inwestycje w magazyny energii. Jacek Sasin jako drugi element stabilizacji systemu wymienia również “nowoczesne elektrownie”. Szefowi resortu Aktywów Państwowych najprawdopodobniej chodzi realizację programu polskiej energetyki jądrowej. Sasin podkreślił też rolę budowy własnego łańcucha dostaw w technologii magazynowania energii i dążenia do samowystarczalności energetycznej Polski.
„Złudnym jest oczekiwanie, że łańcuchy dostaw zawsze będą działać w sposób niezawodny; że zawsze będzie możliwe pozyskanie odpowiednich podzespołów, aby móc samodzielnie produkować w Polsce, w Europie, to, co jest nam niezbędne” – tłumaczył wicepremier, nawiązując m.in. do problemów z dostawami komponentów, spowodowanych pandemią, a obecnie także wojną w Ukrainie.
Do projektu odniósł się również premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu skierował list do uczestników katowickiej konferencji. W jego ocenie rozwój magazynów energii to wielka szansa na zbudowanie nowoczesnego sektora gospodarki i stworzenia wysokopłatnych miejsc pracy. Dodatkowo tego typu inwestycje to ważny krok w stronę uniezależnienia się Polski od rynków azjatyckich.
„Magazynowanie energii stanowi kluczowy warunek transformacji energetycznej w kierunku energetyki rozproszonej, opartej o odnawialne źródła energii; służy stabilizacji krajowych systemów energetycznych, pozostając jedną z gwarancji naszego bezpieczeństwa energetycznego.” - czytamy w liście premiera Mateusza Morawieckiego.
W zaktualizowanych dwa miesiące temu założeniach Polityki Energetycznej Polski do 2040, zawarta została m.in. koncepcja tworzenia klastrów energii w miastach, gdzie były i są zamykane kopalnie węgla. Na obszarach tych mają powstawać energetyczne „wyspy magazynowe”. Zdaniem premiera przedsięwzięcia służące rozwojowi magazynowania energii powinny znaleźć szerokie poparcie polityczne i społeczne oraz odpowiednie finansowanie.
Według Alberta Gryszczuka, Prezesa Krajowej Izby Klastrów Energii i OZE, słowa premiera zdają się potwierdzać to, co eksperci w Polsce zauważają w ciągu kilku ostatnich lat. Polska ma bardzo duży potencjał dla rozwoju OZE i energetyki rozproszonej.
“Jasny sygnał z samego szczytu władzy centralnej, powinien jeszcze bardziej zachęcić lokalne społeczności do tworzenia regionów neutralnych energetycznie. Formą, która w Polsce dobrze się przyjęła są klastry energii. - komentuje Albert Gryszczuk, Prezes Krajowej Izby Klastrów Energii i OZE
Prezes Krajowej Izby Klastrów Energii i OZE zauważa, że bardzo pozytywnie należy ocenić dotychczasowy wkład w promocję idei klastrów, pełnomocnika rządu ds. OZE, Ireneusza Zyski. Dodał również, że branża z dużą nadzieją oczekuje na finał prac legislacyjnych, prowadzonych przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, nad nowelizacją ustawy o OZE, właśnie w zakresie klastrów energii.
Źródło: globenergia.pl, PAP, KIKE
Dodano: 30-06-2022
Pozwolenie na budowę to decyzja urzędu potrzebna do rozpoczęcia, prowadzenia budowy oraz do wykonywania robót budowlanych. Do tej pory potrzebne było ono do budowy, rozbudowy, nadbudowy, odbudowy oraz przebudowy obiektów budowlanych. Od 3 stycznia 2022 r. każdy, kto ma działkę budowlaną, może wybudować na niej dom do 70 m kw. zabudowy do celów mieszkaniowych lub rekreacyjnych bez pozwolenia, a za to za zgłoszenie. Przepisy pójdą jednak jeszcze dalej.
Ministerstwo Rozwoju i Technologii pracuje nad rozszerzeniem możliwości budowy bez pozwolenia o wszystkie domy jednorodzinne. Jak powiedział Minister Waldemar Buda, ma to ułatwić Polakom realizację marzeń o własnych czterech kątach, co jest szczególnie ważne dla młodych rodzin dla ich stabilizacji życiowej. Po wprowadzeniu nowych przepisów ma być taniej, szybciej i przede wszystkim łatwiej, bo bez pozwolenia i bez limitu metrażu.
Dzisiaj, budowa domu jednorodzinnego o powierzchni ponad 70 metrów kwadratowych rozpoczyna się od uzyskania przez inwestora pozwolenia na budowę. Wiąże się to z długą i niełatwą koniecznością dopełnienia wielu formalności oraz miesiącami oczekiwania na decyzję urzędników.
Przepisy dotyczące realizacji inwestycji w domy jednorodzinne zostały już nieco uproszczone dla tych, którzy postawili na budynki o małej powierzchni zabudowy - do 70 m2.
Budowa domów do 70 m kw. musi być realizowana w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych inwestorów. Budynki powinny mieścić się w całości na działkach, na których zostały zaplanowane. Aby rozpocząć budowę takiego obiektu należy dokonać zgłoszenia w organie administracji architektoniczno-budowlanej wraz z kompletem dokumentów oraz dodatkowymi oświadczeniami potwierdzającymi, że:
Jeśli dokumentacja związana ze zgłoszeniem jest kompletna, rozpoczęcie prac może nastąpić bezpośrednio po zgłoszeniu. Budowa domu wymaga jednak zawiadomienia organów nadzoru budowlanego o zamierzonym terminie rozpoczęcia robót budowlanych, co ma zagwarantować bezpieczeństwo inwestycji.
Zapowiedź Ministra Budy ma szansę uwolnić od formalności kolejnych inwestorów.
Jesienią 2022 roku ma pojawić się ustawa, która zlikwiduje konieczność uzyskania pozwolenia na budowę domów jednorodzinnych - wszystkich, niezależnie od metrażu. Pozwoli to na zaoszczędzenie nawet kilku miesięcy w skali budowy. Po wprowadzonych zmianach, odpowiedzialność za proces budowy ma spoczywać na tym, który przygotował projekt, czyli na architektach, oraz na tych, którzy nadzorują budowy, czyli na kierownikach budów. Funkcja kierownika budowy będzie więc obowiązkowa. Wraz z likwidacją pozwoleń na budowę, zlikwidowany ma być również proces kończenia robót budowlanych i wydawanie pozwoleń na użytkowanie.
Wraz z zapowiedzią ułatwień dla rodzin, Ministerstwo Rozwoju i Technologii opublikowało bazę darmowych projektów domów, które są efektem rozstrzygnięcia konkursu Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego. W bazie są aktualnie 22 projekty i wszystkie spełniają wymagania domu bez pozwolenia na budowę.
Znajdziemy tam takie projekty jak Milo, Archi-Plis, Quib, Gazda, czy Czysta Bryła w różnych wariantach. Projekty można pobrać i w razie potrzeby dostosować do wymagań działki, na której mają się znajdować, o te ile zmiany będą miały niewielki zakres. Większe zmiany, które miałyby wprowadzać znaczące poprawki w projekcie (tzw. duże zmiany) będą wymagały zgody autora oraz będą się wiązały z dodatkowymi kosztami.Źródło: globenergia.pl, MRiT
Dodano: 28-06-2022
Zdecydowana większość budynków w Polsce to domy jednorodzinne. W budynkach tych najczęściej mamy do czynienia z ogrzewaniem indywidualnym. Do końca czerwca 2022 r. każde źródło ciepła podlega obowiązkowi zgłoszenia do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB). Obowiązek ten w pewnym sensie dotyczy ponad połowy Polaków, bowiem w Polsce 55,2 proc. obywateli mieszka właśnie w domach jednorodzinnych (dane HRE Investments). Na zgłoszenie kotła, pieca, pompy ciepła do CEEB zostały ostatnie dni.
Ponadto do opcjonalnych danych należą: numer telefonu właściciela lub zarządcy (opcjonalnie), adres e-mail właściciela lub zarządcy (opcjonalnie).
Deklarację składamy na stronie https://ceeb.gov.pl/. Do bazy Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków można zalogować się za pomocą profilu zaufanego, e-dowodu, lub Mojego ID. Do złożenia deklaracji dostępne są dwa formularze. Formularz A dotyczący budynków i lokali mieszkalnych. A także formularz B - dla budynków i lokali niemieszkalnych (użytkowych). Deklarację do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków można również zgłosić w urzędzie gminy.
Data zgłoszenia źródła ciepła zależy od tego kiedy zostało uruchomione. Jeżeli źródło ciepła zostało uruchomione przed 1 lipca 2021 r., wówczas złożenie deklaracji jest obowiązkowe do 30 czerwca 2022 r. W przypadku nowych źródeł ciepła (uruchomionych po 1 lipca 2021 r.) deklarację należy złożyć w terminie 14 dni od dnia jego uruchomienia. Należy również pamiętać, że w przypadku zmiany źródła ciepła konieczna jest aktualizacja deklaracji w ciągu 14 dni od dnia zaistnienia zmiany.
Baza CEEB sprawi, że walka ze smogiem w Polsce może okazać się skuteczniejsza.
Źródło ciepła możesz zgłosić na stronie internetowej (https://ceeb.gov.pl/) lub osobiście w urzędzie gminy.
Źródło: globenergia.pl, gov.pl
Dodano: 28-06-2022
Deklarację o piecu, kotle i innych źródłach ciepła jakimi ogrzewamy swój dom (CEEB) można wypełnić w ciągu 5 minut. Pokazujemy krok po kroku gdzie i jak to zrobić. Warto pamiętać, że brak złożenia deklaracji to wykroczenie zagrożone karą grzywny.
Deklarację o źródłach ciepła najszybciej złożymy na tej stronie Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego. Aby to zrobić, musimy mieć założony przynajmniej Profil Zaufany (gdzie możemy zalogować się np. poprzez bankowość elektroniczną jednego z wielu banków, które obsługują Profil Zaufany). Możemy też wysłać ją listownie lub zanieść w formie papierowej do urzędu gminy/miasta.
Do złożenia deklaracji do CEEB zobowiązany jest właściciel lub zarządca budynku. W spółdzielniach mieszkaniowych zrobi to więc zarząd, natomiast w budynkach jednorodzinnych czy w zabudowie szeregowej, powinien to zrobić właściciel lub jeden ze współwłaścicieli budynku.
Jak to zrobić?
W przypadku wersji elektronicznej możemy zalogować się do CEEB tak, jak przy załatwianiu innych spraw urzędowych – bezpośrednio Profilem Zaufanym czy poprzez bankowość elektroniczną:
Po zalogowaniu najpierw dodajemy budynek, podając jego podstawowe dane.
Po dodaniu wszystkich budynków których jesteśmy właścicielami lub współwłaścicielami musimy wypełnić deklarację dla każdego z nich. Wybieramy deklarację A dla budynku mieszkalnego lub B dla niemieszkalnego (np. sklepu, warsztatu). Następnie podajemy liczbę lokali mieszkalnych dla których wypełniamy deklarację. Jeżeli jest to budynek jednorodzinny, podajemy po prostu jeden lokal mieszkalny.
Następnie dodajemy wszystkie źródła ciepła, w tym także ciepłej wody użytkowej, jakie mamy zainstalowane w budynku (nawet, jeśli z nich nie korzystamy).
Jeżeli wybierzemy kocioł na paliwo stałe, będziemy musieli podać jeszcze jego klasę. Powinniśmy znaleźć ją w instrukcji obsługi urządzenia lub na tabliczce znamionowej zamontowanej na kotle. Jeżeli nie możemy jej znaleźć, wybieramy po prostu „Poniżej klasy 3 lub brak informacji”.
Jeżeli korzystamy z kotła na paliwa stałe, w formularzu musimy podać jeszcze z jakich paliw korzystamy. Możemy wybrać wszystkie z jakich korzystamy choćby od czasu do czasu. W tym miejscu trzeba pamiętać, że jeżeli chcemy skorzystać z możliwości zakupu dotowanego węgla kamiennego w cenie 966,60 zł/t, musimy zaznaczyć także „węgiel i paliwa węglopochodne”.
W ostatnim kroku pozostało nam już tylko opcjonalne podanie numeru telefonu i adresu e-mail i kliknięcie przycisku „złóż”
Raz złożoną już deklarację możemy na szczęście poprawić. Musimy też pamiętać, że za każdym razem gdy zmienimy źródło ciepła (choćby chodziło o demontaż nieużywanego już źródła), powinniśmy ponownie zalogować się w tym systemie i zmienić deklarację.
Źródło: wysokienapiecie.pl
Dodano: 13-04-2022
Od 1 kwietnia 2022 roku zmienia się system rozliczania fotowoltaiki dla nowych prosumentów.
Net-billing nie jest tak korzystny i przejrzysty, jak system opustów, który wprowadzono w lipcu 2016 roku i który przyczynił się do ogromnego zainteresowania Polaków fotowoltaiką. Liczba prosumentów w Polsce zbliża się do miliona, a operatorzy sieci dystrybucyjnej głośno mówią o problemach dotyczących napięć i konieczności większego wykorzystywania energii na miejscu. Prosumenci w gospodarstwach domowych są w stanie na bieżąco wykorzystać tylko około jedną piąta produkowanej energii. System opustów zapewnia, że w ciągu roku prosument może – w zależności od wielkości instalacji – odebrać 70-80 proc. nadwyżki bez ponoszenia dodatkowych opłat. To się zmienia.
Net-billing oznacza, że prosument rozliczy produkcję energii nie ilościowo, tylko wartościowo, a ponadto będzie ponosił wszystkie opłaty taryfowe przy pobieraniu energii z sieci. Przy obecnych, wysokich cenach energii elektrycznej fotowoltaika jest nadal korzystnym rozwiązaniem. Nie ma jednak pewności, jak w długim okresie będą kształtowały się ceny energii elektrycznej. W porównaniu z systemem opustów, trudno więc dokładnie ocenić okres zwrotu z inwestycji. „Nieprzewidywalny” – to częste słowo, które pojawia się przy opisywaniu opłacalności net-billingu.
Wszyscy obecni prosumenci zachowują prawo do rozliczeń na obecnych zasadach przez 15 lat od momentu wprowadzenia pierwszej energii do sieci. Ponadto, kto zdążył złożyć wniosek o przyłączenie mikroinstalacji do 31 marca 2022 r., ten zostanie w systemie opustów i zachowa prawo do rozliczania na tych zasadach przez 15 lat. Liczy się data wpłynięcia wniosku do OSD.
Jest też wyjątek w przypadku osób, które inwestują w fotowoltaikę w ramach tzw. projektów parasolowych, czyli inwestycji realizowanych przez samorządy z unijnym dofinansowaniem. Wymogiem jest zawarcie do 31 marca 2022 roku umowy na zakup, montaż lub dofinansowanie mikroinstalacji z jednostką samorządu terytorialnego lub innym uprawnionym podmiotem, który realizuje parasolowy projekt. Jeśli natomiast chodzi o przyłączenie tej mikroinstalacji do sieci dystrybucyjnej elektroenergetycznej, to uczestnik projektu parasolowego musi złożyć prawidłowy wniosek do OSD najpóźniej do 31 grudnia 2023 roku.
Nowi prosumenci, którzy składają wniosek o przyłączenie fotowoltaiki od 1 kwietnia, do końca czerwca będą jeszcze rozliczani w obecnym systemie opustów. Na koniec 3-miesięcznego okresu przejściowego, ich nadwyżki energii zostaną rozliczone po średniej cenie miesięcznej z czerwca 2022 roku. Ci prosumenci automatycznie przejdą do systemu net-billingu 1 lipca 2022 r.
System net-billingu zakłada odrębne rozliczenie energii wprowadzonej do sieci elektroenergetycznej i energii elektrycznej pobranej z sieci elektroenergetycznej, w oparciu o wartość ustaloną według ceny giełdowej. W tym systemie prosument ponosi koszty opłaty dystrybucyjnej, ponieważ pobraną energię kupuje ze wszystkimi opłatami (w tym VAT), zgodnie z taryfą swojego sprzedawcy. Prosument kupuje więc energię z wszystkimi opłatami taryfowymi, a sprzedaje bez tych opłat.
Prosument ma własne konto, a na nim depozyt prosumencki, który odpowiada wartości wprowadzonej do sieci energii. Kwota może być rozliczana na koncie przez 12 miesięcy od dnia przypisania jej jako depozyt. Z tego depozytu będzie też płacił za pobraną energię. Co ważne, niewykorzystane w okresie 12 miesięcy pieniądze sprzedawca zwróci tylko do 20 proc. wartości energii elektrycznej wprowadzonej do sieci w miesiącu kalendarzowym, którego dotyczy zwrot nadpłaty. Wniosek jest prosty – nie opłaca się instalacji przewymiarowywać.
Od 1 lipca 2022 r. do 30 czerwca 2024 r. nadwyżki energii wprowadzone do sieci z instalacji prosumenckiej będą wyceniane według średniej ceny rynkowej energii elektrycznej (Rynek Dnia Następnego) z poprzedniego miesiąca kalendarzowego. Dopiero od 1 lipca 2024 r. net-billing będzie oparty na rozliczeniu wartości nadwyżek energii elektrycznej wyprodukowanej przez prosumentów z zastosowaniem taryf dynamicznych według cen godzinowych oraz odrębnym rozliczaniu energii wprowadzonej do i pobranej z sieci elektroenergetycznej.
– Najwięcej niewiadomych wywołuje cena sprzedaży energii przez prosumenta. Średnia cena z 2021 r. to około 401 zł/MWh. Rok wcześniej cena była dwukrotnie niższa. Stąd, gwałtowny wzrost cen energii, który nastąpił w grudniu, spowodował, że system net billingu może okazać się w wielu przypadkach konkurencyjny w stosunku do systemu opustów – ocenił doradca energetyczny Szymon Twardoń, podczas szkolenia dotyczącego opłacalności fotowoltaiki, zorganizowanego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
– W obecnym systemie opustów, znając wysokość taryf za energię, bardzo łatwo jest obliczyć prosty zwrot z inwestycji w fotowoltaikę. Niezależnie o jakiej porze dnia, roku, miesiąca prosument wprowadza energię do sieci, ona zawsze będzie miała taką samą wartość, pomniejszoną o 20 czy 30 proc. w zależności od tego, czy mamy do czynienia z instalacją poniżej czy powyżej 10 kW. Znając więc ceny, po jakich jesteśmy w stanie odzyskiwać energię od naszego operatora, jesteśmy w stanie bardzo łatwo obliczyć prosty okres zwrotu takiej instalacji fotowoltaicznej – mówił Szymon Twardoń.
– W systemie net billingu prosument będzie musiał na bieżąco śledzić, jak zmieniają się ceny energii. Z tego względu bardzo trudno jest określić, w jakim czasie instalacja fotowoltaiczna będzie mogła się zwrócić – zauważył Szymon Twardoń.
W przypadku gospodarstw jednorodzinnych autokonsumpcja energii z fotowoltaiki wynosi około 20 proc. Przyjmując taryfę 66 groszy brutto za kWh (obecna taryfa G11 Taurona na Śląsku, z 5 proc. stawką podatku VAT) i średnią ceną sprzedaży energii przez prosumenta 40 gr/kWh (średnia cena RDN z 2021 r.) prosty okres zwrotu instalacji fotowoltaicznej o mocy 5 kW wynosi około 12 lat. To o trzy lata dłużej niż przy rozliczeniu z opustami – wynika z analizy przygotowanej dla NFOŚiGW.
Zmiana zasad powoduje, że rynkowe oferty dla prosumentów zaczęły być coraz bardziej kompleksowe. Firmy wyspecjalizowane w fotowoltaice sprzedają zwykle także pompy ciepła i magazyny energii. Duzi sprzedawcy, jak Polenergia, Esoleo czy Columbus, mają także konkurencyjne wobec net-billingu oferty rozliczania energii prosumentów.
Columbus prezentuje pakiet Prąd jak Powietrze 2.0 i kusi prosumentów tym, że można odbierać energię w stosunku 1:1, ale przy ponoszeniu opłaty stałej (od 39 zł/miesiąc) i przejściu na taryfę dwustrefową G12w (weekendowa). Jest to oferta dla prosumentów, którzy kupią fotowoltaikę od Columbusa, przy czym samo rozliczenia będzie uruchomione najwcześniej 1 lipca 2022 r. Columbus ponosi koszty dystrybucyjne, a klienci dostają gwarancję niezmienionych zasad przez dwa lata. Firma szacuje okres zwrotu inwestycji prosumenta, który przystąpi do ich oferty, na 6-8 lat.
Z kolei Polenergia przedstawiła już konkretne ceny, po jakich zamierza kupować od prosumentów energię i taryfy, po jakich energię pobiorą z sieci. Cenniki przygotowała na 6 i 8 lat. Prosument, który podpisze taką umowę, będzie najwcześniej mógł z niej zrezygnować po trzech latach. W cenniku Polenergii 360 stawki, jakie będzie płacił prosument za energię z sieci wynoszą ponad 41 gr/kWh w tym roku i prawie 52 gr/kWh w przyszłym (netto), co oznacza wzrost o jedną czwartą. Od 2024 r. cenę ustalono na ponad 76 gr/kWh. Grzegorz Lot, członek zarządu Polenergii Sprzedaż, spodziewa się sporego wzrostu taryf dla gospodarstw domowych. – Nie ma żadnych podstaw do tego, by cena energii elektrycznej dla gospodarstw domowych była tak niska – powiedział Lot podczas konferencji prasowej.
Natomiast w tym roku Polenergia odkupuje od prosumentów energię po cenie prawie 36 gr/kWh, w przyszłym – ponad 46 gr/kWh, a w 2024 r – ponad 56 gr/kWh. Cennik pozostanie niezmienny do 1 lipca 2024 r., czyli momentu wprowadzenia rozliczeń godzinowych według ustawy o OZE. Po tym terminie Polenergia chce rozliczać się na zasadach takich, jak w ustawie o OZE. Według wyliczeń firmy, w tym systemie fotowoltaika (instalacja o mocy 4,5 kW) zwraca się po ok. 8 latach.
Rynek po zmianie systemu rozliczeń na net-billing mogą też rozruszać na początek dopłaty z programu Mój Prąd. W połowie kwietnia rozpocznie się nabór wniosków w czwartej edycji programu. Skorzystanie z dotacji wpływa na okres zwrotu z inwestycji, podobnie jak uwzględnienie w ostatecznym rozliczeniu ulgi termomodernizacyjnej. Właściciele domów jednorodzinnych mogą odpisać od podstawy opodatkowania wydatki m.in. na instalację fotowoltaiczną do wysokości 53 tys. zł.
Dotacje w czwartej edycji programu Mój Prąd będą przyznawane tylko prosumentom, którzy rozliczają się na zasadach net billingu. Podstawowe dofinansowanie wyniesie 4 tys. zł, lub 5 tys. zł przy dodatkowych inwestycjach w magazyn energii (elektrycznej i ciepłej). Przejście obecnych prosumentów z opustów na net-billing jest możliwe, ale od tego nie ma potem odwrotu.
Źródło: wysokienapięcie.pl
Dodano: 11-04-2022
Po wybuchu wojny na Ukrainie kraje europejskie przystąpiły do pilnych prac nad przyspieszeniem transformacji energetycznej oraz uniezależnienia się od surowców importowanych z Rosji. Derusyfikacja energetyki w Polsce obejmuje m.in. węgiel, który w znacznej części jest spalany w naszych domach. Zapowiedź embarga, o ile jest słuszna, to może się słono kosztować polskie gospodarstwa domowe. Pozytywem wydaje się fakt, że może to być kolejny czynnik przyspieszający wymianę przestarzałych i emisyjnych kotłów na nowsze technologie. Pytamy ekspertów.
Po koniec marca premier Mateusz Morawiecki ogłosił „najbardziej radykalny w Europie plan odejścia od rosyjskich węglowodorów”. Rosja używa eksportu surowców paliw i węgla do politycznego szantażu, ale także obecnie jako narzędzia wojny. W związku z tym Polska zapowiedziała rezygnację z rosyjskich surowców, w tym węgla. Premier zapowiedział wejście w życie ustawy obejmującej zakaz importu węgla z Rosji, która może być przyjęta przez Parlament już w kwietniu 2022 roku.
Magdalena Maj, kierownik zespołu klimatu i energii w Polskim Instytucie Ekonomicznym, informuje w komentarzu dla portalu GLOBENERGIA, że rosyjski węgiel stanowił w 2021 roku ponad 60 proc. importowanego surowca w Polsce, z czego blisko 100 proc. to węgiel kamienny. Większość importowanego węgla ogółem (ok. 60 proc.) trafia przede wszystkim do gospodarstw domowych.
Embargo na węgiel importowany z Rosji z pewnością odbije się na rachunkach statystycznego Kowalskiego. Według wyliczeń ośrodka analitycznego Instrat, rosyjskim węglem swoje domy ogrzewa aż 37 proc. gospodarstw domowych, w tym 70 proc. na wsi. Znaczna część osób węgiel stosuje także do podgrzania wody.
W ocenie Bernarda Swoczyny, głównego eksperta w programie Energia & Klimat Fundacji Instrat, jest poważne ryzyko, że będzie brakowało „czarnego złota”, bo obecnie większość węgla importowanego z Rosji trafia właśnie do gospodarstw domowych lub innych małych odbiorców np. gospodarstw rolnych, małego biznesu, lokalnych ciepłowni.
Dodaje, że polskie kopalnie wydobywają głównie węgiel dla elektrowni i dla hut, a węgla nadającego się do małych kotłów o połowę za mało. Takiego węgla już teraz brakuje, a przed następnym sezonem grzewczym będzie brakować jeszcze bardziej.
“Pamiętajmy, że do ceny którą ponoszą gospodarstwa domowe dolicza się też cenę workowania i transportu, a plastik i paliwa drożeją, także to też dokłada się do ceny węgla” – wskazuje ekspert.
Z kolei w ocenie Aleksandra Śniegockiego, prezesa Instytutu Reform, węgla fizycznie nie zabraknie, bo mamy wystarczająco dużo czasu, żeby przed kolejnym sezonem grzewczym przerzucić się na dostawy z innych kierunków niż Rosja.
“Trajektoria cen w tym momencie jest nie do przewidzenia, bo już obecnie mamy do czynienia z głębokim szokiem na rynku czarnego surowca. W kolejnych miesiącach powinno dojść do korekty na rynku globalnym, jednak nie spadnie ona do poziomów sprzed kryzysu. Do tego dojdą wyższe koszty sprowadzenia surowca do Polski. Znaczy to, że czekają nas na pewno ceny znacznie wyższe niż w ubiegłym roku. Nie spodziewałbym się, że ceny ponad 2 tys. zł za tonę zostaną z nami na trwałe, mogą nas jednak czekać przejściowe okresy kolejnych rekordów cenowych” - komentuje Śniegocki.
Zauważa, że widoczny jest obecnie spadek zainteresowania wymianą kopciuchów. Wobec skokowego wzrostu cen wszystkich nośników energii – a szczególnie gazu, który był najpopularniejszą alternatywą dla węgla – spadła gotowość Polaków do jakichkolwiek inwestycji w nowe źródła ciepła.
Dodaje w rozmowie z GLOBENERGIA, że potrzebna jest odpowiednia zmiana również na poziomie polityki publicznej i porzucenie modelu prostej zamiany węgla na gaz - zwrócono na to uwagę w ostatnim raporcie Instytutu Reform poświęconym programowi „Czyste Powietrze”. Śniegocki podkreśla, że każda oszczędność pomaga ustabilizować sytuację na rynku w krótkim okresie oraz stanowi cegiełkę do budowy długotrwałej odporności polskiej gospodarki na kolejne szoki na rynkach surowców.
“To już się dzieje. Od początku roku kotły na węgiel wypadły z programu „Czyste Powietrze” i widzimy, że znacznie wzrósł udział wniosków na pompy ciepła i na kotły na biomasę. Odchodzenie od węgla nie powinno ograniczać się do zmiany kotła, ale powinno być połączone z głęboką termomodernizacją, czyli takim zadbaniem o dom, aby zatrzymywał ciepło jak termos. Dzięki termomodernizacji możemy obniżyć zapotrzebowanie na ciepło aż o trzy czwarte i to nie na jakiś czas (każde urządzenie grzewcze ma swój czas życia), ale na pokolenia” – komentuje ekspert Instratu.
Dodaje, że głęboka termomodernizacja, czyli ocieplenie wszystkich ścian, połączone z wymianą i uszczelnieniem okien i instalacją wentylacji odzyskującą j ciepło powinna być priorytetowo wspierana przez programy dotacyjne.
“Wymiana kopciuchów jest ważna, jednak po co nalewać wody do wiadra, które jest dziurawe? Jeśli raz a porządnie ocieplimy nasze domy, uciekniemy z pułapki coraz wyższych rachunków, w którą wpycha nas drogi węgiel” - mówi Swoczyna.
Przypomnijmy, że w tym roku zostanie uruchomiony program Moje Ciepło, który będzie oferował dotacje do pomp ciepła dla nowych budynków. Ma on przyspieszyć rozwój tej technologii w nowym budownictwie. Planowane jest także uruchomienie program Czyste Mieszkanie, które będzie programem „bliźniakiem” programu „Czyste Powietrze”, z tym że będzie skierowany do obszaru budynków wielorodzinnych. Głównym obecnie programem wspierającym odejście od węgla jest Czyste Powietrze. Według najnowszych danych (1.04.2022 r.), ponad 418 tys. Polaków zdecydowało się na dofinansowanie do termomodernizacji lub/i wymiany przestarzałego źródła ciepła.
Źródło: globenergia.pl
Dodano: 10-04-2022
Montaż przydomowego magazynu energii jest najczęściej realizowany wewnątrz domu. Nowe budynki są już projektowane pod względem instalacji urządzeń OZE w przyszłości poprzez wydzielenie specjalnych komórek lub pomieszczeń. Inwestorzy nierzadko mają wątpliwości, które pomieszczenie w domu spełnia warunki, aby móc zamontować takie urządzenie.
- Faktycznie, sytuacja nie jest do końca jasna. Magazyny energii otrzymują różne stopnie ochrony. Jest to IP 20, czyli typowo wnętrzowy poziom, ale także IP 54, nawet IP 65, czyli w teorii pozwalający na montaż na zewnątrz. Nawet jeśli ochronę zapewni obudowa magazynu, to zawsze trzeba zwracać uwagę na dopuszczalne temperatury pracy dla magazynu energii. Nie spotkałem się jeszcze z domowym magazynem energii, który pozwoliłby efektywnie działać przy ujemnych temperaturach. Jest to faktycznie możliwe w niektórych przypadkach do temperatury maksymalnie minus 10 stopni Celsjusza, a przecież nie możemy wykluczyć i niższych temperatur w naszym klimacie, ale wówczas zmniejsza się jego wydajność i skraca żywotność - powiedział Siwek.
- Ważne, aby temperatura była powyżej zera, a poniżej 40-50 stopni. Magazyn często może pracować nawet w temperaturze do 55-60 stopni Celsjusza, ale z ograniczoną wydajnością i wpływem na jego żywotność - powiedział ekspert.
Już wiemy, że magazyn energii najlepiej zamontować w domu. W jakim pomieszczeniu? Typowym i najlepszym miejscem będzie garaż, piwnica, kotłownia lub strych. Blaszany garaż też nie jest najlepszy, gdyż w środku zimą są podobne temperatury do tych na zewnątrz, a latem może być w nim za gorąco.
Źródło: globenergia.pl
Dodano: 09-04-2022
Nabór wniosków w programie Mój Prąd 4.0 rusza 15 kwietnia. Dotacje są dla nowych prosumentów oraz obecnych, którzy porzucą system opustów i wybiorą net-billing. Dofinansowanie do fotowoltaiki wyniesie 4-5 tys. zł.
Do dodatkowych inwestycji należą: magazyny energii elektrycznej, na które dotacja wyniesie do 7,5 tys. zł oraz magazyny ciepła dofinansowane do 5 tys. zł. Do tego będzie można dostać 3 tys. zł na zintegrowane z urządzeniami inteligentne systemy zarządzania energią (HEMS/EMS).
W sumie maksymalnie będzie można więc uzyskać 20,5 tys. zł. dotacji z programu Mój Prąd 4.0. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie będzie natomiast dopłat do domowych ładowarek do samochodów elektrycznych.
O dofinansowanie nowych, dodatkowych komponentów (magazynów energii/ciepła i systemów zarządzania energią) będą mogli ubiegać się również dotychczasowi beneficjenci, którzy skorzystali z dotacji we wcześniejszych odsłonach programu Mój Prąd. Gdy przejdą na net billing dostaną grant 2 tys. zł.
Jeśli prosument nie korzystał wcześniej z Mojego Prądu, to przechodząc na net billing dostanie 4 tys. zł dotacji do fotowoltaiki, albo 5 tys. zł, jeśli jednocześnie złoży wniosek o dofinansowanie kolejnych inwestycji w magazyny (i systemy zarządzania energią).
Dofinansowanie będzie przyznawane więc na inwestycje już dokonane, ale po 1 lutego 2020 roku.
MKiŚ liczy, że ten system zachęci część prosumentów do rezygnacji z „magazynowania energii w sieci” i przekona do kupna domowych magazynów energii (elektrycznej, cieplnej). Liczba prosumentów z instalacjami słonecznymi wynosi teraz ponad 866 tys. – podało ministerstwo.
Niewielki budżet programu ok. 350 mln zł oznacza, że z dofinansowania skorzysta kilkadziesiąt tysięcy prosumentów. Gdyby wszystkie wnioski dotyczył tylko „gołej” instalacji słonecznej, to budżet starczyłby dla ponad 87 tys. prosumentów. Jeśli liczyć maksymalną dotację – wystarczyłoby pieniędzy tylko dla 17 tys. osób. Jest jednak mało prawdopodobne, by Polacy masowo instalowali w domach jednocześnie magazyny energii elektrycznej i ciepła. Przy przeciętnych inwestycjach w instalację fotowoltaiczną i magazyn energii elektrycznej (12,5 tys. zł dofinansowania) budżet wystarczy dla ok. 28 tys. osób.
Nabór wniosków, który ruszy od 15 kwietnia, będzie prowadzony w trybie ciągłym do 2023 r. Wnioski Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przyjmie tylko przez internet.
Dotychczasowe trzy nabory w programie Mój Prąd miały łączny budżet 1,8 mld zł. W dwóch pierwszych edycjach można było dostać do 5 tys. zł dofinansowania do instalacji o mocy 2-10 kW. W trzeciej, ubiegłorocznej edycji, poziom dofinansowania obniżono do 3 tys. zł. We wszystkich dotychczasowych naborach wpłynęło 444 tys. wniosków. Część z nich nadal czeka na rozpatrzenie, a termin ten obecnie wynosi ponad 300 dni.
Przeciętna moc instalacji dofinansowanych z programu wyniosła 5,6-5,8 kW. Można więc szacować, że złożone wnioski o dofinansowanie dotyczą 2,5 GW. Oczekiwanym efektem programu Mój Prąd 4.0 ma być natomiast aż 1,2 GW zł dodatkowej zdolność wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych. Więcej szczegółów NFOŚiGW ma podać przed 1 kwietnia.
Źródło: wysokienapiecie.pl
Dodano: 08-04-2022
Kogo powinny niepokoić wysokie ceny węgla na składach? Na pewno konsumentów ogrzewających swoje domy czarnym złotem. Kogo jeszcze? Drogi węgiel może dotyczyć wszystkich, ponieważ wzrost cen może sprawić, że do kotłów będą trafiały zdecydowanie bardziej szkodliwe “paliwa”. Badanie zlecone przez Polski Alarm Smogowy (PAS) pokazuje tendencje wzrostową cen paliw stałych w handlu detalicznym. W ramach badania sprawdzono ceny węgla, pelletu i drewna kawałkowego. Od początku 2021 roku średnia cena węgla wzrosła aż o 101%, cena pelletu wzrosła o 89%, a drewna kawałkowego o 74%.
W ostatnim tygodniu marca 2022 średnia cena węgla typu orzech kl. 1 wynosiła 1771 zł. Z kolei ekogroszek kosztował średnio 1980 zł. Maksymalne ceny węgla, które odnotowano to nawet 2500 zł za tonę. Jak wskazują autorzy raportu, wzrosły również ceny pelletu , którego średnia cena wynosząca 1736 zł jest zbliżona do ceny węgla typu orzech.
Zmiana cen paliw stałych w latach 2021-2022. Źródło: PAS.
“Najtańszą, najczystszą i najbezpieczniejszą energią jest ta której nie zużyjemy, dlatego apelujemy do premiera Morawieckiego o intensywne działania na rzecz efektywności energetycznej, które nie tylko pozwolą rozwiązać problem smogu i ograniczą emisję gazów cieplarnianych, ale również zapewnią polskim gospodarstwom domowym dostęp do ciepła w przystępnej cenie” – komentuje Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego.
Źródło: Polski Alarm Smogowy
Dodano: 01-04-2022
Kontrakty na gaz na najbliższe miesiące na holenderskim hubie TTF potaniały w środę (6 kwietnia) w granicach 1-1,5 proc., do poziomu ok. 107 euro za MWh.
Gaz z dostawą w maju staniał w środę o nieco ponad 1 proc., do niecałych 107,5 euro za MWh. Wycena kontraktów czerwcowych spadła o 0,75 proc., do nieco poniżej 107,7 euro za MWh, a lipcowych - spadła o 1,6 proc. do niecałych 107 euro.
Gaz we wszystkich innych kontraktach z dostawą w 2022 r. kosztuje w granicach 104-108 euro za MWh.
Źródło: PAP
SYMULACJE UZYSKANIA ENERGII
Gdańsk 80-393
726 223 060
kontakt@symulatorogrzewania.pl